[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówił o solenoidach, chaotycznych strukturach matematycznych.Nie pytajcie.Jeśli go kiedyśznajdę. Ilu znasz ludzi mających takie zdolności jak ty?Wzruszyła ramionami. Nawet w naszej rodzinie nie wszyscy.Ale wiem, że są też inni: niekiedy takichspotykam.I właściwie mogę powiedzieć tylko tyle, że umiem rozpoznać czuły punkt, kiedy naniego trafię, oraz że zwykle mam mniej więcej pojęcie, jak daleko sięga i w którą stronę.Mójdziadek ze strony matki był prawdziwym kroczącym, a czułe punkty wykrywał na dwakilometry.Nazywał je ścieżkami wróżek.Pochodził z Irlandii i mawiał, że jeśli człowiek wejdziew czuły punkt, to przekracza z życiem, jak to określał.Mama uważała, że jeśli ktoś przekracza zżyciem, to zaciąga dług, który pewnego dnia będzie musiał spłacić. A co ze Szczęśliwym Portem? zapytał Joshua. Jak to się dzieje, że ludzie odchodząze swoich światów i trafiają tutaj, jak mówił burmistrz? Może ma to związek z siatką czułychpunktów? Ludzie dryfują i opadają tu jak płatki śniegu zbierające się w zagłębieniu. Tak, może to coś w tym rodzaju zgodził się Lobsang. Wiemy, że kluczem doDługiej Ziemi jest stabilność, więc może Szczęśliwy Port stanowi coś jakby studnię potencjału.Najwyrazniej działającą długo przed Dniem Przekroczenia, od bardzo dawna. No tak. przyznała sceptycznym tonem Sally. Ale posłuchajcie, przecież nie o tochodzi.Trolle są nerwowe, tutaj także.Ja to widzę.I na tym musimy się skupić.Dlategotrzymam się was, dwóch błaznów, i waszej idiotycznej powietrznej barki.Bo dostrzegacie tosamo co ja: że na całej Długiej Ziemi coś wzbudza lęk u trolli i innych humanoidów.Mnie to teżprzeraża.I jak wy chcę odkryć, co się dzieje. Ale co cię najbardziej niepokoi, Sally? zapytał Joshua. Zagrożenie dla ludzi czy dlatrolli? A jak myślisz? burknęła gniewnie.* **O zmroku zaczęło się wieczorne nabożeństwo w wersji trolli.Pieśń była dla nichkoniecznością żyły w świecie bezustannych pogawędek.Ludzie mieszkający w Szczęśliwym Porcie także o zmierzchu kręcili się ciągle nazewnątrz, spacerowali, machali do siebie, śmiali się i ogólnie cieszyli swoim towarzystwem.Wszędzie płonęły ogniska na zachodnich wersjach północnego wybrzeża Pacyfiku drewna niebrakowało.Joshua zauważył też, że wieczór ściągnął ludzi z okolicznych osad; większośćprzyszła pieszo, niektórzy ciągnęli małe wózki z dziećmi albo staruszkami.A zatemhumptulipsowe jądro Szczęśliwego Portu nie było odizolowane.Niektórzy tutaj, jak się dowiedzieli, przybyli z daleka, aż z tutejszego cienia Seattle.Tenregion na tej Ziemi nazywany był Seattle od roku 1954, kiedy to pewna dama, niejaka KittyHartman, myśląc o swoich sprawach w drodze z targu przy Pike Place, przekroczyłanieświadomie i zdumiała się zniknięciem wszystkich budynków dookoła.Wędrowcy z MarkaTwaina zostali przedstawieni pani Montecute, gdyż tak nazywano ją obecnie: była siwowłosa,niezwykle żwawa i wyraznie lubiła mówić. Pewno, że to był szok, sami wiecie.Pamiętam, że pomyślałam: Nie wiem nawet, wjakim jestem stanie! Na pewno nie w Waszyngtonie, to jasne.Zastanawiałam się nawet, czy niepowinnam mieć ze sobą małego pieska i pary czerwonych bucików! Pierwszą osobą, jaką tuspotkałam, był Franęois Montecute, rzeczywiście tak słodki, jak wynikało z nazwiska.Trzebaprzyznać, że ściągał spojrzenia i był prawdziwym artystą w pościeli, jeśli rozumiecie, o co michodzi.Powiedziała to z tą pogodną bezpośredniością starszej damy, która postanowiłauświadomić młodym, że także uprawiała seks i to chyba dość często.Zdawało się, że panią Montecute otacza aura zadowolenia, i Joshua miał wrażenie, że jestto wspólna cecha wszystkich mieszkańców Szczęśliwego Portu, przynajmniej w pewnymzakresie.Trudno było precyzyjnie to określić.Spróbował opowiedzieć o tym Sally. Wiem, o co ci chodzi przyznała. Wszyscy wydają się tacy, no.rozsądni.Byłam tujuż wiele razy i zawsze wygląda to tak samo.Nigdy nie słyszysz narzekań, nie ma konkurencji.Właściwie to nie potrzebują rządu.Można powiedzieć, że burmistrz Spencer jest pierwszympośród równych.Kiedy trzeba zrealizować jakieś duże przedsięwzięcie, po prostu zakasująrękawy i biorą się do pracy. Wszystko to kojarzy mi się z %7łonami ze Stepford
[ Pobierz całość w formacie PDF ]