[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Macha wiÄ™c do kelnera, chudego jak szczapa goÅ›cia z czubem w styluMorrisseya, studenta, sÄ…dzÄ…c po wyglÄ…dzie, a on podchodzi i zwraca siÄ™ doniej, jakby mnie tam nie byÅ‚o, witajÄ…c jÄ… gÅ‚oÅ›nym, przyjacielskim:SR Hej! Cześć, co sÅ‚ychać? pyta Alice. W porzÄ…dku.Tyle że wolaÅ‚bym być gdzie indziej.CiÄ…gnÄ™ dwiezmiany! Ojej.Biedactwo! rzuca ze współczuciem, gÅ‚aszczÄ…c go po ramie-niu. A co u ciebie? odwzajemnia siÄ™ kelner. Bardzo dobrze, dziÄ™kujÄ™. Zlicznie dzisiaj wyglÄ…dasz, jeÅ›li wolno mi powiedzieć. O rany rzuca Alice i zasÅ‚ania twarz dÅ‚oÅ„mi.Zut alors. WiÄ™c co mogÄ™ ci przynieść? pyta, przypominajÄ…c sobie w koÅ„cu,po co tu jest. Czy moglibyÅ›my dostać miseczkÄ™ frytek? Absolument! wolagarcon i, ni mniej, ni wiÄ™cej, oddala siÄ™ bie-giem do kuchni, aby rozpocząć przygotowania cennych, pozÅ‚acanych fry-tek. SkÄ…d go znasz? pytam, gdy już sobie poszedÅ‚. Kogo? Kelnera? Nie znam go. Ach.I zapada cisza.SÄ…czÄ™ kawÄ™ i wycieram wierzchem dÅ‚oni pyÅ‚ek cyna-monowy, który dostaÅ‚ mi siÄ™ do nozdrzy. WiÄ™c! ObawiaÅ‚em siÄ™, że możesz mnie nie poznać bez koloratki! Już to mówiÅ‚eÅ›. NaprawdÄ™? Zdarza mi siÄ™ to czasami, myli mi siÄ™, co powiedziaÅ‚emalbo czego nie, albo mówiÄ™ na gÅ‚os rzeczy, które chciaÅ‚em powiedzieć tyl-ko w myÅ›lach, jeÅ›li wiesz, o co mi chodzi. O tak, wiem doskonale, o co ci chodzi uspokaja mnie i chwytamnie za przedramiÄ™. Mnie caÅ‚y czas siÄ™ coÅ› myli albo mówiÄ™ coÅ› nie-wÅ‚aÅ›ciwego.To sÅ‚odkie, co robi.Próbuje nawiÄ…zać nić porozumienia pomiÄ™dzy na-mi, chociaż nie wierzÄ™ jej ani przez chwilÄ™. PrzysiÄ™gam, czÄ™sto sama nie wiem, co robiÄ™.SR Ja też.Jak ten taniec zeszÅ‚ej nocy. Ach, tak. mówi, zaciskajÄ…c usta .taniec..tak, przykro mi z tego powodu.ByÅ‚em trochÄ™ wstawiony, szczerzemówiÄ…c. Och, nie, doskonale sobie radziÅ‚eÅ›.Bardzo dobrze taÅ„czysz! Ani trochÄ™! zaprzeczam. Wiesz, dziwiÄ™ siÄ™, że nikt nie próbo-waÅ‚ wÅ‚ożyć mi miÄ™dzy zÄ™by ołówka!SpoglÄ…da na mnie, nie rozumiejÄ…c. Dlaczego? Cóż.żebym nie odgryzÅ‚ sobie jÄ™zyka? Dalej nic. No wiesz, jak.epileptyk!Ona jednak nic nie mówi, pije tylko kolejny Å‚yk kawy.Niech to może jÄ… obraziÅ‚em.Może zna jakiegoÅ› epileptyka.Może ktoÅ› w jej rodziniechoruje na epilepsjÄ™! Może ona jest epileptyczkÄ…. Nie jest ci za gorÄ…co w tej kurtce? pyta.Garçon wraca z wyÅ›mienitymi frytkami, w liczbie okoÅ‚o szeÅ›ciu, roz-mieszczonymi starannie w dużym kieliszku na jajka, a potem krÄ™ci siÄ™ wpobliżu, uÅ›miechniÄ™ty, zadowolony z siebie, próbujÄ…c rozpocząć kolejnÄ…rozmowÄ™, wiÄ™c nie przestajÄ™ mówić. Wiesz, życie nauczyÅ‚o mnie do tej pory dwóch rzeczy, po pierwsze,nie taÅ„cz, gdy jesteÅ› pijany. A ta druga? Nie próbuj przepuszczać mleka przez syfon.Zmieje siÄ™, wiÄ™c uznajÄ…c swÄ… porażkÄ™, garçon siÄ™ wycofuje.Nie prze-stawaj, mów dalej..nie wiem, czego siÄ™ spodziewaÅ‚em, wydawaÅ‚o mi siÄ™, że otrzy-mam jakiÅ› niesamowity, gazowany, mleczny napój, ale dla gazowanegomleka wymyÅ›lono już nazwÄ™.Chwila ciszy, wypijam Å‚yk kawy..nazywa siÄ™ jogurt!Czasami jestem w stanie wywoÅ‚ać u siebie wymioty, naprawdÄ™.Rozmawiamy wiÄ™c dalej, a ona je swoje frytki, zanurzajÄ…c je w szkla-nej miseczce ketchupu o ksztaÅ‚cie soczewki kontaktowej i przypomina toSRwszystko trochÄ™ popoÅ‚udnie spÄ™dzone w kawiarni z PieÅ›ni miÅ‚osnej J.Al-freda Prufrocka T.S.Eliota, ale z droższymi daniami. Czyja siÄ™ oÅ›mielÄ™zjeść brzoskwiniÄ™? Nie za tÄ™ cenÄ™, nie." PoznajÄ™ jÄ… bliżej.Jest jedynaczkÄ…,jak ja.przypuszcza, że to coÅ› zwiÄ…zanego z jajowodami jej mamy, nie jestjednak pewna.Nie przeszkadza jej to, tyle że zawsze dość dużo czasu spÄ™-dzaÅ‚a z książkami, i chodziÅ‚a do szkoÅ‚y z internatem, co nie jest zbyt po-prawne politycznie, wie o tym, ale i tak bardzo siÄ™ jej to podobaÅ‚o i byÅ‚a wsamorzÄ…dzie.Jest bardzo blisko ze swoim tatÄ…, który robi filmy dokumen-talne o sztuce dla BBC i pozwala jej odbywać tam praktyki w czasie waka-cji.MiaÅ‚a okazjÄ™ rozmawiać wielokrotnie z Melvynem Braggiem i najwy-razniej jest bardzo, bardzo zabawny w rzeczywistoÅ›ci, i prawdÄ™ powie-dziawszy, caÅ‚kiem sexy.Kocha też swojÄ…mamÄ™, oczywiÅ›cie, ale czÄ™sto siÄ™kłócÄ…, prawdopodobnie dlatego, że sÄ… do siebie takie podobne, a jej mamapracuje na pół etatu dla Tree Tops, organizacji charytatywnej, która budujedomki na drzewach dla dzieci z ubogich Å›rodowisk. Czy nie byÅ‚oby dla nich lepiej, gdyby mieszkali ze swoimi rodzica-mi? zastanawiam siÄ™. Co? No wiesz, dzieci mieszkajÄ…ce samotnie na wierzchoÅ‚ku drzewa tomusi być niebezpieczne, prawda? Nie, nie.One nie mieszkajÄ… na drzewach, to tylko wakacyjna roz-rywka. Aha.Rozumiem. WiÄ™kszość tych dzieci z ubogich rodzin ma tylko jednego rodzica inigdy w życiu nie byli na wakacjach!O Boże, ona mówi o mnie! To fantastyczne, naprawdÄ™.JeÅ›li nie jesteÅ› zajÄ™ty nastÄ™pnego lata, topowinieneÅ› przyjechać.Kiwam z entuzjazmem gÅ‚owÄ…, chociaż nie jestem do koÅ„ca pewien,czy proponuje, żebym im pomógÅ‚, czy też zaprasza mnie na wakacje.Potem Alice opowiada mi o swoich wakacjach, których część spÄ™dziÅ‚ana wierzchoÅ‚kach drzew z dziećmi z ubogich rodzin, i niewÄ…tpliwie bardzopodekscytowanych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]