[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale Gregori.- Powiedziała miękko.- Jestem teraz twojąpartnerką.Powinnam ci pomagać.Jeśli upierasz się, żeby stawić czołotemu Carterowi, to muszę ci pomóc.Jestem twoją partnerką życiową.- Nie ma szans, żebym się na to zgodził.Możesz się misprzeciwiać, ale zapewniam, że tracisz na próżno energię.- mówiłspokojnie z kpiącą męską wyższością, która doprowadzała ją doostateczności.- Jestem twoim partnerem życiowym, chérie, i wydamkażdy rozkaz, który uznam za konieczny, by zapewnić cibezpieczeństwo.Zaciśniętą pięścią uderzyła go w pierś.- Tak mnie wkurzasz, Gregori! Tak bardzo staram sięprzyzwyczaić do ciebie i twoich aroganckich rozkazów.Nawet niezmieniłeś wyrazu twarzy! Zamiast walki mógłbyś równie dobrzerozmawiać o pogodzie.Podniósł brwi.- To nie jest walka, ma petite.Walka jest wtedy, kiedy obojejesteśmy wściekli i sprawdzamy czyja wola jest silniejsza.To bitwa.Czegoś takiego nie może być między nami.Kiedy na ciebie patrzę nieczuję złości, tylko potrzebę żeby o ciebie dbać i cię chronić.Jestemodpowiedzialny za twoje zdrowie i bezpieczeństwo, Savannah.Niemam wyboru, muszę cię chronić nawet przed twoją własną głupotą.Nie ma szans, żebyś wygrała.Jestem tego pewien, więc nie mapowodu, żeby roztrząsać tą kwestię.Znowu go zaatakowała.Wyglądał na zaskoczonego, a potemzłapał jej nadchodzącą pięść w dłoń i delikatnie rozprostował palce.Na środku ręki złożył bardzo ostrożny pocałunek.- Savannah, czy próbowałaś mnie uderzyć?- 143 -Mroczna magia- Uderzyłam cię i to dwa razy, ty szumowino.Nawet niezauważyłeś pierwszego.- Była bardzo rozdrażniona.Z jakiegoś powodu sprawiało to, że miał chęć się uśmiechnąć.- Przepraszam, mon amour.Następnym razem obiecuję, żezauważę, kiedy mnie zaatakujesz.- Twardy wyraz jego ust złagodniałw pozorowanym uśmiechu.- Będę nawet udawać, że mnie boli, jeślisobie tego życzysz.Niebieskie oczy zapłonęły.- Ha ha, bardzo zabawne, Gregori.Przestań być takimzarozumialcem.- Nie trzeba być zarozumiałym, żeby znać własne możliwościchérie.Staram się dbać o ciebie jak tylko mogę.Nie ułatwiasz mitego.Podejmuję złe decyzje tylko po to, żeby zobaczyć uśmiech natwojej twarzy.- Wyznał niechętnie.Savannah położyła głowę na jego klatce piersiowej.- Wybacz, że sprawiam ci tyle kłopotu, Gregori.- Nie byłapewna, czy jest do końca szczera.Raczej lubiła go drażnić.- Po prostuchcę, żebyśmy byli partnerami.W ten sposób wyobrażałam sobierelacje z moim partnerem życiowym.Nie chcę być jakąś kretynką bezwłasnego zdania, chronioną przez prawdziwym światem i traktowaną,jako klacz rozpłodowa, która ma się przysłużyć rasie Karpatian.Chcębyć najlepszą przyjaciółką i zaufaną osobą mojego partnera.Czy totak źle? - Błagała go o zrozumienie - Są ludźmi.Damy im radę.-Powiedziała z większą pewnością niż czuła.Musiał istnieć jakiś powód, dla którego Gregori tak się niepokoił.Mimo to była zdecydowana, żeby z nim iść, żeby dzielić każdy aspektjego życia.Wiedziała, że polowanie zawsze będzie stanowiło dużączęść jego egzystencji.Otoczył ją ramieniem i przyciągnął bliżej, a dłońmi głaskał jejwłosy.- Przez wieki ludzie byli w stanie zabić wielu z naszego gatunku.Owszem, mamy wielką moc, ale nie jesteśmy niezwyciężeni.Niechcę, żeby ci ludzie cię dotknęli.Sprawdzę myśli Wade'a Cartera ijego przyjaciół, dowiem się jakimi dowodami dysponują i kto jest wniebezpieczeństwie.Potem porozmawiamy o tym, gdzie pojedziemy ina ile pozwolę ci się włączyć w całą sprawę.- 144 -Mroczna magiaWzdrygnęła się zauważalnie na słowo "pozwolę", i poczuł, żechciałby je cofnąć.Zaborczo zacieśnił uścisk i wycisnął krótki twardypocałunek na środku jej głowy.- Cokolwiek się stanie masz zostać w obrębie tych ścian,Savannah.Przywarła do niego na chwilę.- Nie pozwól, żeby ci się coś stało, Gregori.Inaczej będę naciebie bardzo zła.Na jego wargi wypłynął lekki uśmiech, nie dosięgnął jednak jegobladych oczu.- Zostanę w twoim umyśle, chérie i będziesz wiedzieć, żewszystko w porządku.- Zawahał się na moment.- Mogą nie spodobaćci się moje metody.To było ostrzeżenie.W głębi jego srebrnych oczu tkwił cień,którego nie próbował przed nią ukryć.Podniosła brodę.- Mogę zachowywać się jak dziecko, Gregori, ale nim nie jestem.Wiem, że najważniejsza jest ochrona naszej rasy i tak powinno być.Wiem, że musisz użyć wszelkich środków, aby ją zapewnić.- Mam nadzieję, że wiesz, Savannah.Mam nadzieję, że jesteśgotowa, aby poznać, jak naprawdę wygląda moje życie.Nie mamwyboru, muszę chronić naszych ludzi.Nie zawsze w miły bądź czystysposób.- Mówił chrapliwie, a jego piękny głos hipnotyzował.Naglezrobił krok w tył, ale nadal więziła jego dłoń w drobnych palcach.- Zostaniesz w środku, ma petite.Nałożę zaklęcia ochronne.Niepróbuj ze mną walczyć.Potarła zewnętrzną częścią jego ręki o swój policzek.- Zrobię to, o co prosisz.Stanowczo złapał jej brodę, uniósł twarz do góry i położył swojeusta na jej wargach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl