[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na Tartar wysłano wówczas konwój złożony z dwunastu kosmicznych konte-nerów, holowanych przez sześć jednostek napędowych.Każdy kontener, zbudo-wany w kształcie cylindra o długości dwóch tysięcy metrów i blisko kilometrowejśrednicy, zawierał w swym wnętrzu kilka milionów uśpionych w anabiozie pasa-żerów wraz z całym wyposażeniem niezbędnym do ich stopniowego urządzenia25się na planecie.Kontenery miały być osadzone na powierzchni Tartaru w różnychmiejscach, wybranych przez kierownictwo wyprawy.Plan ten nie został nigdy zrealizowany.Tartar okazał się planetą o wiele mniejgościnną, niż wydawał się w oczach jego pierwszych badaczy.Dowództwo wy-prawy jak głosiły raporty kierowane na Ziemię dokonało własnych, długo-trwałych i wszechstronnych badań warunków naturalnych planety, podczas gdycały konwój pozostawał na orbicie w oczekiwaniu na wyniki rekonesansu.Cortazar i jego załoga zakwestionowali wyniki poprzednich badań i zarzuci-li pierwszej wyprawie rozpoznawczej karygodną lekkomyślność i niedbalstwo:zbyt krótkotrwałe, wyrywkowe i pobieżne obserwacje nie wykazały wielu istot-nych, groznych niebezpieczeństw jakie mogły spotkać przybyłych osadników napowierzchni planety.Jej tektonika, działalność wulkaniczna, potężne ruchy maspowietrza i wód, występujące okresowo lub nieregularnie na całym prawie obsza-rze przewidzianym do zasiedlenia, wykluczały zdaniem dowództwa wyprawy możliwość bezpiecznego osiedlenia się tam przybyłych milionów ludzi.Cortazar oświadczył swym ziemskim zwierzchnikom, iż nie zamierza braćna siebie odpowiedzialności za losy powierzonych mu ludzi w tak niepewnychwarunkach.Z drugiej strony, Ziemia nie miała specjalnej ochoty przyjmować z powrotemmasy ludzkiej, której raz się pozbyła.Nie oznacza to jednakże, iż odmówionoim prawa powrotu.Nikt zresztą nie pytał o zdanie samych osadników, którzy do czasu zapadnięcia ostatecznych decyzji pozostawali w anabiozie na orbicieTartaru.Decyzję podjęło kierownictwo wyprawy.Cortazar oświadczył Ziemi iż gotówjest mimo wszystko utworzyć kolonię ludzką wprawdzie nie na samej plane-cie Tartar, lecz na jej orbicie w postaci ogromnego, orbitującego miasta , czyraczej sztucznej planety.Byłaby ona miejscem zamieszkania ludzi, zajmują-cych się eksploatacją bogactw naturalnych Tartaru, które, w przeciwieństwie dowarunków klimatyczno-tektonicznych, pierwsza wyprawa oceniła nader trafniei dokładnie: planeta była fantastycznie bogatym skarbcem surowcowym.Perspektywa możliwości czerpania z tych nieprzebranych bogactw natural-nych była dla Ziemian tak kusząca, iż bez większych oporów zaakceptowano planCortazara, nie pytając o zdanie kandydatów na mieszkańców owego fantastyczne-go tworu orbitalnej metropolii, która miała dopiero powstać.Na żądanie Corta-zara wysłano dodatkowe transporty z odpowiednimi materiałami i urządzeniami,uznając za słuszne jego argumenty w sprawie moralnej i materialnej odpowie-dzialności Ziemi za wyekspediowanie swych obywateli w niedbale rozpoznanyobszar osiedleńczy.W ten właśnie sposób, kosztem Ziemi i wysiłkiem rąk osadników powstałajedyna w swoim rodzaju kolonia orbitalna poza Układem Słonecznym, nazwanapózniej Paradyzją.Jako podstawowych elementów jej konstrukcji użyto dwuna-26stu walcowatych kontenerów, spojonych w zamknięty pierścień, wirujący wokółswego środka i obiegający planetę Tartar po eliptycznej orbicie.Wydawać się może nieprawdopodobne, by dwanaście walców o długościdwóch tysięcy metrów każdy i średnicy około tysiąca mogło pomieścić sto kil-kadziesiąt milionów ludzi wraz ze wszystkim, co jest im potrzebne do stałego tampobytu.Jednakże proste obliczenie kubatury takiego obiektu wykazuje, że jestto zupełnie realne.Podział każdego walcowatego segmentu na sto pięćdzie-siąt pięter oraz odpowiednio dobrana prędkość obrotowa całego obiektu stwarzaw nim warunki zbliżone do tych, jakie panowałyby w wielkim gmachu mieszkal-nym ustawionym na powierzchni Ziemi z tą jedynie różnicą, że z Paradyzji niemożna oczywiście wychodzić na spacer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]