[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechały się przy tymskromnie, a tymczasem heroldowie gorliwie wypełniali swoje zadanie, poniewa\groziła im wieczorem chłosta, jeśli tłum swoim uwielbieniem nie przezwycię\yłskromności tancerki.Kąpały się w wannach z litego złota, a tłumom wolno było przyglądać sięprzygotowaniom do kąpieli.Sto oślic dojono, aby dostarczyć na nią mleka.Potemdodawano wonności i ekstrakty kwiatowe, bezcenne, ale tak delikatne, \e zupełniebezwonne.Nie gorszyłem się tym, poniewa\ gospodarka mojej krainy była w gruncierzeczy dość mało zaanga\owana w produkcję tych kwietnych ekstraktów, a ichwysoka cena była fikcją.Dobrze zresztą, \e to, co cenne, znajdowało gdzieśodświętne zastosowanie.Liczy się bowiem nie sposób zastosowania, ale zapał.Skoroowe ekstrakty istniały, mniejsza z tym w końcu, czy słu\yły do namaszczania ciałkurtyzan, czy nie.Kiedy moi doradcy, rozumując logicznie, nakłaniali mnie, abym rozpatrzył, cobudzi zapał w moim kraju, miałem za zasadę ingerować tylko wtedy, gdy ludziezbytnio zajmowali się złotymi ozdobami, a za mało chlebem; nie występowałemnatomiast nigdy przeciw złotym ozdobom, jeśli zachowywano w nich umiarkowanie ijeśli przynosiły zaszczyt rękodzielnikom; i nie zajmowałem się prawie ichprzeznaczeniem, kiedy wcale nie słu\yły w \yciu codziennym; lepiej, aby ozdabiałykobiece włosy - myślałem - ni\ jakiś idiotyczny pomnik.Bo pomnik mo\naoczywiście uznać za własność tłumu, ale kobieta, jeśli jest piękna, tak\e przyciągaludzkie spojrzenia; przy tym pomnik, jeśli nie jest świątynią na chwałę Boga, mo\etylko sypać w ludzkie oczy blask swojego złota - nic więcej, a od ludzi nicotrzymywać nie mo\e.Natomiast kobieta, jeśli jest piękna, wyzwala potrzebęskładania jej darów i poświęcenia, a dając jej ofiary znajdujemy upojenie.Nie zaś - otrzymując coś od niej w darze.Tak więc kobiety te kąpały się w kwietnych ekstraktach, i stawały się conajmniej wyobra\eniem piękna.śywiły się zaś wyszukanymi i mdłymi potrawami iumierały zadławiwszy się ością rybią.Posiadały naszyjniki z pereł i gubiły perły.I niegorszyłem się tymi zagubionymi perłami, gdy\ perły powinny być czymś nietrwałym.Słuchały opowieści i omdlewały z zachwytu, a omdlewając nie zapominały o tym, abyopaść na tę właśnie poduszkę, która kolorem odpowiadała najlepiej barwie ich szali.Od czasu do czasu pozwalały sobie ponadto na miłość.Sprzedawały wtedyswoje perły w zamian za młodego wojaka, z którym pokazywały się na mieście, ichciały, \eby był ze wszystkich najpiękniejszy, najbardziej męski, pełen wdzięku,olśniewający.A naiwny \ołnierz, wdzięczny do nieprzytomności, wierzył najczęściej w to,\e coś od nich otrzymuje, kiedy w rzeczywistości słu\ył przede wszystkim ichpró\ności i przyciągał ku nim uwagę tłumów.XXXVIIIPrzyszła do mnie kiedyś kobieta i skar\yła się namiętnie:- To rozbójnik - krzyczała - człowiek splamiony, zepsuty, skryty hańbą.Zakałacałej ziemi.Bezwstydny kłamca.- Idz, obmyj się - powiedziałem jej - bo się zbrukałaś.* * *I przyszła inna, \aląc się w głos na niesprawiedliwość i na oszczerstwa.- Nie staraj się, aby ludzie zrozumieli intencje twoich czynów.Ludzie ichnigdy nie zrozumieją i nie ma w tym \adnej niesprawiedliwości.Bo sprawiedliwośćto pościg za chimerą, która jest wewnętrzną sprzecznością.Widziałaś moichkapitanów \yjących na pustyni, jacy są szlachetni, szlachetni i biedni, i wysuszeniustawicznym pragnieniem.Zpią skuleni na piasku, wśród wielkiej nocy mojegokrólestwa.Czujni i gotowi na ka\de wezwanie, gotowi chwycić za broń zanajmniejszym szelestem.Oni istotnie spełniają \yczenie mojego ojca: Niechpowstaną ci, którzy są gotowi przyjąć śmierć, zawinąwszy cały dobytek w węzełekniesiony na ramieniu.I niech będą gotowi na wezwanie.Wierni w walce iwielkoduszni w ofierze składanej z siebie.Powstańcie, wam wręczę kluczekrólestwa.A oni stoją przed wrotami królestwa czuwając jak archaniołowie.Inne jest ichdostojeństwo ni\ u paziów moich ministrów, a tak\e u samych ministrów.Ale popatrzna nich, kiedy zostaną wezwani do stolicy, jak na ucztach przypadają im podlejszemiejsca, jak czekając na posłuchanie przestępują z nogi na nogę i jak się skar\ą; oni -prawdziwie wielcy - skazani na słu\alczość i upokorzenie.Gorzki, mówią wtedy, losczłowieka, który nie został sprawiedliwie oceniony.A ja mówię im: Gorzki los tego, kto został zrozumiany i niesiony w tryumfiewśród podziękowań , zaszczytów i bogactw.Bo wkrótce jego serce napełni siępospolitą pychą, a noce pełne gwiazd przehandluje za towary.A przecie\ był bogatszyod innych, szlachetniejszy i bardziej godny podziwu.I dlaczegó\ to ten, co królowałna swoim pustkowiu, poddaje się ocenie ludzi osiadłych? Stary cieśla nagrodę swojejpracy znajduje w gładkości obrobionej deski.A kto inny - w niezwykłej ciszypustynnej.Kiedy wróci wśród ludzi, skazany jest na zapomnienie.A jeśli cierpi nad tym, widocznie nie dość był czysty.Albowiem powiadam ci:królestwo opiera się na wartości ludzi.Ten człowiek był cząstką królestwa.Wszczepiony w nie jak w pień drzewa.Jeśli chciałbyś mu dać korzyści \ycia, jakimisię cieszy handlarz, i w jego miejsce poślesz na pustynię handlarza, poczekaj parę lat,a zobaczysz, jaki owoc wydadzą twoje zabiegi.Handlarz stanie się wielkim panem,który z wiatrem gada jak równy z równym, a tamten drugi stanie się pospolitymhandlarzem.Ja zaś chronię tych, którzy są szlachetni.Ochroną właśnie jestniesprawiedliwość.Nie gorsz się brzmieniem słów.Błękitne rybki o powiewnych jakwelon płetwach, pozostawione na brzegu, staną się szpetne - to niesprawiedliwość,prawda? Ale to twoja wina: ich przeznaczeniem było lśnić w głębinie.Były pięknepoza granicą lądu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]