[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łe może liczyć na przyjemne uczucia.To będzie coś, co powstrzyma ją od myślenia o matce.Coś, copowstrzyma ją od myślenia o małej Synneve.Nadeszła noc Bożego Narodzenia.Dom nad morzem był oświetlony.Zimowe sztormy tego roku atakowały mocniej niż zazwyczaj.Rybacy rozpoczęli już święta.Wiatry od strony lodowatego morza nie świętowały.2 domu nadbrzegiem rozległ się ochrypły dziecięcy płacz.Maleńka, rudowłosa dziewczynka przyszła na ubogi zmarznięty świat.Matka pokochała ją już w chwili, gdy wzięła dziecko w ramiona.To byłanajtrudniejsza ze wszystkich ciąż.Przez trzy ostatnie miesiące chorowała.Zrobiła się olbrzymia i bezkształtna, leżała w łóżku.Ale ludzie z wioskipokazali, że nie są bez serca.Wszyscy ci, którzy wcześniej patrzyli na niąspod oka, teraz okazywali jej więcej ciepła.Wspólnota przyjęła ją zotwartymi ramionami.Polubili ją, ponieważ jej potrzebowali.Nie rozumieli jej, lecz się nią opiekowali.Ktoś musiał to robić, skoro jejmąż ot, tak po prostu zniknął.Ona twierdziła, że o niczym nie wie i że on na pewno wróci.Ludzie sądzili o tym, co im się podobało.Ona nie wątpiła. Trzymała swą maleńką córeczkę w ramionach i wiedziała, że to dzieckonie jest ani trochę do niej podobne.Oczy dziewczynki będą zielone.Nos miała inny niż ona, lekko zadarty,jak w rodzinie jej ojca.Słusznie postąpiła, prosząc, by wyjechał.- Damy sobie radę - szeptała w główkę dziecka.- Na pewno sobieporadzimy.Twoje siostry, twój brat, ty i ja.Damy radę, skarbie.I nawetsię nie obejrzymy, jak nastanie jesień, a jesienią on wróci.Ten, do któregojesteś tak bardzo podobna.Twój tatuś.Nadała dziecku imię.Dziecko miało zielone oczy, kontrastujące z ogniście rudymi włosami.Dołeczki w policzkach i uśmiech ojca.Matka zastanawiała się, czy jej mąż znienawidzi ją za to, że milczała.Nie mogła jednak postąpić inaczej.On nie wiedział, że ten rok wolności drogo kosztował.Był wolny.Ale miał wrócić.Obudziła się ze snu z płaczem.Ręce miała ułożone tak, jak gdybyobejmowała nimi nowo narodzone dziecko.W łydkach trzymał ją skurcz,musiała je teraz prostować i przycisnąć stopy do poprzeczki w nogachłóżka, aby przestały boleć.Była zlana potem i czuła ból w lędzwiach.Jak gdyby właśnie urodziła.Roza pogłaskała się po brzuchu.Czuła, że jest dokładnie taki sam jakwtedy, gdy się kładła.Nie tak sprężysty jak przed urodzeniem Synneve,ale też i nie obwisły.Czuła to w każdym kawałeczku ciała.W każdym mięśniu i ścięgnie czułazmęczenie i ból.W ustach miała smak krwi, wargi obolałe, jak gdybygryzła je, wstrzymując się od krzyku.Palce jej zesztywniały, zdrętwiały,jakby je zaciskała na brzegu łóżka lub splatała z bezsilności, kiedyskurcze szarpały jej ciałem.gdy rodziła. Mattiasa obudził jej głos.Usiadł w obcym łóżku, a uczynił to takgwałtownie, że lewy bark przeszył mu ogień.Sięgnął do niego prawąręką, lecz to wcale nie zmniejszyło bólu.Zdezorientowany rozejrzał się po pokoju, bardzo skromnym, prawiepustym.Zobaczył zasłony z najtańszego materiału w kratkę.Znał siętrochę na materiałach, na ich cenach, nasłuchał się kobietrozprawiających o tym.Wiedział, gdzie jest.Właśnie dlatego tak dziwny był powód jego przebudzenia.Znajdował sięprzecież w The House.Leżał w prostym łóżku jednej z tychrozchichotanych dziewczyn służących u dyrektora.Patrzył na cztery gołeściany i na czarną noc za oknem.Drzwi prowadzące na wąski korytarzbyły zamknięte.Ktoś w regularnych odstępach czasu wchodził tu i zaglądał do niego.Mattias czasami na poły się budził, ale niektóre z tych troskliwych wizyt zcałą pewnością przespał.Kilkakrotnie, kiedy udawał, że śpi, zaglądała doniego Dina.Poznał jej zapach i jej kroki.Potem przyszła innadziewczyna.Mattias nie wiedział, która.Nie rozpoznałby ich, nawetgdyby je zobaczył.Nie chciało mu się na nie patrzeć, w żadnej z nich niezauważył niczego szczególnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl