[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spocona,bezradna jak śmieć niesiony rwącym strumieniem, zostałaporwana przez tłum kupujących sunący do wind i wysiadła nadrugim piętrze, bez powodu, tylko dlatego, że zatłoczonawinda przyprawiała ją o klaustrofobię.Popatrzyła na szarywełniany sweter, została odepchnięta na bok, kiedy szukałaceny jedwabnej bluzki, a potem poniesiona ku schodomruchomym, wpadła na kogoś, wymamrotała uprzejme  bardzoprzepraszam", które zostało natychmiast skwitowanelodowatym spojrzeniem.Czy to w Zjadaczu dyń AnneBancroft dostaje załamania nerwowego w domu towarowym?W dziale z bielizną damską jakiś mężczyzna ze zmartwionąminą oglądał czarne koronkowe body na ramiączkach;odwróciła się szybko, kiedy dostrzegł jej spojrzenie, ponieważpoczuła się jak podglądaczka, a wtedy jej wzrok padł namanekin ubrany w opinający, bladoróżowy szlafrok z pliskamiidącymi od haftowanych ramion do wciętej talii i ciętego zeskosu szerokiego dołu.Przypomniała sobie, jak bardzo Josiepodobał się zielony satynowy szlafrok, który dała jej lata temu.Nawet będąc dzieckiem  które zdawało sobie sprawę,że jest ładne, ale ciągle ubierało się jak, no, jak dyktowałamatka  żałowała, że Josie nie jest taka jak te seksownekobiety w filmach i czasopismach, a czasem i w prawdziwymżyciu.Jak Peatsy Gibbs.Czy Peatsy faktycznie była seksowna,nie wiedziała, ale według niej zawsze była próżna, co wdziecięcym umyśle wychodziło na to samo. Peatsy w swoich najlepszych latach była taką kobietą, naktórą patrzyli mężczyzni.Pamiętała, jak obserwowałaNiedzwiedzia przyglądającego się Peatsy, a raczej pani Gibbs,jak ją wtedy nazywała, podczas jakiejś uroczystości rodzinnejw klubie oficerskim, i zobaczyła na jego twarzy taki wyraz,jakiego wcześniej nie widziała.Zliska różana tkanina aż się prosiła o dotyk.Przesunęładłonią po rękawie, ukradkiem szukając metki z ceną, iprzypomniała sobie, jak, gdy miała zaledwie dwanaście lubtrzynaście lat, oszczędzała pieniądze zarobione naopiekowaniu się dziećmi i kupiła Josie czarną koronkowąhalkę.Były to te okropne święta, na które Niedzwiedz miałprzyjechać do domu, ale tego nie zrobił.Josie otworzyłapaczkę, powiedziała, że jest zachwycona, ale wyglądała tak,jakby miała się rozpłakać.A następnego ranka, kiedy Camodmówiła wstania i pójścia do kościoła, Josie wymierzyła jejmocny policzek, i ten ogłuszający cios wyznaczył początekdziałań wojennych, trwających z okazjonalnymi, alenieskutecznymi rozejmami do chwili obecnej.I do dzisiaj, zwyjątkiem tych sytuacji, kiedy była tak spłukana albo zrażona,że ignorowała Gwiazdkę, kupowała Josie rzeczy praktyczne.Wyjątkiem okazał się ten zielony satynowy szlafrok.ale tobył czysty przypadek.Ona i Reba całkiem niezle wtedyzarabiały.Opuściły biurową imprezę i lekko wstawione weszłydo Bergdorfa.Chciała kupić coś Josie, ale nic jej nieprzychodziło do głowy, a Reba stwierdziła, że jeśli ktoś nie jestw stanie wymyślić prezentu odpowiadającego gustomodbiorcy, to najlepiej dać mu coś, co samemu chciałoby sięmieć.A ją zachwycił zielony szlafrok, z którego, o dziwo, Josiestrasznie się ucieszyła.  Chciałaby go pani przymierzyć?  spytała sprzedaw-czyni, która była równie sztywna jak manekin. Nie, to naprezent.Dla mojej matki. Brwi dziewczyny, wyskubane nakształt półksiężyców, podniosły się jeszcze wyżej. Jeśli jestw rozmiarze, och, chyba czterdzieści, to poproszę powiedziała z nutą przekory, widząc, że dziewczyna uznałaszlafrok za zbyt uwodzicielski dla starszej, a w jej oczach poprostu starej kobiety. Sprawdzę".Sprzedawczyni odeszła niespiesznie, a Cam wyciągnęłaportfel i zdała sobie sprawę, że nie sprawdziła ceny, ponieważtak naprawdę nie myślała o wieku matki, tylko własnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl