[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będę biegał z każdą sprawą, a pani będzie wreszcie ze mnie zadowolona, madame.Odłożył słuchawkę i sprawdziwszy informację zapisaną w kieszonkowym notesie wykręcił kolejny numer.Połączył się z osobą, z którą pragnął rozmawiać.- Drogi nadinspektorze, zwraca się do pana Herkules Poirot.Nie krzyżuję za bardzo pańskich planów? Nie jest pan zbyt zajęty?- Nie, nie jestem - odparł nadinspektor Garroway.- Przycinam moje róże.- Chciałbym o coś pana zapytać.O drobnostkę.- Dotyczy naszej sprawy podwójnego samobójstwa?- Tak, chodzi o naszą sprawę.Mówił pan, że w domu był pies.Mówił pan, że chodził na spacer z Ravenscroftami, albo tak pan zrozumiał.- Zgadza się, ktoś wspominał o psie.Albo gospodyni, albo ktoś, kto powiedział, że tamtego dnia poszli na spacer jak zwykle z psem.- Czy na ciele lady Ravenscroft znaleziono ślady ugryzienia? Niekoniecznie pochodzące z tego szczególnego dnia?- To dziwne, że o to pan pyta.Chyba nie pamiętałbym, gdyby pan o tym nie wspomniał.Rzeczywiście, miała parę blizn.Niezbyt głębokich.Gospodyni wspominała, że pies zaatakował swoją panią kilkakrotnie i pogryzł ją, choć niezbyt dotkliwie.Niech pan posłucha, Poirot, nie ma mowy o żadnej wściekliźnie, jeśli o tym pan myśli.W grę nie mogło wchodzić nic w tym stylu.Przecież została zastrzelona, oboje zostali zastrzeleni.Nie ma mowy o infekcji poszczepiennej ani tężcu.- Nie obwiniam psa - powiedział Poirot.- Chciałem się tylko dowiedzieć.- Jedna blizna była nowa, pochodziła sprzed tygodnia, ktoś chyba mówił, że sprzed dwóch.Żadne zastrzyki nie były konieczne.Rana zagoiła się sama.Jaki to cytat? - zastanawiał się nadinspektor Garroway, - “To pies zdechł”.Nie pamiętam, skąd to jest, ale.- W każdym razie to nie pies zginął - przerwał Poirot.- Nie o to mi chodziło.Chciałbym poznać tego psa.To mógł być bardzo inteligentny pies.Odłożył słuchawkę podziękowawszy nadinspektorowi i wymruczał do siebie:- Inteligentny pies.Prawdopodobnie mądrzejszy od policji.ROZDZIAŁ SIEDEMNASTYPoirot oznajmia swój wyjazdPanna Livingstone wprowadziła gościa.- Pan Herkules Porrett.Gdy tylko opuściła pokój, Poirot zamknął drzwi i usiadł obok swojej przyjaciółki, pani Ariadny Oliver.Zniżając głos oznajmił:- Wyjeżdżam.- Co pan robi? - spytała pani Oliver, którą zawsze zaskakiwał sposób, w jaki Poirot przekazywał informacje.- Wyjeżdżam.Opuszczam panią.Mam samolot do Genewy.- Brzmi to tak, jakby należał pan do ONZ czy UNESCO.- Nie.To prywatna wizyta.- Ma pan jakiegoś słonia w Genewie?- Cóż, można by tak na to spojrzeć.Nawet dwa.- Ja nic już nie odkryłam - powiedziała pani Oliver - Tak naprawdę to nie wiem, do kogo pójść, żeby jeszcze cokolwiek odkryć.- Jak sądzę, pani albo ktoś inny wspominał, że pani chrzestna córka, Celia Ravenscroft, ma młodszego brata.- Tak.Na imię mu chyba Edward.Rzadko go widywałam.Raz czy dwa zabrałam go ze szkoły, ale to było wiele lat temu.- Gdzie jest teraz?- Na uniwersytecie chyba w Kanadzie.Może uczy się tam na jakichś kursach inżynieryjnych.Chce pan pojechać do niego i o coś zapytać?- Nie, nie w tej chwili.Po prostu chciałem wiedzieć, gdzie mieszka.Jak rozumiem, nie było go w domu, kiedy doszło do samobójstwa?- Nie myśli pan chyba.chyba nie przyszło panu do głowy, że on to zrobił? To znaczy zastrzelił ojca i matkę? Wiem, że chłopcy są do tego niekiedy zdolni.Zachowują się dziwacznie, kiedy przechodzą ten głupi wiek.- Nie było go w domu - powiedział Poirot.- Tyle już wiem z raportów policji.- Odkrył pan jeszcze coś interesującego? Wydaje się pan podekscytowany.- W pewnym sensie jestem.Odkryłem pewne rzeczy, które mogą rzucić światło na to, co już wiemy.- To znaczy, co może rzucić światło na co?- Wydaje mi się, że rozumiem, dlaczego pani Burton-Cox zagadnęła panią i próbowała zmusić do uzyskania informacji o faktach tyczących samobójstwa Ravenscroftów.- To znaczy, że nie była po prostu wścibska?- Nie.Sądzę, że kierował nią pewien motyw.Mogą tu wchodzić w grę pieniądze.- Pieniądze? A co pieniądze mają do tego? Przecież jest zamożna?- Tak, ma z czego żyć.Ale wygląda na to, że jej adoptowany syn, którego uważa za swoje prawdziwe dziecko.zresztą on wie, że został adoptowany, choć nie wie nic o rodzinie, z której naprawdę pochodzi Wygląda na to, że kiedy osiągnął pełnoletność, spisał testament, możliwe że nakłoniony przez swoją przybrana matkę.Może pomysł podsunął mu ktoś z jej znajomych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl