[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu działanie, które kończyło się śmierciądla samca, nie mogło być dobre dla gatunku.Jednocześnie w pewnymsensie podziwiał tych małych drani; trzeba było prawdziwego zaanga-żowania, żeby odbywać stosunek seksualny, narażając się na odgryzie-57RSnie głowy.Pierwszy raz w życiu częściowo rozumiał ich motywację.Zaryzykowałby naprawdę dużo, żeby mieć ją nagą pod sobą.Nie żeby pani Wingate.do diabła, jak jej na imię? Wiedział, alemiał w zwyczaju myśleć o niej jako o pani Wingate i nie mógł go sobieautomatycznie przypomnieć.Zwłaszcza że chwilowo jego mózg pra-cował na wolniejszych obrotach.Ale musi je sobie przypomnieć, bo ja-koś nie wypadało myśleć o niej nagiej, skoro nie pamiętał jej imienia.Tak zmotywowany, skupił wszystkie siły na przypominaniu so-bie jej imienia.Nie było zwyczajne.brzmiało jak nazwa alkoholu.Zrobił w myślach szybki przegląd: Johnny Walker, Jim Beam, J&B,Bailey's.Bailey.Tak miała na imię.Rozpierała go duma.Teraz mógłfantazjować o niej z czystym sumieniem.W każdym razie, nie żeby pani Wingate - Bailey, do cholery! -miała odgryzć mu głowę, ale czuł, że nie była łatwa, w żadnym zna-czeniu tego słowa.Była wyzwaniem zarówno pod względem fizycz-nym, jak i umysłowym.Zbudowała wokół siebie mur i podejrzewał,że niewiele osób oglądało kobietę, która się za nim ukrywała.To, żewyłoniła się ze swojej fortecy i mógł zobaczyć ją taką, jaką jest na-prawdę, było wyłącznie wynikiem nadzwyczajnych warunków spowo-dowanych rozbiciem samolotu.Ale zobaczył ją i podobało mu się to, co widział.Gdyby zastanawiał się kiedykolwiek, jak by to było utknąć z niągdzieś, z dala od świata, czego nigdy nie robił, zapewne byłby przeko-nany, że będzie albo jęczącym, bezużytecznym wrzodem na tyłku, albojędzowatym, stawiającym coraz to nowe żądania wrzodem na tyłku.W każdym razie wrzodem na tyłku.Zamiast tego była opanowana, roz-wiązywała kolejne problemy ze zdrowym rozsądkiem i pomysłowością,czemu nigdy nie dałby wiary, gdyby nie widział tego na własne oczy.Zrobiła wszystko, co było konieczne, i najprawdopodobniej ocaliła mużycie.Nie wahała się, by ogrzać jego lodowate stopy własnym ciałem,ani też nie rozzłościła, kiedy odkrył, że nie miała na sobie stanika.Podobała mu się jej postawa, świadcząca o wewnętrznym opano-waniu.Dzięki rozwodowi nauczył się wiele o sobie i nie zapomniałtych prawd podczas kolejnych związków z kobietami.Jako były woj-skowy i pilot był przeciwieństwem nieśmiałej, zamkniętej w sobie jed-nostki.Był za to pewny siebie i autorytatywny; przyzwyczajony doobejmowania dowództwa, podejmowania decyzji, egzekwowania, byludzie wykonywali jego polecenia.Tylko silna kobieta mogła być dla58RSniego równorzędną partnerką i teraz, zbliżając się do czterdziestki,marzył mu się właśnie taki związek, związek dwojga partnerów; takizwiązek pociągał go o wiele bardziej niż relacja, w której musiał siępowstrzymywać, żeby nie zranić uczuć kobiety czy jej nie przytłoczyć.Nie lubił gierek i nie chciał damulki, przy której będzie musiał stawaćna głowie i wyczyniać inne cuda.Może niewiele było na świecie takich kobiet albo szukał ich w nie-odpowiednich miejscach, w każdym razie nie znał takich, które by gopociągały zarówno umysłowo, jak i fizycznie.Karen, na przykład, byłasilna i stanowcza, ale jeśli chodzi o pociąg seksualny, to nie odczuwałwobec niej żadnego.W przypadku Bailey niechęć, jaką dotąd odczu-wał wobec jej, jak mu się zdawało, permanentnie oziębłej osobowoś-ci, skutecznie hamowała pojawienie się u niego zainteresowania jej fi-zycznością.Jednak teraz wszystko się zmieniło.Nie wiedział, czemu otoczy-ła się tym wysokim murem, ale tymczasowo zdjęła straże i wpuściłago do środka, a on zdecydowanie zamierzał tam pozostać.Kryzysowasytuacja, w której się znalezli, zawiązała między nimi szczególną więz- razem walczyli o przetrwanie.Już po wszystkim, kiedy odnajdą ichratownicy, będzie starała się wrócić do stosunków, jakie łączyły ichwcześniej.Nie pozwoli jej na to.Jakimś cudem, do tej pory będzie mu-siał zdobyć jej zaufanie.Czuł się jak inwalida, leżąc płasko na plecach, a sądząc po jego sa-mopoczuciu, prawdopodobnie przyjdzie mu tak spędzić jeszcze dzieńczy dwa.Miał wstrząśnienie mózgu, stracił bardzo dużo krwi.Wątpił,żeby ratownicy zdołali do nich dotrzeć przed zapadnięciem zmroku,a na noc wszelkie poszukiwania w górach były zawieszane ze wzglę-du na bezpieczeństwo ratowników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]