[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dro-wy były uzbrojone w długie piki - broń, do której duergarowienie byli przyzwyczajeni, jako że długiego oręża rzadko używa-no w ograniczonej przestrzeni Podmroku - którymi zarzynali jednego szarego krasnoluda za drugim, zanim przeciwnikomudało się utoczyć choć kroplę elfiej krwi.Horda duergarów oblegająca słabnące powoli Menzoberran-zan miała nad pajęczymi jezdzcami miażdżącą przewagę liczeb-ną i Nimor nie miał nic przeciwko stracie kilku szarych krasno-ludów w zamian za możność przyglądania się walczącymdrowom.Byli świetni, musiał im to przyznać.Pająki zabijałyrównie wielu duergarów, co pikinierzy, ale jezdzcy cały czaspanowali nad arachnidami.Tak czy owak, był to piękny, krwa-wy taniec.W środku pajęczych jezdzców jechał drow w zbroi z najwspa-nialszego mithralu, która wręcz jarzyła się magią.Tak jak po-zostali był uzbrojony w pikę, ale nic używał jej.Trzymał jąwysoko, a na niej powiewał w chłodnym powietrzu długi,wąski proporzec.Nimorowi minutę lub dwie zajęłorozpoznanie wyszytego na nim godła.Jezdzcy reprezentowalidom Shobalar-pomniejszy dom, ale lojalny wobec Baenre isłynący w całym zamieszkanym przez drowy Podmroku zeskutecznej i doskonale wyszkolonej kawalerii.Mroczny elf zproporcem musiał być ich dowódcą.Jeden z jezdzców przeszył dwóch duergarów naraz, nabija-jąc ich na pikę, a potem wykorzystał ich ciężar do obalenia trójkinastępnych na kamienną posadzkę.Nimor uśmiechnął się.Nimor wybrał ten tunel po tym, jak trzy razy doszły go słu-chy o nadzwyczajnej aktywności, jaka w nim panuje.Ledwiewczoraj duergarowie zabili tu zwiadowcę Menzoberranzańczy-ków i nawet gburowate szare krasnoludy przyznały, że miał to-warzyszy, którzy zdołali im się wymknąć.Nie była to najpilniejstrzeżona droga do miasta i Nimor miał na nią oko, przekona-ny, że Menzoberranzańczycy prędzej czy pózniej zechcąjąwy-próbować.Po zabiciu zwiadowcy Nimor skłonił księcia Horgara dowysłania posiłków, ale niezbyt licznych.Wystarczających, byza- dowolić drowy, ale zbyt małych, by zamknąć tunel.Nimor chciałwyciągnąć drowy z ukrycia i aroganccy arystokraci chwyciliprzynętę.Nimor wisiał głową w dół, okryty zaklęciem niewidzialności,piwąfwi, kolejnym zaklęciem uniemożliwiającym komuś uży-wającemu podobnej magii wykrycie go, i jeszcze jednym cza-rem, który miał za zadanie odwrócić od niego uwagę nieprzyja-ciół, nawet gdyby podnieśli na niego wzrok.To i obecnośćduergarskich żołnierzy stanowiących bezpośrednie zagrożeniewystarczyło, by mógł spokojnie czekać i obserwować - czekać,aż kapitan pajęczej jazdy pogna swojego wierzchowca w samśrodek walczących i znajdzie się dokładnie pod Nimorem.Nimor dotknął broszy noszącej znak Jaezred Chaulssin i za-czął się powoli opuszczać w dół, wciąż niewidzialny dzięki ma-gii.Opadając, dobył sztylet- bardzo wyjątkowego sztylet- ikiedy wylądował na grzbiecie pająka, kilka cali zadowódcąjazdy, drasnął wojownika ostrzem w odsłoniętemiejsce na karku między hełmem a naramiennikami.Pajęczy jezdziec wzdrygnął się i obrócił w siodle.Nimor,wciąż niewidzialny, objął drowa za szyję i przytknął muzatrute ostrze do gardła.Pajęczy jezdziec nie widział go, ale usłyszał, jak Nimor szep-cze mu do ucha:- Jak się nazywasz, Shobalarze?- Kim jesteś? - zapytał wojownik i Nimor w odpowiedziznów go drasnął.Drow stęknął i Nimor poczuł, jak ciało wroga sztywnieje idrży.- Tak - syknął Nimor do ucha umierającemu powoli oficerowi - to trucizna.Bardzo, bardzo elegancka trucizna.Sparaliżuje cię, zamknie ci gardło, wyciśnie ostatni oddech z płuc iniepozwoli krzyczeć, kiedy będziesz się dusił.Drow warknął i wydusił ściśniętym już głosem: - Mój dom mnie pomści.- Twój dom spłonie, kapitanie.?- Vilto'sat Shobalar - odparł drow, a gardło już mu się za-mykało -z Pajęczej Jazdy domu Sho.Nie przestając się uśmiechać, Nimor przytrzymywał konają-cego drowa prosto w siodle, gdy ten się dusił.NamaszczoneOstrze Jaezred Chaulssin zaczekał, aż kapitan Vilto'sat Shoba-lar targnie się przy ostatniej próbie nabrania powietrza w płuca,a jego fioletowe oczy zajdą mgłą.Potem, lewitując, Nimor uniósłsię w górę, oddalając od rozwścieczonego pająka bojowego, nadktórym nikt już nie panował.Oszalały pajęczak mordował jednego duergara za drugim,aż w końcu zwrócił się przeciwko jednemu ze swoich pobra-tymców.Jadący na nim drow starał się obronić swojego wierz-chowca przez rozjuszonym arachnidem i to wystarczyło, by je-den z bardziej bojowych duergarów skrócił go toporem o głowę.Przez następne dziesięć minut Nimor zabił własnoręcznieośmiu kolejnych drowów, a duergarowie trzech.Reszta w koń-cu rzuciła się do odwrotu i uciekła tunelem, poza zewnętrznąlinię oblężenia i z powrotem do Menzobcrranzan.Nie zdołalinic odbić, a Nimor miał cztery pająki i martwego drowa.Nimor rozkazał duergarom umocnić zdobyte pozycje, zwią-zać pająki i przygotować się do podróży, a sam wrócił na stano-wisko dowodzenia z trupem kapitana Vilto'sata Shobalara.Wojenne łupy. 5Valas widział, że Danifae nie zdaje sobie sprawy, że ma zaplecami draka, aż do chwili, gdy druga strzała przeszyła cienkąbłonę skrzydła stwora [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl