[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Deron często mówił, że Tyrone jest jak pies ogryzający kość - nie zostawianiedokończonych spraw.Tak było z dwojgiem ludzi, którzy ćwiartowali zwłoki gliniarza, apotem podpalali warsztat karoseryjny M&N.Tyrone śledził nieuniknione następstwa niczymnajbardziej zagorzały fan kolejnej edycji Idola.Przyjechali strażacy, potem gliniarze.Ale wbetonowym budynku nie znalezli niczego poza popiołem.Co więcej, to była dzielnicaNortheast, co oznaczało, że tak naprawdę mają to w dupie.Po godzinie dali sobie spokój i zezbiorowym westchnieniem ulgi odjechali do bezpiecznych białych części miasta.Ale Tyrone wiedział, co się wydarzyło.Nikt go jednak o nic nie pytał.Nie powiedziałtego nawet Deronowi, kiedy przyjaciel wrócił z Florydy.W tym świecie odbierałeś swojemu wrogowi nóż, kiedy w bójce robiłeś z niegomiazgę za to, że obraził ciebie lub twoją siostrę albo dziewczynę, wszystko jedno.Więc wwieku dziesięciu czy jedenastu lat zyskiwałeś pewien szacunek, który znacznie wzrastał, gdyszef gangu dawał ci tanią spluwę z chwytem owiniętym taśmą samoprzylepną i spiłowanymnumerem seryjnym.Potem oczywiście musiałeś jej użyć, bo nie chciałeś zostać sam, być szpanerem, zktórym nikt nie gada, albo, co gorsza, wyjść na kiepasa.To nie było znów takie trudne, bomiałeś już doświadczenie w rozwalaniu ludziom głów, dzięki różnym grom komputerowym.Przekonywałeś się, że rzeczywistość niewiele się od tego różni.Trzeba było tylko potemuważać, żeby zabójstwo nie stało się końcem twojej kariery.A jednak coś mu mówiło, że to nie jedyna droga, że nie musi tak być.Oczywiście,Deron też się urodził i wychował w tej dzielnicy.Ale on miał normalną mamuśkę ikochającego ojca.Tyrone nie potrafił ogarnąć, a co dopiero wyrazić, swoich przypuszczeń, żetakie rzeczy mają znaczenie.Potem Deron zniknął, żeby się kształcić w świecie białych, iwszyscy w dzielnicy - łącznie z Tyrone'em - natychmiast go znienawidzili.Ale kiedy wrócił,wszystko mu wybaczyli, bo się przekonali, że ich nie porzucił.Pokochali go za to jeszczebardziej i skupili się wokół niego, żeby chronić chłopaka.Teraz Tyrone siedział pod drzewem naprzeciwko wypalonych ruin warsztatukaroseryjnego M&N.Jego marzenie, by uczynić z tego miejsca bazę dla swojej grupy, legło w gruzach.Ale doznawał strasznego uczucia, że jednak nie o tym marzył.Patrzył na ślepą,poczerniałą ścianę z pustaków - przypominała jego życie.Wyjął komórkę.Nie znał numeru telefonu Panny S.Jak się z nią skontaktować, jakzawiadomić, że ma dla niej.Jak to nazywa Deron? A, tak - info.On i tylko on.Może znówsię z nim spotka, przespaceruje? Wmawiał sobie na siłę, że tylko o to mu chodzi.Nie mógłjeszcze spojrzeć prawdzie w oczy.Zadzwonił pod 411, do informacji.Pomyślał, że to dobry żart: dzwonić do informacji,żeby móc przekazać informację.Podano mu jedyny dostępny numer CIA - do specjalisty odpublic relations.Tyrone kolejny raz w życiu nie miał wyboru.- Tak? Czym mogę służyć? - zapytał młody głos białego mężczyzny.- Szukam takiej jednej agentki, co z nią rozmawiałem kilka dni temu.- Tyronenatychmiast zdał sobie sprawę, że jego wymowa i akcent zdradzają mieszkańca getta.- Jak się nazywa?- Soraja Moore.- Proszę zaczekać.Tyrone usłyszał jakieś dzwięki centrali telefonicznej i od razu spanikował.- Proszę podać swoje nazwisko i numer telefonu.Paranoja.Przyspieszył kroku, jakby w ten sposób mógł uciec od pytania.- Chcę tylko rozmawiać z.- Jeśli poda mi pan swoje dane, dopilnuję, żeby agentka Moore dostała wiadomość.Tyrone poczuł się całkowicie osaczony przez świat, o którym nic nie wiedział.- Niech pan jej tylko powie, że wiem, kto jej nasypał soli na ogon.- Przepraszam, co?Tyrone miał wrażenie, że jego własna ignorancja została użyta jako broń, wobec którejjest bezsilny.Jego mały świat był celowo ukryty w większym.Kiedyś uważał to za powód dodumy.Teraz nagle zrozumiał, że to błąd.Powtórzył wiadomość, i wyłączył się.Zdegustowany, wrzucił komórkę do ścieku izanotował sobie w pamięci, że musi pogadać z TJ Tankiem, żeby skombinował mu następną,jednorazówkę.Ta właśnie zrobiła się trefna.- Kim ty naprawdę jesteś? - zapytał ze znużeniem Jewgienij Fejodowicz.- Czy to ważne? - odparł Bourne.- Chyba nie.- Ukrainiec patrzył przez okno na miasto.Ilekroć mijali radiowóz lubpieszego policjanta, tężały mu mięśnie.- Nie jesteś nawet Mołdawianinem, zgadza się?- Twój kumpel, Bogdan Iljanowicz, próbował mnie zabić.- Bourne uważnie obserwował jego twarz.- Zaskoczony?- Dzisiaj nic mnie nie zaskakuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl