[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz musimy to niezbicie udowodnić ludziom,którzy wciąż wierzą w opatrznościową rolę Proksów i mają skrupuły moralneprzeciw ich zwalczaniu. Gdzie spotkamy Maksa? Będzie wycofywał się najkrótszą drogą, prosto w stronę granicy.Ma doprzebycia kilkanaście kilometrów.Myślę, że Proksowie nadzorujący KwadratSpecjalny zginęli w czasie zaćmienia.Na pewno są już tam kapsy z innych kwa-dratów.W Kwadracie Specjalnym są więzniowie, których nie można pozostawiaćbez nadzoru.Nie uciekną wprawdzie przez granicę, ale mogliby Proksom narobićkłopotów na terenie kosmodromu.Maksowi wystarczyło zapewne czasu, by ukryćsię w lesie po wykonaniu zadania.Las ciągnie się prawie do samej granicy.Skręcili w błotnistą polną drogę, mijając zabudowania dużego gospodarstwarolnego. To ferma hodowli owiec  powiedział Stawczak. Dyrektor jest naszymczłowiekiem. A tamto stado? Spisali na straty nadzwyczajne.Cóż, wyrwały się z ogrodzenia i poszłyna lasery.Zdarza się czasem. uśmiechnął się Stawczak. Pogoda dziś za dobra  zauważył Tim, patrząc w czyste niebo. Laserybędą się szybciej ładowały. Nie szkodzi, zamówiłem większe stadko.Stawczak zahamował przy kę-pie krzewów.Owce stały w ciasnej zagrodzie z desek, o kilkadziesiąt kroków odlinii granicznej.Dalej, za fladrami, widać było skraj lasu, odległy nie więcej niżo sto metrów.Wysiedli z samochodu i podeszli bliżej.Z małego pagórka widocz-ność w obie strony była znakomita. Obserwuj brzeg lasu po lewej, ja będę uważał na prawą stronę.Umówiłemsię z Maksem, że wyjdzie z lasu o piętnastej.Zaraz powinien tu być, chyba że niezdążył.W każdym razie, poczekamy tu aż do skutku.Na łące, rozpościerającej się aż po skraj lasu, było pusto.Tu, w pobliżu gra-nicy, nie było nawet much.Laserowa zapora zniszczyła wszystko, co usiłowałosforsować niewidzialną ścianę granicy  frunąc czy pełznąc, obojętne. Jak można było dopuścić do czegoś takiego. powiedział Tim na wpółdo siebie. Do czego? By pozwolić Proksom tak się tutaj panoszyć! Tak niewielu przybyszówtrzyma w szachu cały glob! Wszyscy są przeświadczeni o ich potędze.Być może, udałoby się znisz-czyć ich tutaj.Ale co dalej? Przyjdą następni.A poza tym nikt nie chce na-leżeć do tych pierwszych baranów, które padają ofiarą, by inne mogły przejśćbezpiecznie.A pojedynczych buntowników nie trudno unieszkodliwić, nawetbez laserów.Jest dużo spec-kwadratów.Proksowie potrzebują siły roboczej, a na-sze władze chętnie pozbywają się tych, którzy utrudniają utrzymanie porządkui pozorów zgodnej, potulnej współpracy z przybyszami.Obawiam się, że gdybynagle niepostrzeżenie zniknęli Proksowie, wszystko przez pewien czas toczyłobysię nadal bez zmian.Nie potrafiliśmy uwierzyć, że jesteśmy sami u siebie.Stawczak zamyślił się nagle, twarz mu stężała w wyrazie napięcia.Tim spojrzałna niego z niepokojem.75  Co się stało? Nic.Zła myśl. powiedział Stawczak. Nie wziąłem tego pod uwa-gę.Coraz częstsze spojrzenia na zegarek zdradzały, że Stawczak zaczyna się nie-cierpliwić, czy może nawet niepokoić.Jego dotychczasowa pewność zachwiałasię, utonęła w trzęsawisku domysłów.Tim zgadywał, co dzieje się w tej chwiliw jego głowie.Plan opracowany tak precyzyjnie mógł nie wytrzymać próby reali-zacji w nie znanym terenie Kwadratu Specjalnego.Czy wolno było zakładać, żewszystkie kapsy znajdą się w czasie zaćmienia poza swymi pojazdami? Czy niezostały ostrzeżone? Bo jeśli tak, to mogłyby zaopatrzyć się w światłowody.Wprawdzie Maks miał surowo przykazane, by nie ryzykował w niepewnejsytuacji, lecz teraz ani Stawczak, ani Tim nie byli już tak przekonani, że chłopakzastosuje się do rozkazu.Na pewno nie będzie chciał wracać bez zdobyczy.Plan przewidywał, że Maks najpierw dokładnie rozpozna teren, a potem w czasie zaćmienia i bezpośrednio po nim  sprawdzi, czy pozostał na kosmo-dromie jakikolwiek żywy Proks.Dopiero mając absolutną pewność, że nikt munie zagraża, powinien zbliżyć się do rakiet i pobrać próbki. Nie powinienem był go wysyłać!  syknął Stawczak, potrząsając zaciśnię-tą pięścią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl