[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A w noc gdy drzemiÄ™, oko siÄ™ nie zmruża,Bo lada komar bzyknie przez siatki pajÄ™cze,Wnet drży me serce zajÄ™cze,TchórzÄ…c tchórzliwiej od tchórza.ZbrzydÅ‚o mi życie, co jest wiecznym niepokojem,PostanowiÅ‚em dziÅ› je skoÅ„czyć samobojem.%7Å‚egnaj wiÄ™c, miedzo, lat mych wioÅ›nianych kolebko!Wy kochanki mÅ‚odoÅ›ci, kapusto i rzepko,Pożegnalnymi Å‚zami dozwólcie siÄ™ skropić!OznajmujÄ™ wszem wobec, że idÄ™ siÄ™ topić!Tak z pÅ‚aczem gdy do stawu zwraca skoki sÅ‚abe,Po drodze stÄ…piÅ‚ na żabÄ™.Ta mu, jak raca, drgnÄ…wszy spod nóg szusÅ‚aI z góry na Å‚eb w staw plusÅ‚a.A zajÄ…c rzekÅ‚ do siebie:  Niech nikt nie narzeka,%7Å‚e jest tchórzem, bo caÅ‚y Å›wiat na tchórzu stoi;Każdy ma swojÄ… żabÄ™, co przed nim ucieka,I swojego zajÄ…ca, którego siÄ™ boi.r.182970 NIEPEWNOZGdy ciÄ™ nie widzÄ™, nie wzdycham, nie pÅ‚aczÄ™,Nie tracÄ™ zmysłów, kiedy ciÄ™ zobaczÄ™;Jednakże gdy ciÄ™ dÅ‚ugo nie oglÄ…dam,CzegoÅ› mi braknie, kogoÅ› widzieć żądam;I tÄ™skniÄ…c sobie zadajÄ™ pytanie:Czy to jest przyjazÅ„? czy to jest kochanie?Gdy z oczu znikniesz, nie mogÄ™ ni razuW myÅ›li twojego odnowić obrazu?Jednakże nieraz czujÄ™ mimo chÄ™ci,%7Å‚e on jest zawsze blisko mej pamiÄ™ci.I znowu sobie powtarzam pytanie:Czy to jest przyjazÅ„? czy to jest kochanie?CierpiaÅ‚em nieraz, nie myÅ›laÅ‚em wcale,Abym przed tobÄ… szedÅ‚ wylewać żale;IdÄ…c bez celu, nie pilnujÄ…c drogi,Sam nie pojmujÄ™, jak w twe zajdÄ™ progi;I wchodzÄ…c sobie zadajÄ™ pytanie;Co tu miÄ™ wiodÅ‚o? przyjazÅ„ czy kochanie?Dla twego zdrowia życia bym nie skÄ…piÅ‚,Po twÄ… spokojność do piekieÅ‚ bym zstÄ…piÅ‚;Choć Å›miaÅ‚ej żądzy nie ma w sercu mojem,Bym byÅ‚ dla ciebie zdrowiem i pokojem.I znowu sobie powtarzam pytanie:Czy to jest przyjazÅ„? czy to jest kochanie?Kiedy poÅ‚ożysz rÄ™kÄ™ na me dÅ‚onie,Luba miÄ™ jakaÅ› spokojność owionie,Zda siÄ™, że lekkim snem zakoÅ„czÄ™ życie;Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie,Które mi gÅ‚oÅ›no zadaje pytanie:Czy to jest przyjazÅ„? czyli też kochanie?Kiedym dla ciebie tÄ™ piosenkÄ™ skÅ‚adaÅ‚,Wieszczy duch mymi ustami nie wÅ‚adaÅ‚;PeÅ‚en zdziwienia, sam siÄ™ nie postrzegÅ‚em,SkÄ…d wziÄ…Å‚em myÅ›li, jak na rymy wbiegÅ‚em;I zapisaÅ‚em na koÅ„cu pytanie:Co miÄ™ natchnęło? przyjazÅ„ czy kochanie?71 SONETY [1826]DO LAURYLedwiem ciebie zobaczyÅ‚, jużem siÄ™ zapÅ‚oniÅ‚,W nieznanym oku dawnej znajomoÅ›ci pytaÅ‚;I z twych jagód wzajemny rumieniec wykwitaÅ‚,Jak z róży, której piersi zaranek odsÅ‚oniÅ‚.LedwieÅ› piosnkÄ™ zaczęła, jużem Å‚zy uroniÅ‚,Twój gÅ‚os wnikaÅ‚ do serca i za duszÄ™ chwytaÅ‚;ZdaÅ‚o siÄ™, że jÄ… anioÅ‚ po imieniu witaÅ‚I w zegar niebios chwilÄ™ zbawienia zadzwoniÅ‚.O luba! niech twe oczy przyznać siÄ™ nie bojÄ…,JeÅ›li ciÄ™ mym spojrzeniem, jeÅ›li gÅ‚osem wzruszÄ™;Nie dbam, że los i ludzie przeciwko nam stojÄ…,%7Å‚e uciekać i kochać bez nadziei muszÄ™.Niech Å›lub ziemski innego darzy rÄ™kÄ… twojÄ…,Tylko wyznaj, że Bóg mi poÅ›lubiÅ‚ twÄ… duszÄ™.DO NIEMNANiemnie, domowa rzeko moja! gdzie sÄ… wody,Które niegdyÅ› czerpaÅ‚em w niemowlÄ™ce dÅ‚onie,Na których potem w dzikie pÅ‚ywaÅ‚em ustronie,Sercu niespokojnemu szukajÄ…c ochÅ‚ody?Tu Laura, patrzÄ…c z chlubÄ… na cieÅ„ swej urody,LubiÅ‚a wÅ‚os zaplatać i zakwiecać skronie,Tu obraz jej malowny w srebrnej fali Å‚onieAzami nieraz mÄ…ciÅ‚em, zapaleniec mÅ‚ody.72 Niemnie, domowa rzeko, gdzież sÄ… tamte zdroje.A z nimi tyle szczęścia, nadziei tak wiele?KÄ™dy jest miÅ‚e latek dziecinnych wesele?Gdzie milsze burzliwego wieku niepokoje?KÄ™dy jest Laura moja? gdzie sÄ… przyjaciele?.Wszystko przeszÅ‚o, a czemuż nie przejdÄ… Å‚zy moje!DZIECDOBRYDzieÅ„dobry! nie Å›miem budzić, o wdziÄ™czny widoku!Jej duch na poÅ‚y w rajskie wzleciaÅ‚ okolice,Na poÅ‚y zostaÅ‚, boskie ożywiajÄ…c lice,Jak sÅ‚oÅ„ce na pół w niebie, pół w srebrnym obÅ‚oku.DzieÅ„dobry! już westchnęła, bÅ‚ysnÄ…Å‚ promyk w oku,DzieÅ„dobry! już obraża Å›wiatÅ‚ość twe zrenice,NaprzykrzajÄ… siÄ™ ustom muchy swawolnice,DzieÅ„dobry! sÅ‚oÅ„ce w oknach, ja przy twoim boku.NiosÅ‚em sÅ‚odszy dzieÅ„ dobry, lecz twe senne wdziÄ™kiOdebraÅ‚y mi Å›miaÅ‚ość; niech siÄ™ wprzódy dowiem;Z Å‚askawym wstajesz sercem? z orzeżwionym zdrowiem?DzieÅ„dobry! nie pozwalasz ucaÅ‚ować rÄ™ki?Każesz odejść, odchodzÄ™: oto masz sukienki,Ubierz siÄ™ i wyjdz prÄ™dko - dzieÅ„dobry ci powiem.DOBRANOCDobranoc! już dziÅ› wiÄ™cej nie bÄ™dziem bawili,Niech snu anioÅ‚ modrymi skrzydÅ‚y ciÄ™ otoczy,Dobranoc, niech odpocznÄ… po Å‚zach twoje oczy,Dobranoc, niech siÄ™ serce pokojem zasili.Dobranoc, z każdej ze mnÄ… przemówionej chwiliNiech zostanie dzwiÄ™k jakiÅ› cichy i uroczy,Niechaj gra w twoim uchu; a gdy myÅ›l zamroczy,Niech siÄ™ mój obraz sennym zrenicom przymili.73 Dobranoc, obróć jeszcze raz na mnie oczÄ™ta,Pozwól lica.- Dobranoc - chcesz na sÅ‚ugi klasnąć?Daj mi pierÅ› ucaÅ‚ować.- Dobranoc, zapiÄ™ta.- Dobranoc, już uciekÅ‚aÅ› i drzwi chcesz zatrzasnąć.Dobranoc ci przez klamkÄ™ - niestety! zamkniÄ™ta!PowtarzajÄ…c: dobranoc, nie daÅ‚bym ci zasnąć.DOBRYWIECZÓRDobrywieczór! on dla mnie najsÅ‚odszym życzeniem;Nigdy, czy to przed nocÄ… dzieli nas zapora,Czyli miÄ™ ranna znowu przywoÅ‚uje pora,Nie żegnam siÄ™ ni witam z takim zachwyceniem,Jak w tÄ™ chwilÄ™, wieczornym oÅ›mielony cieniem;Ty nawet, milczeć rada i pÅ‚onić siÄ™ skora,Gdy usÅ‚yszysz życzenie dobrego wieczora,%7Å‚ywszym okiem, gÅ‚oÅ›niejszym rozmawiasz westchnieniem.Niechaj dzieÅ„dobry wschodzi tym, co spoÅ‚em żyjÄ…,ObjaÅ›niać pracÄ™, która ich rÄ™ce jednoczy;Dobranoc niech szczęśliwych kochanków otoczy,Gdy z rozkoszy kielicha trosk osÅ‚odÄ™ pijÄ…;A tym, co siÄ™ kochajÄ… i swÄ… miÅ‚ość: kryjÄ…,Dobrywieczór niech przyćmi zbyt wymowne oczy.EKSKUZANuciÅ‚em o miÅ‚ostkach w rówienników tÅ‚umie;Jedni miÄ™ pochwalili, a drudzy szeptali: Ten wieszcz kocha siÄ™ tylko, mÄ™czy siÄ™ i żali,Nic innego nie czuje lub Å›piewać nie umie.W dojrzalsze wchodzÄ…c lata, przy starszym rozumie,Czemu serce pÅ‚omykiem tak dziecinnym pali?Czyliż mu na to wieszczy gÅ‚os bogowie dali,Aby o sobie tylko w każdej nuciÅ‚ dumie?74 WielkomyÅ›lna przestroga! - wnet z górnymi duchyAlcejski chwytam bardon, i strojem UrsynaLedwiem zaczÄ…Å‚ przegrywać, aż caÅ‚a drużynaRozpierzchÅ‚a siÄ™, unoszÄ…c zadziwione sÅ‚uchy;Zrywam struny i w LetÄ™ ciskam bardon gÅ‚uchy.Taki wieszcz jaki sÅ‚uchacz.75 SONETY KRYMSKIESTEPY AKERMACSKIEWpÅ‚ynÄ…Å‚em na suchego przestwór oceanu,Wóz nurza siÄ™ w zieloność i jak łódka brodzi,Zród fali Å‚Ä…k szumiÄ…cych, Å›ród kwiatów powodzi,Omijam koralowe ostrowy burzanu.Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;PatrzÄ™ w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek Å‚odzi;Tam z dala bÅ‚yszczy obÅ‚ok - tam jutrzenka wschodzi;To bÅ‚yszczy Dniestr, to weszÅ‚a lampa Akermanu.Stójmy! - jak cicho! - sÅ‚yszÄ™ ciÄ…gnÄ…ce żurawie,Których by nie doÅ›cigÅ‚y zrenice sokoÅ‚a;SÅ‚yszÄ™, kÄ™dy siÄ™ motyl koÅ‚ysa na trawie,KÄ™dy wąż Å›liskÄ… piersiÄ… dotyka siÄ™ zioÅ‚a.W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie,%7Å‚e sÅ‚yszaÅ‚bym gÅ‚os z Litwy.- Jedzmy, nikt nie woÅ‚a.CISZA MORSKANa wysokoÅ›ci Tarkankut [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl