[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie mojamama zmusiła chłopca do opłakiwania jego taty i czego tam jeszcze, i dzieciak przestałrysować te kółka, i przypuszczalnie żyje sobie od tamtej pory długo i szczęśliwie.Jednakczasami wracam myślami do tego kółkowego dzieciaka, bo do pewnego stopnia potrafię gozrozumieć.Zawsze lubiłem rutynę.Myślę, że nuda nigdy mnie nie nudziła.Wątpię, czypotrafiłbym wytłumaczyć to komuś takiemu jak Margo, ale rysowanie kółek przez życiewydawało mi się rozsądnym rodzajem obłędu.Powinienem zatem pogodzić się z myślą, że nie lecę do Nowego Jorku - to i tak byłgłupi pomysł.Jednak gdy zajmowałem się swoją rutyną tego wieczoru i następnego dnia wszkole, coś jakby zżerało mnie od środka, jak gdyby to właśnie rutyna oddalała mnie odponownego połączenia się z Margo.7We wtorek wieczorem, kiedy Margo nie było od sześciu dni, porozmawiałem zrodzicami.Nie była to żadna wielka decyzja ani nic takiego; po prostu tak wyszło.Siedziałemprzy kuchennym blacie, podczas gdy tata kroił warzywa, a mama podsmażała wołowinę napatelni.Tata droczył się ze mną, że tak długo czytam cienką książeczkę, a ja powiedziałem:- De facto to nie na angielski.Wygląda na to, że Margo zostawiła tę książkę, żebym jąznalazł.- Ucichli, a wtedy opowiedziałem im o Woodym Guthriem i Whitmanie. - Ona ewidentnie lubi gry z niepełną informacją - stwierdził tata.- Nie winię jej, że domaga się uwagi - oznajmiła mama, a potem zwróciwszy się domnie, dodała: - Jednak to nie czyni cię odpowiedzialnym za jej dobre samopoczucie.Tata zgarnął marchewkę i cebulę na patelnię.- Tak, to prawda.Nie twierdzę, że którekolwiek z nas potrafi postawić diagnozę bezrozmowy z Margo, ale przypuszczam, że niedługo wróci do domu.- Nie powinniśmy snuć domysłów - upomniała go cicho mama, zupełnie jakbym niemógł jej usłyszeć.Tata miał już coś odpowiedzieć, kiedy go ubiegłem:- A co ja powinienem zrobić?- Ukończyć szkołę - podsunęła mama.- I wierzyć, że Margo potrafi sama o siebiezadbać, co już wielokrotnie zademonstrowała.- Zgadza się - przypieczętował słowa mamy tata, jednak po kolacji, kiedy poszedłemdo mojego pokoju i grałem bez dzwięku w  Odrodzenie , usłyszałem, jak cicho rozmawiają.Nie mogłem dosłyszeć sensu słów, ale słyszałem w nich troskę.Pózniej tego wieczoru na moją komórkę zadzwonił Ben.- Hej - odebrałem.- Stary.- Tak?- Właśnie wychodzę z Lacey rozejrzeć się za butami.- Rozejrzeć się za butami? - Właśnie.Od dziesiątej do północy na wszystko są trzydziestoprocentowe obniżki.Lacey chce, żebym jej pomógł wybrać buty na bal.Znaczy się, miała już jakieś, ale wczorajwieczorem byłem u niej w domu i oboje doszliśmy do wniosku, że nie są.no wiesz, buty nabal muszą być perfekcyjne.Zwróci więc tamte i pojedziemy do Burdinesa, żeby wybrać.- Ben - przerwałem mu.- No?- Chłopie, nie chcę rozmawiać o butach Lacey.I powiem ci dlaczego: mam coś, cosprawia, że jestem zupełnie niezainteresowany butami na bal.To się nazywa penis.- Naprawdę się denerwuję i nie mogę przestać myśleć, że właściwie całkiem ją lubię, ito nie tylko dlatego, że fajna z niej laska na bal, tylko że ona naprawdę jest całkiem spoko idobrze się bawię w jej towarzystwie.No, i tego, może pójdziemy na bal i będziemy, no,całować się na środku parkietu, i wszyscy będą w totalnym szoku, no i wiesz, wszystko, co dotej pory sobie o mnie myśleli po prostu pójdzie się paść.- Ben - wpadłem mu w słowo.- Przestań paplać jak naćpana kakadu, a wszystkobędzie dobrze.- Ben gadał jeszcze przez chwilę, ale w końcu udało mi się rozłączyć.Położyłem się trochę przygnębiony z powodu balu.Nie miałem zamiaru oddawać sięjakiemukolwiek smutkowi dlatego, że nie wybieram się na bal, ale przyznaję, zdarzało mi siępomyśleć - choć to głupie i żenujące - że znajduję Margo i przekonuję ją, by wróciła ze mnądo domu w samą porę na bal, na przykład póznym wieczorem w sobotę, a wtedy weszlibyśmydo sali balowej hotelu Hilton ubrani w dżinsy i sfatygowane T-shirty, i akurat zdążylibyśmyna ostatni taniec, i tańczylibyśmy, a wszyscy pokazywaliby nas sobie palcami, zdumienipowrotem Margo, a potem w rytmie fokstrota wynieślibyśmy się stamtąd w diabły i poszli nalody u Friendly ego.A zatem przyznaję, podobnie jak Ben, snułem absurdalne fantazje natemat balu.Ale ja przynajmniej nie wypowiadałem ich na głos [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl