[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drewno, z którego ją zbudowano, było na pewno bardzo suche, od lat wystawione na działanie wiatru i słonego powietrza.Było to jednak twarde drewno, nie zajmie się odpojedynczego płomienia.Potrzebowali czegoś więcej.Może stos gałęzi? Ale nie dałoby sięzrobić tego po kryjomu.Piraci zaraz odkryliby ich obecność i zaczęli strzelać z palisady. Olej , pomyślał nagle.Gdyby nasączyli drewno olejem i wystrzelili płonącą strzałę,brama szybko zajęłaby się ogniem.Tylko jak to zrobić? Jeśli wyskoczą na brzeg i zaczną biec dobramy z naczyniami, piraci od razu się z nimi rozprawią.Trzeba zrobić tak, żeby nie było ich widać&Pewien pomysł zaczął kiełkować w jego głowie.Nagle usłyszał poskrzypywanie lekkichkroków na piasku.Odwrócił się prędko i zobaczył smukłą sylwetkę Lydii. Nie możesz spać?  zapytała współczującym tonem.Przytaknął. Próbuję odnalezć wszystkie słabe punkty w moim planie.Na razie znalazłem jakiśtuzin. Tylko tuzin?  powiedziała żartobliwie.Spojrzał na nią, lecz jej twarz znajdowała sięw cieniu. Cóż  odparł, próbując dopasować się do jej lekkiego tonu  to tak na początek.Jeszczesię nie rozkręciłem. Zacznijmy od największego problemu  powiedziała  i zastanówmy się, jak można gorozwiązać.Zamyślił się.Co jest największym problemem? Co jest tym ogniwem, które, jeśli pęknie,najtrudniej będzie zastąpić? Znalezienie odpowiedzi nie zajęło wiele czasu. Ingvar  odparł cicho. Martwię się o niego. Ingvar?  powtórzyła, zaskoczona. Jak możesz w niego wątpić? Obserwuję go odpierwszej chwili.On cię uwielbia.Na pewno nigdy by cię nie zawiódł, to niemożliwe.Hal potrząsnął głową, jeszcze nim dokończyła zdanie. Nie o to się martwię.Wiem, że nigdy by mnie nie zawiódł.Wręcz przeciwnie.Boję się,że narażam go na niebezpieczeństwo.Czuję się tak, jakbym to ja go zawiódł. Nagle zorientował się, że Lydia nie rozumie, o co mu chodzi, i uświadomił sobie, żenigdy nie widziała, jak strzela się z Zadymiarza. Tylko on ma tyle siły, by odpowiednionaciągnąć cięciwę  wyjaśnił. To znaczy, że przez cały czas będzie stał na dziobie, wystawionyna strzały. Jak blisko celu musicie podpłynąć?Hal wziął głęboki oddech i zapatrzył się na morze.Wolałby mierzyć z większejodległości, ale wiedział, że to zmniejszyłoby siłę i precyzję strzałów. Około stu metrów.Może mniej  odparł w końcu.Nawet w ciemności widział, że oczyLydii rozszerzyły się ze zdumienia. To blisko  stwierdziła. A mówiłeś, zdaje się, że kusza ma zasięg rażenia trzystametrów? Kusza tak.Ja nie.Jeśli mam trafić w obrany cel, odległość nie może przekroczyć stumetrów.A to znaczy, że Ingvar będzie wystawiony na strzały przeciwnika.Będzie najlepszymcelem z nas wszystkich.W dodatku trudno w niego nie trafić.Zastanawiam się, czy mam prawonarażać go na takie niebezpieczeństwo.Wiem, że na pewno mi nie odmówi. Oczywiście  zauważyła  zapomniałeś, że ty również będziesz wystawiony na strzały.Piraci mogą uznać cię za ważniejszy cel.W końcu to ty będziesz wypuszczać pociski. Ja będę stał z tyłu, za kuszą.To musiałby być naprawdę świetny strzał.Ale Ingvar.urwał. Cóż, pomijając wszystko inne, jeśli go trafią, znajdziemy się w nie lada tarapatach.Tylko on ma dosyć siły, by naciągać cięciwę.  A Thorn?  zapytała. Też raczej nie należy do słabeuszy. Ta praca wymaga użycia obu rąk.Nawet w przypadku kogoś tak silnego jak Ingvar.Owszem, Thorn na pewno jest silny, ale wątpię, by jego proteza wytrzymała taki nacisk.Pewnieodpadłaby od ramienia i tyle.Lydia odwróciła się i przeszła kilka kroków, pogrążona w rozmyślaniach.Po chwiliwróciła. Może potrafiłabym ci pomóc  powiedziała. Gdybym stanęła na dziobie razem z tobą. Zobaczyła, że Hal otwiera usta, by zaprotestować, i prędko go uprzedziła: Nie martw się, nie zamierzam wystawiać się na strzały.Będę zasłonięta. Zrobiłapauzę, a Hal niepewnie skinął głową. W każdym razie chodzi o to, że będę pilnować, żeby nicwam się nie stało.I zlikwiduję każdego łucznika, który spróbuje do was mierzyć. Tymi strzałkami?Przytaknęła. Jesteś taka dobra?  W jego głosie nie słychać było sceptycyzmu, jedynie szczerezainteresowanie.Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z atlatlem.Nigdy nie widział, jak się goużywa, i nie miał pojęcia, jaka jest jego siła i precyzja. Potrafię trafić cel rozmiarów człowieka z odległości stu metrów  odparłaz przekonaniem.Po chwili namysłu dodała:  Przypuszczalnie trzy na cztery strzały.Hal gwizdnął cicho. Niezle.Nie wiem, czy osiągnąłbym taki wynik, strzelając z kuszy. Zamyślił się,potem podjął:  No i oczywiście, jak trafisz jednego czy dwóch, to pozostali raczej nie zechcąudawać bohaterów.Uśmiechnęła się.Jej zęby błysnęły w ciemności. Miło wiedzieć, że na coś się przydam  stwierdziła.Nagle jej uśmiech zniknął. Tokolejna przyczyna, dla której wolałam zostać z wami.Barat nigdy by mi nie pozwolił wziąćudziału w walce. To lepiej nic mu nie mówmy.Westchnęła. Przykro mi z powodu jego zachowania.On po prostu nie panuje nad sobą.Jest okropniezaborczy. Nawet go rozumiem. Słowa same wymknęły się z ust Hala [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl