[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Posuwał sięprzed siebie, przebiegając pomieszczenie wzrokiem od ściany do ściany wposzukiwaniu swoich celów.Ale w pokoju nie było nikogo.Ani śladu żywej duszy.Apartament byłpusty.Thal metodycznie sprawdził pokój, garderoby, łazienkę, zajrzał pod łóżko,do każdego kąta.Nikogo nie było.Pokój wyglądał na niezamieszkany.W jakisposób zniknęli? Skąd wiedzieli? Przebiegł w myślach zdarzenia ostatnichdziesięciu minut.Recepcjonista: martwy, zanim zdążył kogokolwiek zaalarmować.Hol był pusty.Nie widział absolutnie nikogo prócz recepcjonisty.To nie do zrozumienia.Jego zleceniodawca będzie miał problem, a dla niego towręcz koszmar.Znał dobrze cenę porażki i nie miał zamiaru jej płacić.Wyśledziłtę trójkę tutaj.Wyśledzi ich zatem i gdzie indziej.Ciszę w pokoju zburzył dzwięk telefonu.Telefon, dzwoniący o drugiejpiętnaście nad ranem, w jakimś innym pokoju, ale.niedaleko.Kiedy trzasnęły drzwi, Simon przeturlał się na prawo i wycelował.Byłgotów wsadzić cały magazynek w tego, kto wszedłby.Nie zastanawiałby się, czyto przyjaciel, czy wróg.Zresztą żaden przyjaciel nie wyważa drzwi pokoju odrugiej piętnaście nad ranem.Ale nie było takiej potrzeby.Nikt nie wszedł, drzwi wcale się nieotworzyły.Hałas dochodził z pokoju piętro wyżej.Simon zarezerwował w hotelu trzy pokoje, każdy na inne nazwisko.Bardzoprzezornie, jak się okazało.Szansa jeden do trzech.Ktokolwiek ich tropił, dałsię zwieść oczywistemu, fałszywemu nazwisku o religijnym brzmieniu, JudeIscariot.To był stary trick Simona.Zarezerwować co najmniej dwa pokoje, jedenpod subtelnie oczywistym nazwiskiem, a pozostałe na nazwiska takpowszechne, jak liście w lesie.Opuścił broń.Nie mieli zbyt dużo czasu.Dzięki fortelowi zyskali conajwyżej kilka minut.Serce niemal wyskoczyło mu z piersi, kiedy zadzwonił telefon.Michael iBusch zerwali się, obudzeni z głębokiego snu.Michael rzucił się w stronętelefonu, ale Simon był pierwszy.Położył dłoń na słuchawce, kręcąc przeczącogłową.Telefon zadzwonił ponownie.Busch i Michael w końcu zauważyli broń w ręce Simona. O co chodzi?  wyszeptał Busch.Simon przyłożył palec do ust, ponownie dając głową znak, żeby był cicho.Telefon zadzwonił po raz trzeci.Busch rozłożył dłonie, powtarzając gestempytanie.Simon wskazał na sufit. Musimy stąd spadać  wyszeptał. Choć zaspani i nieprzytomni, natychmiast zrozumieli.Złapali swoje rzeczyi pomogli Simonowi spakować broń do worków marynarskich.Simon pędził wypożyczonym audi turbo autostradą, jedną z nielicznychlegalnych publicznych tras wyścigowych na świecie.W ciągu ostatniej godzinywyprzedziło go zaledwie jedno bmw 8, wszystkie inne auta zostawiał w tyle. Dokąd jedziemy?  spytał Busch, nieco niespokojny z powodu prędkości,z jaką migał mu za oknami krajobraz Niemiec. Do jakiegoś motelu za miastem. Simon wpatrywał się uważnie w drogę. A skąd mamy wiedzieć, że tam nas nie wytropią? Nie wiemy.Busch nigdy jeszcze nie był po tej stronie barykady i wcale mu się to niepodobało.Nie, żeby nie czuł podwyższonego poziomu adrenaliny w odpowiedzina wszystkie te wybiegi, do jakich się uciekali.Po prostu wolał być myśliwymniż zwierzyną; negatywne konsekwencje działań myśliwego były bowiem zawszeminimalizowane. To tak dotychczas żyłeś?  spytał Michaela, siedzącego z zamkniętymioczami na tylnim siedzeniu obok niego. Jestem przekonany, że to Mary dzwoniła  powiedział Michael bardziejdo siebie niż do kogokolwiek. Zobaczysz ją niedługo. Jeszcze czterdzieści osiem godzin i będziemy zpowrotem w kraju.To twoje słowa.Michael otworzył oczy i zwrócił się do Buscha.Po twarzy przemknął muuśmiech. Chyba nigdy nie przypuszczałeś, że będziemy razem robić coś takiego,co?Wszyscy doskonale wyczuwali ironię sytuacji. Jesteś pewien co do tego, co zrobi Finster? Jesteś pewien, że wiesz, gdziebędzie jutro w nocy?  spytał Simon. Gwarantuję  odpowiedział Busch, zanim zwrócił się ponownie doMichaela. A dasz mi robotę w swoim sklepie, jak mnie wywalą ze służby? Zamknij się.Nikt cię znikąd nie wywali.Po prostu musisz mi zaufać.  Jasne.Ufałem ci wcześniej i zobacz, do czego mnie to doprowadziło.Busch uniósł ręce, wskazując na ich samochód pędzący sto dziewięćdziesiątkilometrów na godzinę. Jestem więc twoim dłużnikiem. Wystawię ci rachunek. Busch przechylił się przez siedzenie w stronęSimona. Masz jakieś podejrzenie, kto mógł rozwalić tego gościa w recepcji? Nie. Zdajesz sobie sprawę, że będą węszyli po okolicy w sprawie tego pokoju itych krzyży w ilościach większych niż na konwencji biblijnej? Mhm. Gliniarze pewnie już nas szukają. Mhm, ale nie mają pojęcia, kim jesteśmy. Nie mają pojęcia. powtórzył Busch bez przekonania. Mam trochę doświadczenia w tego typu sprawach.I jestem pewien, żetwój przyjaciel też.Busch spojrzał na Michaela, który uniósł brwi z miną świadczącą opełnym wahania potwierdzeniu. Finster naprawdę chce twojej śmierci. Busch powiedział głośno to, cobyło zupełnie oczywiste. Bardzo mnie ekscytuje, że przywiązuje do mnie tak dużą wagę skomentował Michael. Nie pusz się.Myślę, że on raczej chce nas wszystkich wyprawić natamten świat  powiedział Simon. To bardzo pocieszające  odparł Busch, obserwując przemykający zaoknami krajobraz. Naucz się cieszyć małym.W końcu wydostaliśmy się żywi  zażartowałSimon.Jak na faceta z poczuciem humoru, Buscha za szybko przestało to bawić.Ale groziła mu śmierć, a to było coś, czego jeszcze trzy dni temu nie byłby wstanie pojąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl