[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wokół było ciemno.Tasya potknęła się o gruz, który leżał na ziemi.Rurik pomógł jej zachować równowagę.- Pochyl się, sufit się obniża.Teraz będziemy musieli się czołgać.Popchnął ją na kolana i puścił przed sobą.Tunel zwęził się jeszczebardziej, ale w oddali, za rogiem, dostrzegł światło.- Jesteśmy już prawie na miejscu.- Tu jest coraz ciaśniej.- Była wyczerpana, ale przede wszystkimprzerażona.62RS Klaustrofobia.Nie było lepszej chwili, żeby doświadczyć tegouczucia.- Pójdę przodem.Jeżeli ja się przecisnę, ty też.- No dobra.Ta myśl sprawiła, że poczuła się lepiej.Może to nie był najlepszy pomysł, żeby przestraszyć ją jeszczebardziej, ale znał charakter Tasyi na tyle, by wiedzieć, że stanie nawysokości zadania.Przecisnął się obok niej i powiedział:- Pospiesz się.Grobowiec zaraz wybuchnie.Posłuchała go.Minęli róg.Widział promienie słońca.Otwór był niewielki, ale dadząradę.Czołgali się bardzo szybko.Tunel zwęził się jeszcze bardziej,zamieniając się w zwykłą norę, w której Rurik pełzał.- Jeszcze tylko kilka metrów!Na początku usłyszeli wibracje z głębi ziemi.Zamieniły się wdudnienie.Z tyłu poczuli drżenie, które ich doganiało.Ziemia zatrzęsła sięi uniosła.Chwycił dłonią kamień na zewnętrznej ścianie.Tasya krzyknęła.Trzęsąc się, tunel zawalił się, grzebiąc ich pod ziemią.63RS Rozdział VITasya nie mogła oddychać.Nie miała czym.Tu nie było powietrza.Ciemność.Ziemia przygniotła ją.Była wszędzie: w ustach, płucach.Przezcałe życie śnił jej się ten koszmar: że została żywcem pogrzebana.Miotała się bezradnie, nie wiedząc, z której strony było wyjście.Wtedy coś ją złapało i pociągnęło za ramiona.Walczyła, próbowała sięwyrwać.Uderzyła w coś mocno głową.Poczuła, jak coś prześliznęło się obokniej.Złapała metalowy kij i chciała użyć go jako wiosła.Próbowałakrzyczeć, ale nie mogła oddychać.Boże.Zaraz umrze.W ciemnościach.Udusi się w ciemnościach.I wtedy nagle jej głowa znalazła się nad ziemią.Na zewnątrz, naotwartej przestrzeni.Nic nie widziała, oczy pokryte miała warstwą ziemi.Nie mogła oddychać.Nos i usta były zapchane ziemią.Ale przynajmniejnic nie przygniatało jej głowy.Czuła powiew powietrza i promienie słońcana twarzy.To coś pociągnęło ją mocniej, wyciągnęło z tunelu, który był jejgrobem, i rzuciło na ziemię.Jak szalona próbowała oczyścić twarz, plułaziemią i nadal nie mogła oddychać.Zaczęło jej szumieć w głowie.Umierała.- Uspokój się.Rurik.Rurik tu jest.- Pomogę ci.64RS Przyłożył usta do jej ust, wdmuchując powietrze.Jej płuca rozdęłysię.Kiedy się od niej oderwał, zaczęła kaszleć.Kasłała i kasłała,wypluwając ziemię, łapiąc spazmatycznie powietrze.Jednak żyła.Czułasię, jakby trafiła do piekła, ale żyła.Kiedy otworzyła oczy, okazało się, że siedzi na wąskiej półce naklifie nad morzem.Znajdowali się jakieś trzy metry nad ziemią itrzydzieści metrów nad poziomem oceanu.Rurik siedział obok niej, z rękami opartymi na kolanach.Patrzyłgdzieś daleko w morze.Był cały oblepiony ziemią: jego włosy, brwi,skóra, nawet w uchu miał ziemię.Rana, którą miał na czole, krwawiła.Przyszło jej do głowy, że ona też musiała wyglądać nie najlepiej.Nie obchodziło jej to.Ważne, że żyła.Oparła głowę o skałę.Powietrze pachniało oceanem i ziemią.Skałykłuły ją w plecy, to znak, że żyła.Buty miała pełne ziemi, czuła kamyki,które dostały się między palce u stóp.Z tego też się cieszyła.- Boisz się wysokości? - zapytał Rurik.- Nie.- Gdzieś w oddali fale uderzały o skały.- Tylko ciemności.Pokiwał głową.- Nie mogę uwierzyć, że udało ci się ocalić plecak.Spojrzała posobie.Kiedy czekała na Rurika przy wejściu do tunelu, założyła sobieplecak z przodu i przypięła go mocno paskami.- Aparat - powiedziała.Zachichotał.- Jasne.Ocalał?Rozsunęła zamek, wyciągnęła aparat i obejrzała go.Jej wodo- iziemioodporny solidny plecak zdał egzamin.65RS - Wygląda na to, że tak.- Dzielna dziewczynka.- Znowu zachichotał.Delikatnie odłożyłaswój ukochany aparat.Rurik wyjął z kieszeni telefon komórkowy i otworzył go.W środkumiał pełno ziemi.- Cholera.Ekran był popękany.Potrząsnął nim, przyłożył do ucha, próbując zadzwonić.- Cholera - powiedział znowu.- Nie jest odporny na zgniatanie.-Schował telefon do kieszeni.- A ty, masz telefon?- W plecaku - powiedziała od niechcenia.- Ale jest wyłączony.A ktoniby ma do mnie dzwonić?- Nie wiem.Może twoja mama albo ojciec? Wpatrywała się w ocean.Cienka, jasnoszara linia ukazała się nad horyzontem, pochłaniając błękitneniebo.- Moi rodzice nie żyją.- Może twój drugi facet?- Jest zajęty - powiedziała obojętnie.- Chcesz wzbudzić moją zazdrość?- Nie.- Nie, jasne, że nie.Musiałoby ci na mnie zależeć.Naprawdę chcesz o tym teraz rozmawiać? Ale nie spytała głośno.Onzawsze i wszędzie był gotów z nią rozmawiać.Ale ona za wszelką cenęchciała uniknąć konfrontacji.Rozpięła zamek plecaka.- Chcesz zadzwonić do swojej rodziny? Kiedy usłyszą o eksplozji, napewno będą się martwić.Wziął ją za rękę.66RS - Nie będą się martwić, przynajmniej nie przez tych kilka dni.Zawsze wychodzę cało z opresji.Lepiej na razie nie włączaj telefonu.Wiedziała dlaczego.- Coś nam tutaj grozi? - zapytała, wskazując na szczyt klifu.- Nie.Chłopcy nie wiedzieli, że byliśmy w grobowcu.I oczywiście nie mają pojęcia, że udało nam się uciec.- Wiedziałam, że ta legenda jest przereklamowana - powiedziała zsatysfakcją.- Jaka legenda? - Spojrzał na nią uważnie.- Opowiem ci, jak wyjedziemy z wyspy.Zmrużył oczy.Chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował.- Co tam trzymasz? - zapytał w końcu.Wiedziała, że to nie było to, o co chciał zapytać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl