[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. 172FAZAZciskając guzik w dłoni, Patryk wrócił na drogę.Przyśpieszył kroku, wiedział już bowiem dobrze, copowinien zrobić.Skierował się do Południowej Jaskini, a potem do wzniesienia, z którego zszedłzaledwie kilka godzin wcześniej.Minął Wentylatornię i się zatrzymał.Upewniwszy się, że w pobliżunikogo nie ma, wszedł do ciemnego bocznego korytarza.Dziesięć metrów dalej tunel się rozszerzał izamieniał w niewielką jaskinię.Pośrodku niej znajdowała się nieduża zagroda, której podłogęprzykrywała warstwa słomy.Chociaż w powietrzu wciąż unosił się zapach świń, wszystkie hodowanetu zwierzęta już dawno zabito, żeby wyżywić armię Nowej Germanii.Ale policjant nie przyszedł tutaj z powodu świń.Po drugiej stronie jaskini odszukał miejsce, w którym Drakę i Chester wysadzili niegdyś drzwi.Terazotwór zatkano wielkimi odłamkami skalnymi, a prowadzący do niego tunel zapewne zasypano, żebyjuż nikt nie mógł się dostać tamtędy do Kolonii.Policjant przeszedł wzdłuż ściany jaskini, starannie odliczając kroki, po czym przystanął i oświetlił dno.Odszukał niewielkie zagłębienie wypełnione kamieniami i zaczął kopać, starając się robić przy tym jaknajmniej hałasu.W końcu zobaczył to, po co tu przyszedł: czarne pudełko wielkości talii kart, zaopatrzone w niewielkąantenę. Traktuj to jako ostatnią deskę ratunku - powiedział mu kiedyś Drakę.- Jeżeli kiedykolwiek będzieszpotrzebował pomocy, postaram się tu wrócić".Wtedy funkcjonariusz nie przywiązywał do tego wagi.Po wysadzeniu w powietrze połowyLaboratoriów Drakę, Chester i pani Burrows musieli się jak najszybciej wydostać z Kolonii, a Patrykzastanawiał się, jak ma przekonać Styksów o swojej niewinności.Dobrze wiedział, że powinien poinformować zwierzchników o tym urządzeniu i je usunąć, ale wtedyStyksowieFAZAZciskając guzik w dłoni, Patryk wrócił na drogę.Przyśpieszył kroku, wiedział już bowiem dobrze, copowinien zrobić.Skierował się do Południowej Jaskini, a potem do wzniesienia, z którego zszedłzaledwie kilka godzin wcześniej.Minął Wentylatornię i się zatrzymał.Upewniwszy się, że w pobliżunikogo nie ma, wszedł do ciemnego bocznego korytarza.Dziesięć metrów dalej tunel się rozszerzał izamieniał w niewielką jaskinię.Pośrodku niej znajdowała się nieduża zagroda, której podłogęprzykrywała warstwa słomy.Chociaż w powietrzu wciąż unosił się zapach świń, wszystkie hodowanetu zwierzęta już dawno zabito, żeby wyżywić armię Nowej Germanii.Ale policjant nie przyszedł tutaj z powodu świń. Po drugiej stronie jaskini odszukał miejsce, w którym Drakę i Chester wysadzili niegdyś drzwi.Terazotwór zatkano wielkimi odłamkami skalnymi, a prowadzący do niego tunel zapewne zasypano, żebyjuż nikt nie mógł się dostać tamtędy do Kolonii.Policjant przeszedł wzdłuż ściany jaskini, starannie odliczając kroki, po czym przystanął i oświetlił dno.Odszukał niewielkie zagłębienie wypełnione kamieniami i zaczął kopać, starając się robić przy tym jaknajmniej hałasu.W końcu zobaczył to, po co tu przyszedł: czarne pudełko wielkości talii kart, zaopatrzone w niewielkąantenę. Traktuj to jako ostatnią deskę ratunku - powiedział mu kiedyś Drakę.- Jeżeli kiedykolwiek będzieszpotrzebował pomocy, postaram się tu wrócić".Wtedy funkcjonariusz nie przywiązywał do tego wagi.Po wysadzeniu w powietrze połowyLaboratoriów Drakę, Chester i pani Burrows musieli się jak najszybciej wydostać z Kolonii, a Patrykzastanawiał się, jak ma przekonać Styksów o swojej niewinności.Dobrze wiedział, że powinien poinformować zwierzchników o tym urządzeniu i je usunąć, ale wtedyStyksowieTUNELE.SPIRALAna pewno nabraliby podejrzeń i zaczęliby go wypytywać, skąd właściwie o nim wie.Dlatego też wkońcu postanowił o nim zapomnieć.Aż do tej chwili.'Przyjrzał się uważnie czarnej obudowie pudełka.Z wyglądu przypominało ono nadajniki, które Drakęzostawił Willowi, aby chłopiec oznaczał nimi drogę w podziemnym świecie.W rzeczywistości jednaknieco różniło się od tamtych radiolatarni: również nadawało sygnały radiowe przenikające przezskorupę ziemską, ale o zupełnie innej częstotliwości.Policjant odszukał mikroprzełącznik umieszczony z boku urządzenia i przesunął go na pozycję  on".Potem włożył pudełko z powrotem do dołka i starannie zakopał.Nie wiedział, kiedy - ani nawet: czy - Drakę odbierze sygnał, ale nie miał też pojęcia, gdzie jeszczemógłby szukać pomocy.Traktował nadajnik jak wiadomość w butelce, którą wrzuca się do morza wnadziei, że dotrze do kogoś, kto przybędzie na ratunek.Ten ktoś miał uratować całą Kolonię.ROZDZIAADZIESITYKiedy pani Burrows weszła do swojej kwatery, rozdzwonił się interkom przy drzwiach.Kobietasięgnęła po słuchawkę. - Tak, zrobione - zameldowała.- Nie było łatwo; niemal całkiem wstrzymałam oddech iprzesuwałam się powoli jak ślimak, żeby mnie nie usłyszała.I nie usłyszała, całe szczęście, bo trudnobyłoby mi wytłumaczyć, co tam właściwie robiłam.- Przez chwilę uważnie słuchała swojegorozmówcy.- Tak, oczywiście - potwierdziła, zbliżając się z powrotem do aparatu, jakby zamierzałazakończyć rozmowę.- Co?! Bartleby?! - wykrzyknęła nagle z niedowierzaniem i odwróciła się wstronę dębowego biurka stojącego po drugiej stronie pokoju.Między szafkami, na których opierał się blat, siedziała Colly, nieruchoma niczym sfinks, i wpatrywałasię bursztynowymi oczami w panią Burrows.- Tak, to okropne, ale przypuszczam, że robił tylko to, co każde dzikie zwierzę: kierował sięinstynktem.- Po tych słowach kobieta słuchała dłuższą chwilę swojego rozmówcy, owijając kabelwokół palca.- Nie martw się, będziemy tam, kiedy przyjedziecie - powiedziała w końcu i odwiesiłasłuchawkę.175ROZDZIAADZIESITYKiedy pani Burrows weszła do swojej kwatery, rozdzwonił się interkom przy drzwiach.Kobietasięgnęła po słuchawkę.- Tak, zrobione - zameldowała.- Nie było łatwo; niemal całkiem wstrzymałam oddech iprzesuwałam się powoli jak ślimak, żeby mnie nie usłyszała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl