[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Natychmiast go uwolnijcie.- Verity! - odezwał się ostrzegawczo Marcus.Hal wyciągnął rękę, żeby odciągnąć ją od Stephana, ale przywarła do niego moc-niej.Ból spowodowany pobiciem uśmierzyła świadomość, że wciąż jej na nim zależy,nawet jeśli nie potrafi mu wybaczyć.- Już, już.- uspokajał ją łagodnym głosem, żałując, że ma skrępowane ręce i niemoże jej objąć.- Wszystko dobrze.Idz do domu i pozwól mi porozmawiać z twoimibraćmi.- Nie porozmawiasz z nimi.- Roześmiała się gorzko.- Zabiją cię, jeśli odejdę.RLT - Verity! - wybuchnął Marcus.- Idz do domu! - Ledwie dostrzegalnym skinieniemgłowy zasygnalizował, że zwraca się do Stephana.- Nie waż się więcej do niej odzywać.Ani słowem.- Ton jego głosu jasno mówił, że Stephano drogo zapłaci za te kilka słów,które wymienili.Verity poderwała głowę nagłym ruchem i spojrzała rozpłomienionym wzrokiem nabrata.- Nie traktuj mnie jak dziecka, Marcusie.Ani ty - zwróciła się do Stephana.- Roz-wiążcie go natychmiast! - rozkazała.Nikt się nie poruszył.- Rozwiążcie mu ręce! - poleciła ze złością.- Bez względu na to, co zaplanowali-ście, nie jest to możliwe.Chyba że będziecie mieli dość odwagi zrobić to w mojej obec-ności.- Verity, wracaj natychmiast do domu - ponowił polecenie Marcus.- Będziecie musieli mnie ubezwłasnowolnić i nieść.Zapewniam, że nie ułatwięwam sprawy.- Na pewno nie.Wiem to z doświadczenia - potwierdził ponuro Stephano i zoba-czył błysk rozbawienia w oczach Verity.Natomiast bracia spojrzeli na niego z wściekło-ścią, bo jego uwaga przypomniała im, że ośmielił się podnieść na nią rękę.- Czy nie rozumiesz, co on zrobił naszej rodzinie, że się za nim wstawiasz? Twoimprzyjaciołom? Co zrobił tobie, Verity? - zwrócił się do siostry Marcus.- Poślubił mnie.Wicehrabia Stanegate wyglądał jak rażony gromem.Nie mógł wykrztusić słowa.Zrobił krok do przodu, ale Hal złapał go za ramię i odciągnął.Stephano znów zamknąłoczy.Nie dlatego, że żałował tego, co się stało.Miał nadzieję przedłożyć rodzinie prośbęo rękę Verity w bardziej sprzyjających okolicznościach.Na pewno nie w tej scenerii, naklęczkach, ze skrępowanymi rękami, otoczony przez uzbrojonych mężczyzn.Lady Verity po raz pierwszy w wieku dwudziestu jeden lat mówiła wreszcie peł-nym głosem i nic jej nie ograniczało.RLT - Jeżeli zamierzacie go sekować za to, że nie zapytał was o pozwolenie, to przypo-minam wam, że dawno je od was dostałam.To wy mi powtarzaliście, że mogę poślubić,kogo chcę, byleby odbyło się to szybko, i żebym wreszcie przestała zwlekać.- Verity! - Marcus przyłożył palce do skroni i Stephanowi przemknęła myśl, że bólgłowy, który przestał go nękać, przeszedł na niego.- Nie chodziło mi o to, żebyś poślubi-ła tego.bandytę.Kiedy rozum ci wróci, postaramy się o unieważnienie, o ile to w ogólepotrzebne.- Unieważnienie? - Verity wzięła się pod boki i uśmiechnęła triumfalnie.- Pozwól,Marcusie, że wyprowadzę cię z błędnego przekonania, iż jesteśmy małżeństwem tylko znazwy.Co zresztą podejrzewałeś, chociaż wolisz udawać, że w to nie wierzysz.- Verity - rzekł ostrzegawczym tonem Stephano.Zabrzmiało to równie słabo, jak się nagle poczuł.Jeśli ona dalej będzie to ciągnąć,zostanie martwy w tej samej chwili, gdy odejdzie.Rzuciła mu ostre spojrzenie, pełne furii, zupełnie jak Magda.- Bądz cicho! To sprawa między mną a moją rodziną.- Przeniosła na braci rozpło-mienione spojrzenie.- Nie zostałam przymuszona, do tego, co zrobiłam, ani nie nastąpiłoto na skutek otumanienia.Byłam świadoma, co się dzieje, i sama się na to zgodziłam.Jeżeli chcecie nas rozdzielić, musicie ogłosić, że postradałam zmysły, i trzymać mniepod kluczem.Jeśli to zrobicie, będę wrzeszczeć na całe gardło o tym, co się między namizdarzyło, i nigdy nie zostanę żoną innego mężczyzny.- Wzięła głęboki oddech, żeby sięuspokoić.Patrząc na zaszokowane twarze braci, uśmiechnęła się do nich słodko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl