[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwróciła się plecami do Hyle a Hunta. Chodz, Podrick.Chłopak potruchtał za nią, prowadząc konie. Czy znajdziemy teraz tę gospodę  Pod Zmierdzącą Gęsią ? Ja ją znajdę.Ty pójdziesz do stajni przy wschodniej bramie.Zapytaj stajennego, czyjest tu jakaś gospoda, w której moglibyśmy zatrzymać się na noc. Zrobię to, ser.Pani. Podrick patrzył pod nogi, od czasu do czasu kopiąc kamienie. Czy wiesz, gdzie jest ta gospoda? Pod tą gęsią? To znaczy  Pod Zmierdzącą Gęsią ? Nie wiem. Powiedział, że nam pokaże.Ten rycerz.Ser Kyle. Hyle. Hyle.Co on ci zrobił, ser? To znaczy pani?Chłopak kiepsko się wysławia, ale wcale nie jest głupi. Pod Wysogrodem, gdy król Renly zwołał chorągwie, niektórzy z mężczyzn zrobilisobie ze mnie zabawę.Ser Hyle był jednym z nich.To była okrutna zabawa, bolesna i niegodnarycerzy. Zatrzymała się. Wschodnia brama jest tam.Zaczekaj na mnie pod nią.  Jak rozkażesz, pani.Ser.Nad drzwiami gospody  Pod Zmierdzącą Gęsią nie wisiał żaden szyld.Briennepotrzebowała prawie godziny, żeby ją znalezć.Znajdowała się pod stajnią końskiego rzeznika ido środka wchodziło się po drewnianych stopniach.W piwnicy panował półmrok, a sufit byłniski.Wchodząc, Brienne uderzyła głową o belkę.Nie było tu widać żadnych gęsi.Na klepiskustało kilka stołków, pod jedną z ziemnych ścian ustawiono ławę.Za stoły służyły stare beczułkipo winie, poszarzałe i podziurawione przez korniki.Wszystko przenikał zapowiedziany w nazwiesmród.Przeważał odór wina, wilgoci i pleśni, ale wyczuła również fetor wychodka i lekką nutęcmentarza.Jedynymi gośćmi było trzech siedzących w kącie tyroshijskich marynarzy o zielonych ifioletowych brodach, którzy powarkiwali coś do siebie.Przyjrzeli się jej pobieżnie i jeden z nichpowiedział coś, co rozśmieszyło pozostałych.Właścicielka stała za deską wspartą na dwóchbeczkach.Była pękata, blada i łysiała, a pod jej brudnym fartuchem kołysały się wielkie, miękkiepiersi.Wyglądała, jakby bogowie zrobili ją z surowego ciasta.Brienne nie odważyła się prosić w takim miejscu o wodę, zamówiła więc kielich wina. Szukam człowieka zwanego Zręcznym Dickiem  oznajmiła. To Dick Crabb.Przychodzi tu prawie co wieczór. Kobieta przyjrzała się zbroi imieczowi Brienne. Jeśli chcesz go załatwić tym mieczem, zrób to gdzie indziej.Nie chcemyżadnych kłopotów z lordem Tarlym. Chcę tylko z nim porozmawiać.Czemu miałabym go skrzywdzić?Kobieta wzruszyła ramionami. Będę wdzięczna, jeśli skiniesz głową, kiedy tu przyjdzie. Jak bardzo wdzięczna?Brienne położyła miedzianą gwiazdę na desce między nimi, a potem w cieniu znalazłasobie miejsce z dobrym widokiem na schody.Spróbowała wina.Zostawiało na języku oleisty posmak i pływał w nim włos.Włos wątłyjak moje nadzieje odnalezienia Sansy  pomyślała, wyciągając go.Poszukiwania ser Dontosaokazały się bezowocne, a po śmierci lady Lysy Dolina nie wydawała się już zbytprawdopodobnym schronieniem.Gdzie jesteś, lady Sanso? Czy uciekłaś do domu, do Winterfell,czy jesteś ze swoim mężem, jak wydaje się myśleć Podrick? Brienne nie miała ochoty udawać sięw pościg za dziewczyną na drugi brzeg wąskiego morza, gdzie nawet język byłby dla niej obcy.Byłabym tam jeszcze gorszym odmieńcem, chrząkającym i pomagającym sobie gestami, żebyludzie go zrozumieli.Zmialiby się tam ze mnie, tak samo jak w Wysogrodzie.Na to wspomnienie na jej policzki wypełzł rumieniec.Gdy Renly włożył koronę, Dziewica z Tarthu wyruszyła w podróż przez całe Reach, bydo niego dołączyć.Sam król przywitał ją uprzejmie i pozwolić wstąpić na swą służbę, ale jegolordowie i rycerze zachowali się inaczej.Brienne nie liczyła na ciepłe przywitanie.Byłaprzygotowana na chłód, drwiny i wrogość.Znała już smak każdego z tych dań.To nie pogardawielu zbijała ją z tropu i czyniła bezbronną, lecz dobroć nielicznych.Dziewica z Tarthu byłatrzykrotnie zaręczona, ale nim przybyła do Wysogrodu, nikt nigdy się do niej nie zalecał.Pierwszy był Wielki Ben Brodacz, jeden z nielicznych mężczyzn w obozie Renly egoprzewyższających ją wzrostem.Przysłał Brienne swego giermka, żeby wyczyścił zbroję kobiety,podarował jej też srebrny róg do picia.Ser Edmund Ambrose przelicytował go, przysyłająckwiaty i zapraszając na przejażdżkę.Ser Hyle Hunt był jeszcze lepszy.Podarował Briennepięknie ilustrowaną księgę zawierającą sto opowieści o rycerskich czynach.Przynosił jej koniomjabłka i marchewki, a jej samej podarował niebieskie labry na hełm.Powtarzał obozowe plotki irozśmieszał ją bystrymi, zjadliwymi uwagami.Pewnego dnia ćwiczył z nią nawet, co znaczyło dla Brienne więcej niż cała reszta.Myślała, że to z jego powodu inni również zaczęli traktować ją uprzejmie.A nawetbardziej niż uprzejmie.Mężczyzni bili się o miejsce przy stole obok niej, proponowali, że nalejąwina albo podadzą słodycze.Ser Richard Farrow grał na lutni miłosne pieśni pod jej namiotem.Ser Hugh Beesbury przyniósł jej garnuszek miodu  słodkiego jak dziewczęta z Tarthu.SerMark Mullendore rozśmieszał ją figlami swej małpki, niezwykłego czarno-białego zwierzątka zWysp Letnich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl