[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie, jak przystało na dobrą matkę, poszła do dzieci sprawdzić,czy śpią.Opuszczając pokój syna, obróciła się i o mało nie krzyknęła.Wkorytarzyku stała Ed z rudymi włosami nawiniętymi na miękkie różowewałki, ubrana w kwiecistą różowo-niebieską podomkę.- Przepraszam - szepnęła Cassie.- Nie chciałam cię budzić.- Poruszasz się cicho jak myszka.Nasłuchiwałam, kiedy wrócisz.-Ed powiodła wzrokiem po przyjaciółce i pokiwała z zadowoleniem głową.125RS- Hm, widzę, że od samego rana humor ci dopisuje.Znakomicie.Czasnajwyższy.Cassie jeszcze raz zerknęła na śpiącego chłopca, zamknęła drzwisypialni i ruszyła do kuchni.- Dzieciaki nie sprawiały ci kłopotu?- Nie żartuj.To aniołki.Nawet się nie obudziły.- Szczerząc zęby oducha do ucha, Ed przez moment patrzyła, jak Cassie sypie kawę doekspresu.- Opowiesz, co się stało, czy mam puścić wodze fantazji? Atrzeba ci wiedzieć, że wyobraznię mam bujną.Cassie, speszona, ale i szczęśliwa, oblała się rumieńcem.- Spędziłam noc z Devinem.- Skarbie, tyle to się sama domyśliłam.- Ed wrzuciła kromkę chlebado tostera.- Sądząc po błogim wyrazie twojej twarzy, nie omawialiściesytuacji polityczno-gospodarczej na świecie.Hm.- Otworzyła lodówkę izmarszczywszy czoło, zaczęła czegoś w niej szukać.- Nie myśl, że jestemwścibska.Chciałabym tylko wiedzieć, czy czujesz się tak dobrze, jak wy-glądasz.- Czuję się świetnie - odparła Cassie i uśmiechnęła się do Ed, którawyglądała przezabawnie: w jednej ręce trzymała słoiczek dżemu, wdrugiej galon mleka, policzki miała lśniące od kremu, którymwysmarowała się na noc, rude kosmyki wysuwały się jej z wałków nagłowie, a chude jak patyki nogi wystawały spod krzykliwej podomki.Kocham tę kobietę, uzmysłowiła sobie Cassie; w głębi serca to jąuważam za swoją matkę.Odstawiła czajnik z wrzątkiem i zarzuciłaEdwinie ręce na szyję.126RS- Już dobrze, złotko.- Ed, wzruszona i zaskoczona, przycisnęła ustado czoła Cassie.- Czuję się.inaczej.Czy wyglądam inaczej?- Wyglądasz na osobę szczęśliwą.- Wciąż mam motylki w brzuchu.- Kręcąc z niedowierzaniem głową,Cassie cofnęła się krok i przyłożyła rękę do brzucha.- Jestem bardzoszczęśliwa.Nawet nie przypuszczałam, że seks może być tak cudownymprzeżyciem.Zerknąwszy pośpiesznie w stronę sypialni dzieci, ponownie sięgnęłapo czajnik.Dzieci spały; nie musi ich budzić przez co najmniej półgodziny.Po tych wszystkich latach, pomyślała, nareszcie ma matkę,osobę, która wysłucha, pocieszy, doradzi.- Z nikim dotąd nie byłam.Tylko z Joem.- Wiem, skarbie.- Przed ślubem nie pozwalałam mu się dotknąć.Chciałam, żeby byłopo bożemu, najpierw ślub, potem seks.- Nalała kawy do kubków i usiadłaprzy stole.- W noc poślubną byłam strasznie zdenerwowana, ale ipodniecona.Pamiętam, dostałam od ciebie białą koszulę nocną.Byłapiękna, po prostu marzenie.Czułam się w niej jak panna młoda.Kiedydojechaliśmy do motelu, poprosiłam Joego, żeby dał mi godzinę.Chciałamsię przygotować, wziąć długą, gorącą kąpiel.no, wiesz.- Wiem, wiem.Kąpiel, balsam na skórę, odrobina perfum za uszy,cały ten kobiecy rytuał.- Joe wyszedł, zostawił mnie samą.Wrócił nie po godzinie, lecz podwóch, w dodatku kompletnie pijany.Zdarł ze mnie koszulę i pchnął mniena łóżko.Wszystko trwało dosłownie chwilę, minutę, dwie, góra pięć.127RSSprawił mi koszmarny ból.Liczyłam się z bólem, wiedziałam, że utratadziewictwa może boleć, ale chyba nie aż tak bardzo.Oczywiście Joenatychmiast zasnął.Zsunął się ze mnie i zaczął chrapać, a ja leżałam,wpatrując się w sufit.Nie czułam nic prócz bólu i pustki.- Mężczyzna nie ma prawa tak traktować kobiety! - Gdyby Ed jużwcześniej nie cierpiała Dolina, znienawidziłaby go po tym wyznaniuCassie.- Miłość fizyczna powinna dawać ukojenie, być czymś pięknym iwyjątkowym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]