[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Hm, oba określenia mi się podobają.- To znaczy, że oficjalnie mogę nazywać cię swoją dziew-czyną? - Klepnął ją po pupie i zajął się nalewaniem kawy do kub-ków.- Owszem, jeśli ja mogę nazywać cię swoim chłopakiem -zachichotała.- Boże, rozmawiamy jak para dzieciaków, nie uwa-żasz?Jack postawił kubki na stole i zaczął szukać w szafkach syropu.- Jak myślisz, co powiedzą twoi teściowie, kiedy się dowie-dzą, że się spotykamy?- Na pewno woleliby, żebym się spotykała z Donniem Hova-terem.- Na pewno.Cathy przerzuciła naleśniki na dwa talerze. - Ja jednak wolę ciebie.- Postawiła talerze na stole.- LubięDonniego, ale serce nie bije mi przy nim szybciej.Jack chwycił ją w ramiona, wtulił twarz w jej szyję i spojrzałjej w oczy.- Na wypadek, gdybyś miała jeszcze jakieś wątpliwości: sza-leję za tobą.Cathy zarzuciła mu ręce na szyję, wspięła się na pal-ce i pocałowała go szybko.- Ja też za tobą szaleję.Uśmiech znikł z jego twarzy.- Wcześniej czy pózniej będziemy musieli o tym porozma-wiać.O przyszłości.O naszej wspólnej przeszłości i o tym, coprzeżyliśmy osobno.- Jeszcze nie dziś.- Nie, nie dziś.Ale już niedługo.Tak, już niedługo będzie musiała mu powiedzieć, dlaczegowyszła za Marka Cantrella.Czy jednak będzie miała odwagę po-wiedzieć mu prawdę?Seth zatrzymał się przed drzwiami kuchni, kiedy usłyszał, żebabcia Elaine mówi coś o jego matce.Co w ogóle robiła tu takwczesnym rankiem? Mieszkała niedaleko i często wpadała bezzapowiedzi, nigdy jednak na śniadanie.Przystanął za drzwiamibez ruchu i słuchał.- Wydajesz się bardzo zdenerwowana, Elaine - stwierdziłaMona.- Może usiądziesz, a ja zaparzę kawę.- Nie słyszałaś, co mówiłam? Właśnie rozmawiałam przez te-lefon z Gayle Laney.Ona mieszka naprzeciw Cathy, po drugiejstronie ulicy.- Tak, kochanie, słyszałam, ale pytałam przecież, czy Cathycoś się stało, a ty powiedziałaś, że nie, więc nie rozumiem, dla-czego tak się denerwujesz. - Gdzie jest J.B.?- Poszedł się ogolić.- Nie wiem, czy będziemy miały odwagę mu o tym powie-dzieć.- O czym?- Gayle zrobiła tylko to, co uważała za swój chrześcijańskiobowiązek - powiedziała Elaine.- Nie jest wścibska, sama nawetzauważyła, że to nie jej sprawa, ale pomyślała, że ja, jako matkaCathy, powinnam o tym wiedzieć.- O czym, na litość boską?- O tym, że na podjezdzie pod domem Cathy przez całą nocstał jakiś obcy samochód.Corvetta.- Doprawdy?- Nie wydajesz się specjalnie wstrząśnięta.- A powinnam?- Tak, naprawdę powinnaś.Ten samochód należy do JackaPerdue.Ze wszystkich mężczyzn akurat Jackson Perdue!- Mów ciszej - poprosiła Mona.- Masz rację, nie powinny-śmy o tym wspominać J.B.To by go tylko zdenerwowało.- A ty nie jesteś zdenerwowana? Bo ja jestem.Za kilka go-dzin całe miasto będzie wiedziało, że Cathy w nocy miała gościa.Obawiam się, że długo nie utrzymamy tego w tajemnicy przedJ.B.- Może nie, ale wolę powiedzieć mu o tym sama, kiedy poja-wi się taka konieczność  powiedziała Mona.- Nie wiem, jaki popełniłam błąd jako matka.Robiłamwszystko, żeby wychować Cathy jak należy, ale.- Jackson Perdue to ten chłopak, w którym Cathy kochała sięjako nastolatka, prawda?Cisza. Seth bardzo chciał usłyszeć odpowiedz babci.- Tak - odparła w końcu Elaine, niemal szeptem.- Wtedy niebył dla niej odpowiedni i teraz też nie jest.- Jednak nie ty o tym decydujesz, prawda? Elaine otworzyłausta ze zdumienia.- Chyba nie aprobujesz.- Moja aprobata czy dezaprobata poczynań Cathy nie mażadnego znaczenia.- Nie widzisz, że jej romans z Jackiem będzie miał wpływ nażycie nas wszystkich, zwłaszcza na Setha?- Seth ma prawie szesnaście lat.Nie jest dzieckiem.Na pew-no rozumie, że Cathy nie powinna przez resztę życia opłakiwaćMarka.- Jesteś bardziej wyrozumiała wobec swojej synowej niż ja-kakolwiek inna teściowa w takiej sytuacji.- Lubię Cathy.Była bardzo dobra dla mojego syna i.dałanam wnuka, kiedy już straciliśmy nadzieję, że kiedykolwiek.Elaine, jeśli ona kocha tego człowieka, ma pełne prawo z nimbyć.Mama kochała się w Jacksonie Perdue jako nastolatka, zanimwyszła za jego ojca.A teraz może znowu się w nim zakochała.Seth nie był pewny, jak zareagować na to, że jego matka mogłabysię związać z innym mężczyzną.Myślał, że raczej zacznie sięspotykać z bratem Hovaterem, który trochę przypominał mu tatę.Wiedział, że byłoby bardzo samolubnie pragnąć, by mama niespotykała się z nikim, by na zawsze pozostała wierna pamięci ta-ty.Tak, to byłoby głupie.Jego ojciec nie żyje.Matka ciągle jestpiękną kobietą.To naturalne, że chce znowu wyjść za mąż, a mo-że i mieć więcej dzieci. Jednak dlaczego akurat z Jacksonem Perdue?A dlaczego nie? Czy nie jest wystarczająco dobry?- Nie ma dziś dużego ruchu, więc mam zamiar zrobić sobieprzerwę - powiedziała Lorie.- A potem spróbuję zająć się ra-chunkami.- Dobrze - odparła Cathy.- Myślę, że poradzę tu sobie sama.- Rozejrzała się po zupełnie pustym sklepie.Lorie zaśmiała się.- Na pewno nie zaśniesz na stojąco? - Zniżyła głos.- Taknamiętna noc musiała cię niezle wyczerpać.Cathy uśmiechnęła się słabo i położyła palec na ustach.- Przestań.Nigdy nie wiadomo, kto może tu nagle wejść i ciępodsłuchać.- Och, kotku, jeśli sądzisz, że pół miasta nie rozprawia już ocorvetcie Jacka, która stała pod twoim domem przez całą noc, tojesteś naprawdę naiwna.Cathy prychnęła, ale w głębi ducha musiała przyznać Lorierację.- Wiem i już robi mi się słabo na myśl o reakcji matki i te-ściów.- To nie jest ich zakichana sprawa.Powiedz im to.- Niewykluczone, że tak zrobię.Ale jeśli dowie się o tymSeth.Mały dzwoneczek zawieszony nad drzwiami zabrzęczał ci-cho, obwieszczając nadejście kolejnego klienta.Obie spojrzały wstronę wejścia.Cathy zamarła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl