[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W sypialni byøo ciepøo, pachniaøa naturÄ… - drzewami i øÄ…kÄ….Raven niechÄ™tnie zsunÄ™øa pelerynÄ™ z ramion.Zmarsz czyø brwi, kiedy dostrzegø, że miaøa nasobie tylko jego biaøÄ…, Å›wieżą koszulÄ™.Chociaż siÄ™gaøa jej niemal do kolan, rozciÄ™cia z bokówodsøaniaøy spory kawaøek uda, aż do bioder WyglÄ…daøa niezwykle seksownie, gdy tak leżaøa zwøosami rozrzuconymi na øóżku.Michaiø zaklÄ…ø cicho w swoim rodzimym jÄ™zyku; dobrze siÄ™ staøo,że wczeÅ›niej nie wiedziaø, iż pod pelerynÄ… miaøa na sobie tylko jego koszulÄ™.Pewnie rozszarpaøbyRomanowowi gardøo.Sama myÅ›l, że Raven zbliża siÄ™ do møodego czøowieka, uÅ›miecha siÄ™ doniego, czaruje go tymi swoimi oczami syreny, nachyla gøowÄ™ do jego gardøa dotyka go ustami,jÄ™zykiem, zÄ™bami.Na samÄ… myÅ›l żoøÄ…dek Å›cisnÄ…ø mu siÄ™ gwaøtownie. Przeczesaø døoniÄ… wøosy, odwiesiø pelerynÄ™ do szafy i wlaø do staroÅ›wieckiej miednicy dzban ciepøejwody.Kiedy już miaø wyobrazniÄ™ pod kontrolÄ…, mógø spokojnie odpowiedzieć Raven.-Nie, maleÅ„ka, po zastanowieniu nie mogÄ™ powiedzieć, że byøbym uszczęśliwiony, gdybyÅ› siÄ™ nanim pożywiøa.-Ale czy nie powinnam coÅ› takiego robić? KarpatiaÅ„ska kobieta żeruje na niczegoniespodziewajÄ…cych siÄ™ ludziach.- W gøosie byøo napiÄ™cie wywoøane pøaczem, na który jej siÄ™zbieraøo.Michaiø postawiø miednicÄ™ przy øóżku.-Raven, próbujÄ™ zrozumieć swoje uczucia, a one nie majÄ… najmniejszego sensu.- ZaczÄ…ø delikatnieobmywać jej stopy.- Najbardziej ze wszystkiego zależy mi na twoim szczęściu.Ale czujÄ™ teżpotrzebÄ™, żeby ciÄ™ chronić.- Jego døonie byøy øagodne, a dotyk czuøy, kiedy zmywaø każdÄ…odrobinÄ™ ziemi.Pochyliøa gøowÄ™ i masowaøa skronie.-Ja wiem, że tak to czujesz, Michaiø, i nawet do pewnego stopnia rozumiem twojÄ… potrzebÄ™, alerzecz w tym, że ja zawsze bÄ™dÄ™ sobÄ….Jestem impulsywna, robiÄ™ różne rzeczy.Kiedy uznam, żechcÄ™ puszczać latawce, zaraz zaczynam to robić.-Dlaczego nie zostaøaÅ› w domu? Prosiøem ciÄ™ o czas, żebym mógø dojść do siebie, po tym, co siÄ™wydarzyøo; o maøo nie umarøaÅ›.- Jego gøos brzmiaø tak øagodnie, że ledwie hamowaøa øzy.Pogøadziøa go po wøosach, ból Å›cisnÄ…ø jÄ… za gardøo.-Chciaøam wyjść na zewnÄ…trz, na werandÄ™, zażyć Å›wieżego powietrza.O niczym wiÄ™cej niemyÅ›laøam, ale ta noc jakoÅ› do mnie przemówiøa.ObjÄ…ø jÄ… gorÄ…cym spojrzeniem.-Popeøniøem bøÄ…d.Powinienem byø ustawić zapory, żeby ciÄ™ chroniøy.-Michaiø, umiem troszczyć siÄ™ o siebie.- Wpatrywaøa siÄ™ w niego, jakby chciaøa zapewnić, że toprawda.Musi jej uwierzyć; nie powinien siÄ™ o niÄ… martwić.Powstrzymaø uÅ›miech.Byøa zbyt dobra, zawsze przypisywaøa innym co najlepsze.ObjÄ…ø palcami jejszczupøe kostki nóg.-Raven, w tobie nie ma ani odrobiny zøa, prawda?Zrobiøa oburzonÄ… minÄ™.-OczywiÅ›cie, że jest.Nie uÅ›miechaj siÄ™, Michaiø, jest.MogÄ™ być niedobra, jeÅ›li sytuacja tegowymaga.Ale jaki to ma zwiÄ…zek z naszÄ… rozmowÄ…?Pod cienkim jedwabiem koszuli przesunÄ…ø døoÅ„ wzdøuż jej żeber.-Mówimy o tym, że mam potrzebÄ™ chronienia ciebie, jedynej osoby, która siÄ™ dla mnie liczy i tej, która w innych dostrzega tylko dobro.-Nieprawda.- Byøa zszokowana, że on tak wøaÅ›nie myÅ›li.- Wiedziaøam, że Margaret Summersjest nawiedzona.PosunÄ…ø døoÅ„ wyżej, pieszczÄ…c miÄ™kkÄ… pierÅ› od spodu, żeby poczuć w døoni jej ciężar.Oczy mupociemniaøy, przepeønione uczuciem.-BroniøaÅ› jej, o ile pamiÄ™tam.Swoimi leniwymi pieszczotami drążyø jej zmysøy.To byøo coÅ› wiÄ™cej niż czysta fizyczność;czuøa go w sobie, czuøa jego uwielbienie, chociaż jednoczeÅ›nie chciaø jÄ… zmusić, żeby poddaøa siÄ™jego woli.Czuøa go w swoim ciele, jak pieÅ›ci jej myÅ›li, pieÅ›ci serce.Czuøa, jak jego uczucia do niejrosnÄ… i rosnÄ…, aż zupeønie go pochøonÄ™øy.Michaiø westchnÄ…ø cicho.-Nigdy nie dojdÄ™ z tobÄ… do øadu, prawda? Masz swoje sposoby, żeby mnie rozbroić.Raven, jestemprzywódcÄ… swojego ludu.Nie mogÄ™ na to pozwolić.Nie mam innego wyjÅ›cia, tylko uciekać siÄ™ dorozkazów.Uniosøa brwi.-Rozkazów? Uważasz, że bÄ™dziesz mi wydawać rozkazy?-Jak najbardziej.To jedyne wyjÅ›cie, jeÅ›li nie chcÄ™ być poÅ›miewiskiem wÅ›ród swoich.Chyba żemasz lepszy pomysø.- W gøÄ™bi jego oczu dostrzegøa Å›miech.-To jak mam rozwieść siÄ™ z tobÄ…?-Bardzo mi przykro, maleÅ„ka - powiedziaø spokojnie.- Nie rozumiem tego søowa.WyjaÅ›nij mito jakoÅ› po mojemu.-Wiesz doskonale co mam na myÅ›li, mówisz po angielsku lepiej niż ja twoim jÄ™zykiem.W jakisposób życiowi partnerzy siÄ™ rozstajÄ….SÄ… w separacji.ZrywajÄ… ze sobÄ….Już nie sÄ… ze sobÄ… razem.Ta odrobina humoru w gøÄ™bi jego oczu zamieniøa siÄ™ w rozbawienie.-Nie ma czegoÅ› takiego, a nawet gdyby byøo, Raven.- pochyliø siÄ™ tak blisko, że oddechemmusnÄ…ø jej policzek - nigdy bym nie pozwoliø ci odejść.Zrobiøa niewinnÄ… minÄ™.DøoÅ„ na jej piersi, która pieÅ›ciøa sutek, utrudniaøa oddychanie.-Chciaøabym tylko ci pomóc.Książęce rody majÄ… w obecnych czasach tak niewiele możliwoÅ›ci.Musisz liczyć siÄ™ z opiniÄ… publicznÄ….Możesz na mnie polegać, chÄ™tnie pomogÄ™ ci rozważać takiekwestie.ZaÅ›miaø siÄ™ cichym, drażniÄ…co mÄ™skim Å›miechem.-Chyba powinienem cieszyć siÄ™, że trafiøa mi siÄ™ taka bystra życiowa partnerka.- Palcami rozpiÄ…øguzik koszuli.%7Å‚eby powiÄ™kszyć dekolt i móc siÄ™gać dalej i gøÄ™biej. Raven oddech uwiÄ…zø w gardle.Przecież nie robiø nic takiego, po prostu jej dotykaø, i z takÄ…miøoÅ›ciÄ…, że czuøa, jak siÄ™ roztapia.-Michaiø, naprawdÄ™ staram siÄ™ zrozumieć twój sposób życia, ale moje serce chyba jeszcze nie umiesiÄ™ z tym uporać.- Chciaøa być szczera.- Nic nie wiem o waszych prawach ani zwyczajach.Nawetnie wiem, kim tak naprawdÄ™ jesteÅ›, kim ja siÄ™ staøam.Uważam siÄ™ za czøowieka.Przecież nawet woczach Boga i ludzi nie jesteÅ›my maøżeÅ„stwem.Michaiø odrzuciø gøowÄ™ i rozeÅ›miaø siÄ™ gøoÅ›no, serdecznie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl