[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cześć, jestem Joan Sprague - przedstawiła się pogodnie kobieta.Czas skończyć z owijaniem w bawełnę.- Dzień dobry, pani doktor Sprague.Chyba nie mylę się zakładając, iż jest pani szefowąIrene.Sprague zawahała się przez moment.- Masz rację, ale osobiście wolę pozostać na gruncie towarzyskim.- Wcale nie.Chcesz jedynie zachować pozory pozostania na gruncie towarzyskim, a toogromna różnica.- Jest pani bardzo interesującą osobą, pani kapitan Naismith.- Owszem, a was jest więcej.Przypuśćmy, że zgodzę się z tobą pomówić.Czyodwołasz resztę sfory? - Jestem tu po to, abyś miała z kim porozmawiać - kiedy będziesz gotowa.- Pytaj zatem.Co chcesz wiedzieć? Skończmy z tym szybko, żebyśmy obie mogły sięodprężyć.- Prawdę mówiąc, przydałaby mi się odrobina terapii, pomyślała z pewnym żalemCordelia.Tak paskudnie się czuję.Sprague usiadła na łóżku.Jej usta uśmiechały się łagodnie, lecz oczy spoglądały zniezwykłą czujnością.- Chciałabym spróbować pomóc ci przypomnieć sobie, co się stało w czasie, kiedy byłaśjeńcem na pokładzie barrayarskiego okrętu flagowego.Uświadomienie sobie wszystkiego, choćmoże sprawić ci ból, stanowi pierwszy krok ku wyzdrowieniu.- Cóż, i tu nasze cele zaczynają się różnić.Pamiętam wszystko, co mnie wówczasspotkało, z największą dokładnością.Nie mam problemów z uświadomieniem sobie tamtychfaktów.Zależy mi jedynie na tym, aby się ich pozbyć, przynajmniej na dość długo, bym odczasu do czasu mogła się przespać.- Rozumiem.Mów dalej.Może po prostu opiszesz, co się stało.Cordelia zrelacjonowała jej wszystkie wydarzenia od momentu skoku przestrzennego zKolonii Beta, aż do zabójstwa Vorrutyera.Zakończyła jednak opowieść na chwilę przedwejściem Vorkosigana, dodając ogólnikowo:- Przez parę dni stale zmieniałam kryjówki na statku.W końcu jednak mnie schwytali i zpowrotem wsadzili do więzienia.- Ach, tak.Nie pamiętasz zatem, jak admirał Vorrutyer torturował cię i gwałcił? Niepamiętasz też, jak go zabiłaś?- Nikt mnie nie torturował i nikogo nie zabiłam.Chyba opisałam to dostatecznie jasno?Lekarka ze smutkiem potrząsnęła głową.- Według otrzymanych przez nas raportów, Barrayarczycy dwukrotnie zabierali cię zobozu.Czy pamiętasz, co cię wówczas spotkało?- Tak.Oczywiście.- Możesz mi o tym opowiedzieć?Cordelia wzdrygnęła się.- Nie.Sekret zabójstwa księcia nie miał dla Escobarczyków żadnego znaczenia - trudno by imbyło jeszcze bardziej znienawidzić Barrayarczyków - lecz jakakolwiek pogłoska o prawdziwymprzebiegu zdarzeń oznaczałaby koniec pokoju na Barrayarze.Zamieszki, bunt wojskowy,upadek cesarza, któremu służył Vorkosigan - to tylko początki możliwych konsekwencji. Gdyby na Barrayarze wybuchła wojna domowa, czy Vorkosigan mógłby w niej zginąć?Proszę, Boże, pomyślała Cordelia ze znużeniem, żadnych więcej śmierci.Sprague przyglądała jej się z ogromnym zainteresowaniem.Cordelia czując się jakbezbronna ofiara w obliczu drapieżnika, dodała pospiesznie:- Jeden z moich oficerów został zabity podczas betańskich badań planety - mamnadzieję, że o tym słyszałaś.- Lekarka skinęła głową.- Na moją prośbę zgodzili sięprzygotować mu nagrobek.To wszystko.Sprague westchnęła.- Rozumiem.Mieliśmy już podobny przypadek.Tamta dziewczyna także zostałazgwałcona przez Vorrutyera, czy może jego ludzi i barrayarski personel medyczny zrobiłwszystko, by wymazać jej wspomnienia.Przypuszczam, że chcieli ochronić jego reputację.- Ach, tak.Mam wrażenie, że spotkałam ją na pokładzie okrętu flagowego.Była też wmoim namiocie, prawda?Zdumione spojrzenie Sprague potwierdziło domysły Cordelii, choć lekarkaodpowiedziała jedynie nikłym skinieniem przypominającym o obowiązku zachowania tajemnicysłużbowej.- Masz rację co do niej - ciągnęła Cordelia.- Cieszę się, że zapewniliście jej opiekę, aleco do mnie zupełnie się mylisz.Nie masz też racji w sprawie reputacji Vorrutyera.Rozpowszechnili tę głupią historyjkę o moim udziale tylko dlatego, iż uznali, że śmierć z rąksłabej kobiety, a nie z rąk jednego z jego żołnierzy, zostanie uznana za bardziej kompromitującą.To był jedyny powód.- Same wyniki twoich badań wystarczą, aby zakwestionować tę wersję wydarzeń -stwierdziła Sprague.- Jakie wyniki? - zapytała Cordelia zdumiona.- Zlady tortur - odparła lekarka z ponurą i wściekłą miną.Cordelia uświadomiła sobie,że gniew ten nie miał nic wspólnego z jej osobą.- Co takiego? Nigdy mnie nie torturowano.- O, tak.Doskonale to zamaskowano.Oburzające - ale nie udało im się ukryć śladównatury fizycznej.Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że miałaś złamaną rękę, dwa pęknięte żebra,liczne urazy na szyi, dłoniach, głowie, rękach - w istocie na całym ciele? Do tego twójmetabolizm; ślady głębokich stresów, deprywacji sensorycznej, znacznego spadku wagi ciała,zakłóceń działania nadnerczy - czy mam ciągnąć dalej?- Ach - odparła Cordelia.- To. - Ach, to? - powtórzyła lekarka unosząc brwi.- Mogę to wyjaśnić - powiedziała z zapałem Cordelia i zaśmiała się lekko.- W pewnymsensie przypuszczam, iż mogę winić za to was, Escobarczyków.Podczas odwrotu umieszczonomnie w celi na okręcie flagowym, który został trafiony.Wszystko na pokładzie latało jak żwir wkuble, włączając w to mnie samą.Stąd właśnie połamane kości i tak dalej.Lekarka zanotowała coś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl