[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stracił poczucie czasu.Ze stanu odrętwienia wyrwał godzwięk telefonu, kłujący niczym żądło szerszenia.  %7łarówa , przeczytał na wyświetlaczu. A więc stary już wieo wszystkim.I dobrze.Zaoszczędzimy sobie czasu.- Wiem, w jakiej sprawie pan dzwoni.- Pater postanowiłubiec naczelnika.- Poranna lektura już za mną.- Wizerunkowo wypadasz tak sobie - warknął naczelnik.- Wsprawie tego zdjęcia, gdzie tych dwóch kretynów podtrzymujecię ledwo ciepłego, miałem już telefon z centrali.A policja dba odobry wizerunek, rozumiesz?- Chciałbym się z panem spotkać.- Pater postanowił, że niebędzie wdawał się w dyskusje.- No to chociaż raz się zgadzamy.- Cichowski ciągle warczałniczym amstaff szykujący się do ataku.- I to nie jest tak, że tysobie chcesz, Pater.Ty masz tu być! Nie wiem, co masz dlamnie, ale ja wiem, co mam dla ciebie! A jeśli się znów nachlasz,niech cię Kulesza albo ten drugi pajac przywiezie.Ale już!Naczelnik rozłączył się.Pater wstał z ławki.Huczało mu w głowie.Jakby był muszląwyłowioną z pobliskiego morza i przystawioną do ucha.Powłóczył nogami w stronę  Rejsu.Gdy mijał mosiężnągwiazdę Janusza Kusocińskiego, poczuł, jakby postarzał się owiele lat.53Pater wjechał na parking policyjny i stanął.Gdy znalazł się natrójmiejskiej obwodnicy, wiedział, że apatia ustąpiła.Każdyprzebyty kilometr sprawiał, że czuł się coraz silniejszy.Zaczęłosię finałowe odliczanie.Jak w Space Oddity Davida Bowie'ego.Wśród tysięcy dokumentów wypełnionych zgodnie z policyjnąprocedurą ten, który wiózł ze sobą dzisiaj, był dla niego najważ- niejszy.- Za chwilę wracam - powiedział do Joanny.Przed godziną obudził ją i poprosił, by pojechała razem z nim.Chciał, by była świadkiem jednej z najważniejszych chwil wjego życiu.O artykule w  SuperExpressie nie wspomniał anisłowem.Przesunął palcami po jej szyi i obojczyku.Uwielbiał tomiejsce, ciepłą, małą zatokę jej ciała.Pocałował ją w szyję.- Nie przeszkadzaj! - Uśmiechnęła się, opędzając się od niegojak od natrętnej muchy.- Podoba ci się ten kawałek? - Wskazał palcem nasamochodowy odtwarzacz płyt.- Jest ładny - odpowiedziała w zamyśleniu.Wokalista King Crimson, John Wetton, kończył właśnieśpiewać drugą zwrotkę utworu Starless.Paterowi podobała siębezpretensjonalna opinia Joanny.Prosty przymiotnik  ładny.Jego była żona, słysząc King Crimson, zatykała sobie uszy ikazała mu natychmiast ściszyć lub najlepiej wyłączyć tę  kociąmuzykę.- Jeszcze jedna zwrotka i utwór ten stanie się trudny -powiedział.- Skomplikowany, zawiły i momentami nieznośny.- Czyli taki jak ty.- Joanna uśmiechnęła się do niego.- Jak ja.Jak my wszyscy.Pocałował ją - tym razem w policzek - i wysiadł z auta.Kiwnął ręką dyżurnemu i wbiegł po schodach do swojegopokoju.Z przyjemnością zauważył, że na obu biurkach panujenienaganny porządek.Jego partner, Zwiatło, był pedantyczny idrobiazgowy.Na środku jego biurka leżały kolorowe długopisy.Pater mógłby się założyć, że odległości między nimi sąidentyczne.Przypomniał sobie, że Zwiatło miał jeszcze tydzieńurlopu.W tym roku postanowił wykorzystać wszystkie zaległe dni, i dlatego ominęła go sprawa Naśladowcy. Lucky Man ,pomyślał z goryczą.Na jego własnym biurku leżała jedna kartkakomputerowego wydruku.Domyślił się, co to jest - wykazkoncertów Traszki w obu formacjach muzycznych.Nie chciałpatrzeć na tę rozpiskę.Po co mu ona? Przecież nie ma jużpośród żywych mordercy z Jelitkowa! A co go obchodziNaśladowca, nawet jeśli jest nim Traszka? Aby zagłuszyćwątpliwości, starał się przypomnieć sobie słowa ZbigniewaHerberta o greckiej wyspie Korkyra. A mały osioł na wyspieKorkyra śpiewał mi ze swoich niepojętych miechów płuc melan-cholię krajobrazu.Pater położył na biurku rozwiązanie umowy o pracę wzwiązku z osiągnięciem wieku emerytalnego.Wyjął też biletylotnicze do Salonik i umieścił obok podania.Z lekceważeniemodsunął na drugi koniec stołu wykaz koncertów Traszki.Teraznajbardziej obchodziło go zdanie Joanny natemat połamanych rytmów drugiej części utworu Starless.Wtedy do jego pokoju wszedł naczelnik Cichowski.Bezpukania.Jego czoło pokryte było potem.- Czytaj to! - powiedział głucho i podał mu wydrukmejla.- Teraz, przy mnie!Pater nazwałby uczucie, które go ogarnęło,  wściekłą obawą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl