[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co za okropne monstrum!Cecylia przestała się uśmiechać.- Nie chcesz spróbować?- A jak, twoim zdaniem, mam się na to przesiąść?- Proszę, żeby wasza wysokość zechciał spojrzeć tutaj - powiedział Wilhelmsen iprzysunął wózek bliżej łóżka.- Przymocowaliśmy tu solidne uchwyty tak, że wasza wysokość,wspierając się na rękach, będzie mógł unieść się w górę.My pomożemy przesunąć nogi i waszawysokość przesiądzie się na fotel.Alexander nie odpowiedział.Zastanawiał się, rozważał wszystkie za i przeciw.- Bo siedzieć przecież możesz? - zapytała Cecylia z lękiem.Alexander potwierdził skinieniem głowy.- Mogę.Z podparciem.A czy bez podparcia.tego naprawdę nie wiem.- Ale zawsze miałeś silne ręce, prawda?- O tak.Wilhelmsen wyjaśniał dalej:- Urządziłem odpowiednie zaplecze.toaletę w.w tym małym prywatnym pokojuobok.Pokazał dyskretnie drzwi do alkowy, przylegającej do sypialni.- Myślicie, że mogę tam jezdzić? Gdyby ktoś mnie z tyłu popychał albo sam?- Z pomocą będzie szybciej, ale wydawało nam się, że wasza wysokość poradzi sobie zewszystkim sam.Z wyjątkiem przejścia na łóżko, rzecz jasna.Do tego potrzebna będzie pomoc.Alexander długo milczał.Sprawiał wrażenie wzruszonego.- Dziękuję - rzekł po chwili.- Rozwiązaliście ważny problem, bardzo dokuczliwy dladumnego człowieka.- Nie tyle dumnego, co szlachetnego - prostowała Cecylia. - Szlachetni ludzie nie przejmują się takimi przyziemnymi drobiazgami.- Często zapominamy, że wy, szlachetni, także jesteście ludzmi.- Ty na wszystko znajdziesz odpowiedz - rzekł Alexander ze śmiechem.- Teraz pozostajetylko sprawdzić, czy moje ręce są tak silne, jak myślisz.- jeśli nawet nie, to wkrótce będą - zapewniła Cecylia.- Wszyscy we dworze pomagaliprzy tym fotelu.i przy innych urządzeniach, Alexandrze.- Dziękuję wszystkim - powiedział Alexander poruszony.- Przekaż im moje najgorętszepodziękowania! To wspaniale wrócić do domu i zaznać tyle troskliwości!Tego dnia Alexandra pielęgnował kamerdyner.Nazajutrz przyszła kolej na Cecylię.Pierwszym zadaniem było przygotowanie go na noc.- Powiedz mi, czego sobie życzysz - zapytała zdenerwowana.On także czuł się okropnie.- Cecylio, czy naprawdę musimy przez to przejść?- Najtrudniejszy jest pierwszy raz.Potem będzie łatwiej.Alexander przełknął ślinę.- Tarjei powiedział, że całe moje ciało powinno być codziennie myte.Pocę się i mogłybysię porobić odleżyny.Ale możemy tego nie robić podczas twoich dyżurów.- Głupstwa - odparła Cecylia bardziej szorstko, niż by chciała.- Czy.już wychodziłeś?- To wszystko załatwiam sam - rzekł krótko.Cecylia wiedziała, że przez cały dzień ćwiczył pilnie samodzielne przenoszenie się nafotel i schodzenie z niego.Musiało to bardzo męczyć mięśnie jego ramion, lecz wciąż powtarzał: Nie potrafię wypowiedzieć, jak bardzo jestem rad i jaki wdzięczny za ten wózek.Sam wprowadził kilka drobnych usprawnień, jak na przykład blokadę hamulców, którąbez żadnej pomocy mógł nakładać na koła.Miło było patrzeć, że coś go interesuje.Szczegółytechniczne, a przede wszystkim otoczenie, zajmowały go tak bardzo, że niekiedy okazywałprawdziwe ożywienie.W takich momentach Cecylia i Wilhelmsen uśmiechali się do siebie.Jego dobre samopoczucie znaczyło dla nich tak wiele.Cecylia przygotowała wodę do mycia.Ostrożnie podciągnęła do góry jego krótką nocną koszulę, a on pomagał przeciągnąć jąprzez głowę.Lepiej się pospieszyć, myślała Cecylia.Im szybciej, tym lepiej.Zamknęła na chwilę oczy i ściągnęła kołdrę z Aleksandra.Jego ciało było wspaniałe.Po prostu wspaniałe! Przez moment pragnęła, żeby byłoinaczej.Może wówczas wszystko byłoby łatwiejsze do zniesienia?Skórę Alexander miał jasnobrązową.To chyba rodzinne, bo Ursula także była śniada.Ciemna plama włosów na piersi, schodząca smugą w dół.Ciało było wychudzone, prawiepozbawione mięśni, a nogi sprawiały wrażenie znacznie cieńszych, niż powinny być.Niedługo całkiem zwiędną, pomyślała zgnębiona.O, Alexandrze, kochany, kochanyAlexandrze!Cecylia obmywała ciało męża małym gałgankiem i starała się na niego nie patrzeć.Ontakże odwracał głowę, by nie spotykać jej wzroku.To mój mąż, myślała.Znam go od ponad pięciu lat, a od blisko roku jestem jego żoną.Mimo to nigdy nie widziałam jego ciała i mimo to jesteśmy oboje onieśmieleni.Dlaczego?Co to właściwie jest za małżeństwo?Tak.Rzeczywiście można o to pytać.Cecylia cieszyła się, że nikt nie wie, jak się sprawynaprawdę mają.Chociaż jak to właściwe jest z Wilhelmsenem? No, jakkolwiek by było, Wilhelmsen jestlojalny.- Już - powiedziała do Alexandra.- Odwróć się teraz!Pomogła mu przewrócić się na drugi bok i myła ostrożnie plecy tak, by nie nachlapać dołóżka.- Blizna nie wygląda za pięknie - stwierdziła.- Tak.Tarjei otwierał ranę dwukrotnie, by wyjąć kulę, ale się nie udało.- Bardzo głęboko utkwiła?- Nie sądzę.On mówi, że tuż pod kręgosłupem.- Boli cię?- Zupełnie nie.Odwróciła go z powrotem na plecy i przygotowała wszystko na noc.- W porządku! Poszło naprawdę świetnie - oświadczyła z niezupełnie naturalnymuśmiechem.- %7łyczysz sobie czegoś jeszcze?- Nie, już dobrze.Dziękuję, Cecylio, masz takie delikatne ręce.- Miło być znowu w domu? - To tak, jakby się znalezć w niebie.Czuję się bezpieczny pod waszą opieką.Twoją iWilhelmsena.- Tak się cieszę, że to mówisz.Dobranoc, Alexandrze! Gabrielshus długo na ciebieczekało.- Dziękuję! Zpij dobrze, moja droga!Cecylia pogasiła światła i wyszła, zabierając miednicę z wodą od mycia.- Dobry Boże - szepnęła, opierając się plecami o drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl