[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasami przybierało ono formęłagodną, czasami wręcz korzystną.Częściej jednak, obawiam się, objawiałosię poprzez zdumiewające okrucieństwo i zło.Niestety, ta ciemna strona wpełni rozkwitła w obecnym pokoleniu.Widzisz, brat mój, Diogenes, jestjednocześnie najbardziej szalonym, najbardziej złym i najbardziejbłyskotliwym członkiem naszej rodziny, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi.Było to dla mnie jasne ju\ w bardzo młodym wieku.W tej sytuacji tobłogosławieństwo, \e jesteśmy dwoma ostatnimi z rodu.D'Agosta czekał.- Jako dziecko Diogenes zabawiał się pewnymi.eksperymentami.Zaprojektował wysoce skomplikowane maszyny do przywabiania, chwytania itorturowania małych zwierząt.Myszy, królików, oposów.Urządzenia te byływ potworny sposób genialne.Fabryki bólu, jak z dumą je nazwał, kiedy wkońcu zostały odkryte.- Pendergast przerwał.- Jego zainteresowania stałysię wkrótce bardziej egzotyczne.Zaczęły ginąć domowe zwierzęta - najpierwkoty, potem psy - nigdy ich nie odnaleziono.Całe dnie spędzał w galeriiportretów, wpatrując się w obrazy naszych przodków.szczególnie tych,których spotkał przedwczesny koniec.Gdy podrósł - i zdał sobie sprawę, \ejest obserwowany z coraz większą czujnością - porzucił te zajęcia i zamknąłsię w sobie.Swoje czarne marzenia i potworną kreatywność przelewał napapier, pisząc w ukryciu dzienniki.Trzymał je dobrze schowane.Właściwienawet bardzo dobrze - jako nastolatek potrzebowałem dwóch latpotajemnych poszukiwań, \eby je odkryć.Przeczytałem tylko jedną stronę,ale to wystarczyło.Nigdy tego nie zapomnę, jak długo będę \ył.Po tym światnigdy nie był dla mnie taki sam.Nie muszę mówić, \e natychmiast spaliłemte dzienniki.Przedtem mnie nienawidził, ale mój postępek wzbudził jegodozgonną wściekłość.Pendergast pociągnął kolejny łyk, a następnie odsunął nieopró\nioną dokońca koniakówkę.- Ostatni raz widziałem Diogenesa w dniu, gdy skończył dwadzieściajeden lat.Właśnie uzyskał dostęp do swojego majątku.Powiedział, \e planujepotworną zbrodnię.- Jedną zbrodnię? - powtórzył D'Agosta.- Nie zdradził \adnych szczegółów.Jedyne, na czym mogę się oprzeć, tou\ycie przez niego słowa  potworna".Aby coś było potworne dla niego.-głos Pendergasta zamarł, po czym agent podjął energicznie.- Wystarczypowiedzieć, \e będzie to przekleństwem dla racjonalnego umysłu.Tylko on, wswoim niezmierzonym szaleństwie, będzie w stanie zrozumieć uczynione zło.Jak, kiedy, gdzie, przeciw komu - nie mam pojęcia.Zniknął właśnie tamtegodnia, zabierając ze sobą odziedziczony majątek, i od tamtej chwili niewidziałem go ani o nim nie słyszałem.Do tej pory.To jego druga wiadomośćdla mnie.Pierwsza zawierała tę samą datę.Nie byłem pewien, co znaczy.Zjawiła się dokładnie sześć miesięcy temu - a teraz to.Teraz znaczenie jestju\ oczywiste.214 | P a g e - Nie dla mnie.- Ostrzega mnie.Zbrodnia będzie miała miejsce za dziewięćdziesiąt jedendni.To wyzwanie dla mnie, znienawidzonego brata.Podejrzewam, \e jegoplany są teraz gotowe.Ten list stanowi odpowiednik rzucenia mi do stóprękawicy, \ebym spróbował go powstrzymać.D'Agosta wpatrywał się w zło\ony list z przera\eniem.- I co masz zamiarzrobić?- Jedyne, co mogę.Rozwią\ę naszą obecną sprawę najszybciej, jak sięda.Dopiero potem mogę zmierzyć się ze swoim bratem.- A jeśli go znajdziesz? Co wtedy?- Muszę go znalezć - stwierdził Pendergast z cichą zawziętością.- A kiedyznajdę.- Zamilkł.- Uporam się z sytuacją w stosownie ostateczny sposób.Wyraz twarzy agenta był tak okropny, \e D'Agosta odwrócił wzrok.Przez długą chwilę w bibliotece panowała cisza.Wreszcie Pendergast sięotrząsnął.Rzut oka wystarczył; D'Agosta zrozumiał, \e temat był zamknięty.Agent odezwał się swoim zwykłym, profesjonalnym, pozbawionym emocjitonem.- Poniewa\ jesteś oficerem łącznikowym z policją w Southampton,wydawało się logiczne zaproponować właśnie ciebie jako łącznika FBI znowojorską policją.Sprawa zaczęła się w Stanach, więc tu mo\e się te\zakończyć.Przy współpracy kapitan Hayward tak wszystko zorganizowałem,\e będziesz naszym łącznikiem, co wymaga, abyś regularnie kontaktował sięz nią przez telefon i mailem.D'Agosta kiwnął głową.Pendergast mu się przyglądał.- Sądzę, \e uznasz taki układ zasatysfakcjonujący?- Jak najbardziej.- D'Agosta miał nadzieję, \e się nie rumieni. Czy jestcoś, o czym ten facet nie wie?"- Bardzo dobrze.- Pendergast się podniósł.- A teraz muszę się spakowaćprzed drogą i krótko pomówić z Constance.Ona oczywiście zostaje, abyzarządzać zbiorami i w razie potrzeby przeprowadzić dla nas dodatkowebadania.Proctor zadba o twoją wygodę.Gdybyś czegoś potrzebował, dzwońbez skrępowania.Wstał, podał D'Agoście rękę.- Buona notte.I przyjemnych snów.Pokój, do którego zaprowadzono D'Agostę, znajdował się na drugimpiętrze, okna wychodziły na tył domu.Dokładnie taki, jakich nie znosił:słabo oświetlony, z wysokim sufitem, ciemnymi tapetami z gniecionegoaksamitu i cię\kimi mahoniowymi meblami.Pachniał starymi tkaninami idrewnem.Zciany zawieszono obrazami w cię\kich złoconych ramach,pejza\ami i martwymi naturami, było tak\e kilka studiów w oleju, które przybli\szych oględzinach okazały się dziwnie niepokojące.Drewniane okiennicew wielodzielnych oknach szczelnie zamknięto i przez grube kamienne ścianynie przedostawały się \adne hałasy z zewnątrz.Poza tym jednak pokój,podobnie jak reszta domu, był nieskazitelnie czysty, wyposa\enienowoczesne, a wielkie wiktoriańskie łó\ko, kiedy się wreszcie poło\ył,wyjątkowo wygodne i ze świe\ymi, czystymi prześcieradłami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl