[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W moim wÅ‚asnym samochodzie? - ObrzuciÅ‚ spojrzeniem jej uda, poczym pochyliÅ‚ siÄ™ i zastukaÅ‚ w szybÄ™, dajÄ…c kierowcy sygnaÅ‚ do odjazdu.Cóż za piÄ™kne zakoÅ„czenie wspaniaÅ‚ego dnia, pomyÅ›laÅ‚a Tara.Lucien byÅ‚jak zawsze elegancki, podczas gdy ona miaÅ‚a nieÅ‚adnie podciÄ…gniÄ™tÄ… spódnicÄ™.- Przepraszam, że kazaÅ‚em wam czekać.- Znów spojrzaÅ‚ na jej uda.-WidzÄ™, że wygodnie siÄ™ tu urzÄ…dziÅ‚aÅ›.- Owszem - przyznaÅ‚a, szamoczÄ…c siÄ™, żeby poprawić ubranie.- MogÄ™ ci jakoÅ› pomóc?- Nie, dziÄ™kujÄ™, poradzÄ™ sobie.Co ty wyprawiasz? - zawoÅ‚aÅ‚a, kiedypochyliÅ‚ siÄ™ w jej kierunku.- Zapinam ci pas.Lucien odwróciÅ‚ siÄ™, by na niÄ… spojrzeć, a ich twarze znalazÅ‚y siÄ™niebezpiecznie blisko siebie.Tara wstrzymaÅ‚a oddech i z westchnieniemwypuÅ›ciÅ‚a powietrze, kiedy siÄ™ odsunÄ…Å‚.Droga do Ferranbeaux wiÅ‚a siÄ™ serpentynami po stromym zboczu.Dopiero kiedy dotarli na szczyt, zobaczyli mury miasta pod nimi.WpatrujÄ…csiÄ™ przez przyciemnione okna w zapadajÄ…cy zmrok, Tara dojrzaÅ‚a w koÅ„cuwynurzajÄ…cy siÄ™ z ciemnoÅ›ci ksztaÅ‚t.- Czy to zamek?ByÅ‚a przejÄ™ta, mimo postanowienia, że zachowa spokój.MogÅ‚a jużdostrzec strzeliste, rzucajÄ…ce cieÅ„ wieże zakoÅ„czone dachem w ksztaÅ‚cie od-wróconego wafelka do lodów.PokrywajÄ…ce go terakotowe dachówki lÅ›niÅ‚ybladÄ… czerwieniÄ… pod purpurowym niebem.WyglÄ…daÅ‚ jak zamek Kopciuszka.Chociaż, tak jak siÄ™ tego obawiaÅ‚a, otaczaÅ‚y go wysokie, kamienne mury.- To mój dom - wyjaÅ›niÅ‚ Lucien.- Podoba ci siÄ™?54SR Czy jej siÄ™ podoba? Warowne miasto rozpoÅ›cieraÅ‚o siÄ™ szeroko naszczycie rozlegÅ‚ego wzgórza, z zamkiem w samym centrum niczym nie-obrobiony, drogocenny klejnot.- WiÄ™c to jest twój domek w górach? - zażartowaÅ‚a.- Nikt nie lubi siÄ™ przechwalać - rzekÅ‚ Lucien w odpowiedzi na jejsubtelnÄ… ironiÄ™.- Nikt? - Nie mogÅ‚a powstrzymać uÅ›miechu.- A wiÄ™c mieszkasz wzamku? - spytaÅ‚a, odwracajÄ…c siÄ™ do niego.- Tak.Spojrzenie jego ciemnych, bÅ‚yszczÄ…cych oczu spowodowaÅ‚o, że gorÄ…couderzyÅ‚o jej do gÅ‚owy.- To musi być przyjemne - rzuciÅ‚a, próbujÄ…c skupić uwagÄ™ na czymÅ›innym niż jego usta.- Bardzo - odparÅ‚ w sposób, który sugerowaÅ‚, że czyta jej w myÅ›lach.Nie mogÅ‚a powstrzymać siÄ™ od zerkania na niego.Na szczęście wyglÄ…daÅ‚przez okno.Zbliżali siÄ™ do drewnianego mostu przerzuconego przez oÅ›wietlonÄ…,wyschniÄ™tÄ… fosÄ™ i limuzyna zmuszona byÅ‚a zwolnić.Kiedy przejechali podkamiennym Å‚ukiem bramy, samochód na krótko zanurzyÅ‚ siÄ™ w ciemność i TarapomyÅ›laÅ‚a, że to jak podróż w czasie.Coraz gÅ‚Ä™biej wchodziÅ‚a na terytoriumLuciena.Podczas gdy patrzyÅ‚a niewidzÄ…cym wzrokiem przez szybÄ™, przyciÄ…gnęłojej uwagÄ™ coÅ›, co sugerowaÅ‚o, że Ferranbeaux potrafiÅ‚o być radosnymmiejscem: wszÄ™dzie Å‚opotaÅ‚y flagi i chorÄ…giewki.- Czy byÅ‚o tu jakieÅ› Å›wiÄ™to?- OczywiÅ›cie - odparÅ‚ Lucien.- MieszkaÅ„cy Ferranbeaux witajÄ… Poppy wdomu.55SR Zcisnęło jej siÄ™ serce.ZnaÅ‚a zakoÅ„czenie historii, ale mimo to nieprzestawaÅ‚a martwić siÄ™ na myÅ›l, że wkrótce być może na zawsze rozdzielÄ… jÄ… zPoppy.Dom Luciena, wybudowany na wzgórzu, oÅ›wietlony migajÄ…cymiÅ›wiatÅ‚ami, o Å‚ukowatych, przedzielonych kolumienkami oknach, wyglÄ…daÅ‚ jakzamek z baÅ›ni.Jednak nie byÅ‚ jej domem - powtarzaÅ‚a sobie, kiedy limuzynaprzez zÅ‚otÄ… bramÄ™ wjechaÅ‚a na duży, brukowany dziedziniec, po czymzatrzymaÅ‚a siÄ™ u stóp szerokich kamiennych schodów.Nie można byÅ‚o nie daćsiÄ™ ponieść wyobrazni i nie ujrzeć przed oczyma elegancko ubranych ludziwysiadajÄ…cych z powozów.Damy w jedwabiach i satynie we wszystkichkolorach tÄ™czy, eskortowane przez wysokich, eleganckich mężczyzn.- Tara? - mruknÄ…Å‚ Lucien, wskazujÄ…c na szofera, który otwieraÅ‚ przed niÄ…drzwi.SpróbowaÅ‚a wysiąść z możliwie najwiÄ™kszÄ… gracjÄ….OczywiÅ›cie byÅ‚o toniemożliwe, ale na szczęście Lucien zareagowaÅ‚ szybko i bÅ‚yskawiczniewyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™, żeby jÄ… podtrzymać.- Jakie to wielkie.- skomentowaÅ‚a niemÄ…drze, odzyskujÄ…c równowagÄ™ ikierujÄ…c spojrzenie na imponujÄ…cÄ… fasadÄ™ pierwszego zamku, jaki widziaÅ‚a wżyciu.CzuÅ‚a siÄ™ tu nie na miejscu, ale Lucien, mimo towarzystwa dwóchonieÅ›mielonych kobiet i niemowlÄ™cia, byÅ‚ odprężony - w koÅ„cu byÅ‚ u siebie.- No i co sÄ…dzisz o nowym domu Poppy?Tara instynktownie przysunęła siÄ™ do dziewczynki.- Ja jÄ… wezmÄ™ - powiedziaÅ‚a do Liz.Powoli odwróciÅ‚a siÄ™ z Poppy w ramionach, próbujÄ…c odnalezć siÄ™ wnowej sytuacji.DomyÅ›liÅ‚a siÄ™, że jeÅ›li ktoÅ› nie zostaÅ‚ wychowany w podobnymmiejscu, nigdy nie przyzwyczai siÄ™ do rozmiarów tego, co Lucien od56SR niechcenia nazywa domem.Nie mogÅ‚a nawet dostrzec granic dziedziÅ„ca.Warowne Å›ciany zwieÅ„czone byÅ‚y blankami, po których przed wiekamiprzechadzali siÄ™ peÅ‚niÄ…cy straż Å‚ucznicy.Nieco różniÅ‚o siÄ™ to od sierociÅ„ca,gdzie dorastaÅ‚a wraz z FreyÄ….- Wejdziemy do Å›rodka?Tara wciąż patrzyÅ‚a w podziwie na kamiennÄ… fontannÄ™, gdzie rumakidosiadane przez groznie wyglÄ…dajÄ…cych rycerzy wypluwaÅ‚y migotliwe stru-mienie wody.PotrzebowaÅ‚a chwili, żeby wrócić do rzeczywistoÅ›ci.- Czy wzorowali te rzezby na kimÅ› konkretnym? - zastanowiÅ‚a siÄ™ nagÅ‚os.- Nie jestem aż tak stary - poinformowaÅ‚ jÄ… sucho.PoczuÅ‚a falÄ™ gorÄ…ca, kiedy Lucien zajrzaÅ‚ jej w oczy.Tak dobrzewyczuwaÅ‚a jego myÅ›li, że nie mogÅ‚a udawać, iż nie zrozumiaÅ‚a tego spojrzenia.- A wiÄ™c? Masz zamiar wejść do Å›rodka?Tara spojrzaÅ‚a na podwójne drzwi prowadzÄ…ce do zamku.Zrobiono je zdrewna dÄ™bowego; byÅ‚y dość grube, by przetrwać oblężenie, każde skrzydÅ‚onabito żelaznymi ćwiekami.ByÅ‚y na tyle mocne, że zdoÅ‚aÅ‚yby zatrzymać nazewnÄ…trz caÅ‚Ä… armiÄ™ - i każdego w Å›rodku.PoszÅ‚a za Lucienem.Nie miaÅ‚a innego wyboru.PrzytuliÅ‚a do siebie Poppy i pocaÅ‚owaÅ‚a jÄ… w czoÅ‚o.ChciaÅ‚a wierzyć, żeporównanie przez sÄ…d skromnego, wynajmowanego przez niÄ… w Anglii domu zzamkiem Luciena nie wypadnie na jej niekorzyść.MusiaÅ‚a wierzyć w cuda.ByÅ‚a dumna z przytulnego gniazdka, jakie udaÅ‚o jej siÄ™ stworzyć, ale obawa, żeokaże siÄ™ ono nieodpowiednie dla bratanicy hrabiego Ferranbeaux, zdawaÅ‚a siÄ™teraz caÅ‚kiem uzasadniona.- Dasz radÄ™ nieść Poppy po schodach? - spytaÅ‚ Lucien.57SR - OczywiÅ›cie, że tak.- WiedziaÅ‚a, że przybraÅ‚a obronny ton, staraÅ‚a siÄ™jednak nie przekazywać swoich obaw Poppy.- To twój nowy dom - wyszeptaÅ‚a, patrzÄ…c w górÄ™ schodów.- Czyż niejest piÄ™kny?RzeczywiÅ›cie.Wiekowe kamienie poÅ‚yskiwaÅ‚y srebrzyÅ›cie w Å›wietleksiężyca, powietrze po burzy byÅ‚o Å›wieże i rzeÅ›kie.Dobrze nawodniona ziemiapachniaÅ‚a.Tara staraÅ‚a siÄ™ nie ulec urokowi szarego, ponurego domu Luciena,ale musiaÅ‚a uznać go za czarujÄ…cy.Nie trzeba byÅ‚o dużo czasu, by zamekFerranbeaux podbiÅ‚ jej serce swojÄ… magiÄ….Ale ponieważ nie bÄ™dzie jej dane siÄ™ do niego przywiÄ…zać, musiskoncentrować siÄ™ na ocenie, czy jest to odpowiedni dom dla Poppy.WÅ‚aÅ›nieutwierdzaÅ‚a siÄ™ w tym rozsÄ…dnym podejÅ›ciu, kiedy Lucien wziÄ…Å‚ jÄ… pod rÄ™kÄ™.WiedziaÅ‚a, że tylko chroni jÄ… przed potkniÄ™ciem, lecz jego dotyk byÅ‚ jakporażenie prÄ…dem.PosÅ‚aÅ‚a mu wdziÄ™czny uÅ›miech, ale wtedy otwarto przednimi podwójne drzwi i zobaczyÅ‚a stojÄ…cÄ… w rzÄ™dzie sÅ‚użbÄ™, gotowÄ…, by ichpowitać.ZdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że najgorsze dopiero siÄ™ zaczyna.58SR ROZDZIAA ÓSMYOdwaga opuszczaÅ‚a jÄ… z każdÄ… chwilÄ…, chociaż powtarzaÅ‚a sobie, żezamek Luciena bÄ™dzie znacznie lepszym miejscem dla Poppy niż modny apar-tament, który Guy kupiÅ‚ dla Frei [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl