[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Boję się.Jak tu trafiłeś? Myślałem, że cię zgubiłem  odparł Vic.Spróbował ją objąć, ale odsunęła się od niego.  Nie  powiedziała. Posłuchaj, byłam na plaży.A teraz jestem tutaj. Rozejrzała się wokół zezbolałą miną. Nie płaciłam za to.Gdzie byłeś?  Schowała ręce do kieszeni futra. A gdzie ja byłam? zapytała samą siebie. Mogłabyś mi opowiedzieć, jak to wyglądało?  zapytał Vic. Nie pamiętam tego. A czy w ogóle pamiętasz cokolwiek od chwili opuszczenia Baltic Exchange?Chciał powiedzieć:  Ostrzegałem cię".Chciał powiedzieć:  Niebezpiecznie jest przychodzić tu wposzukiwaniu części siebie". Byłam na plaży  odparła. Jakiś facet spacerował z dwoma psami. Przyglądała się, jak chodziłz nimi w tę i we w tę, w tę i we w tę, raz po raz pokonując ten sam dwustumetrowy odcinek, choćprzecież miał do dyspozycji długie kilometry plaży.Jego odbicie dotrzymywało kroku odbiciom obuzwierząt w morskiej wodzie.Co chwila zatrzymywał się, by nabrać wody w dłonie i spryskać imbrzuchy. Poddawały się temu tak cierpliwie!  Wpatrywały się przed siebie, nie zmieniając pozycji, wjakiej stanęły, aż wreszcie jeden z nich wygiął grzbiet w elegancki łuk, próbując się wypróżnić.Potemcała trójka wdrapała się na strome osypisko i rozpuściła się w deszczu, przechodząc w rozkołysanąplamę. Poszłaś za nimi.Był wieczór, zobaczyłaś światła. Nie. I znalazłaś się tutaj  skwitował Vic. Te psy były delikatne jak małe dziewczynki  ciągnęła. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.Czułam się, jakbym sama znowu była małą dziewczynką. To nie była plaża.To nie były psy.Odwróciła się plecami do Vica i ruszyła przed siebie. Mów sobie, co chcesz, idę do strefy. Elizabeth, już jesteś w strefie. Czy któryś z was w ogóle cokolwiek wie?Na to nie potrafił jej odpowiedzieć.***Pół godziny po ucieczce Vica Serotonina, nad Placami nadal unosił się dym.Ciała leżały na ziemi wnienaturalnych pozycjach.Jedno z żyjących jeszcze dzieci-śmieci umarło, drugie zaś przestało się czołgaćpo betonie i z jego ust popłynęło dziwne, wysokie zawodzenie.Doznało poważnych urazów głowy.Namiejsce przybyło sporo funkcjonariuszy z Wydziału Przestępstw Strefowych.Większość nosiłamiejscowe mundury.Przyjechali tu w wielkich pojazdach patrolowych, zwabieni widokiem dymu.Zjawiły się też ekipy ekspertów z Wydziałów Higieny, Kwarantanny i Nadzoru; ekipy, których zadaniembyła koordynacja działań z EMC; oraz ekipy, których zadaniem była koordynacja pracy ekip.Specjaliściurządzali na Placach nieformalne zebrania, by uzgodnić sprawy protokołu.Stawiali kołnierze dla ochronyprzed deszczem albo gapili się na dach Baltic Exchange, który zawalił się wkrótce po odlocie Poule deLuxe.Jedna grupka zebrała się wokół rannego dziecka.Niektórzy zawierali zakłady, inni powtarzaligłośno:  Słyszysz nas? Potrafisz nam powiedzieć, kto ci to zrobił?".Potem mówili ze zmęczeniem wgłosie:  Zapomnijmy o nim, koledzy.Ma przesrane".Omijali z daleka samochód Aschemanna, choć czasami próbowali spoglądać w oczy asystentce,której sława dotarła do nich za pośrednictwem takich czy innych biurowych kanałów informacyjnych.Zeswej strony kobieta nie miała nic do powiedzenia.Opierała się o tylny błotnik cadillaca, promieniującciepłem produkowanym przez jej podkręcony metabolizm  podobnie jak najnowocześniejsze produktyPreter Coeur, miał on fazę, podczas której spalał czterdzieści procent własnych odpadów komórkowych i patrząc z pogardą na wszystko poza swym strumieniem danych.Od chwili ucieczki Vica nie odezwałasię ani słowem.  Czuję się dogłębnie wstrząśnięty  poinformował ją Aschemann i położył rękę na jej ramieniu.Dziękuję za wszystko, co zrobiłaś, ale może następnym razem mogłabyś zabić trochę mniej ludzi?Wzruszyła ramionami. Jesteś zła? To od początku nie było śledztwo.To była totalna klapa.Jej oczy straciły wyrazistość.Powiedziała coś do swej łącznicy.Jakiś czas temu wezwała kolejnąekipę szturmową, ale było już za pózno, by złapać Vica, a za Pauliego nigdy nie była odpowiedzialna.Gdy Aschemann przypomniał jej o tym fakcie, wysiadła gniewnie z samochodu i zatrzymała się wodległości kilku kroków, spoglądając we wszystkie strony, tylko nie na niego.Uklękła obok Alice Nylon iodgarnęła włosy z jej martwej, wymizerowanej buzi. Nie rozumiem, dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć  oznajmiła Aschemannowi. Nierozumiem, dlaczego musisz udawać starego i każesz się wozić w samochodzie z historycznej epoki.W tejkulturze nikt już nie musi być stary. Wzięła Alice za ramiona i potrząsnęła nią lekko, jakby dziewczynkapo prostu zasnęła i ukrywała jakąś tajemnicę, która zmieniłaby życie ich obu, gdyby tylko Alice zechciałasię nią podzielić. Doszło do ucieczki  przypomniała mężczyznie. Nie rozumiem, dlaczego nie możeszprowadzić śledztwa tak samo, jak wszyscy. Przepraszam  odrzekł Aschemann [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl