[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprzednie doświadczenia z łukiem nauczyły ją, że okolicznazwierzyna omija chatę z daleka - przynajmniej teraz, gdy ktoś w niej mieszkał.Zapewne było towynikiem jakichś gorzkich doświadczeń z przeszłości, bowiem z pewnością nie jej żałosnychłowieckich wysiłków.Aby wypróbować swój nowy oręż, umieściła w skórzanej miseczce kamień i zakręciła procą nadgłową, aż rozległ się głuchy warkot, a następnie wypuściła pocisk w kierunku pobliskich pnidrzew.Z początku szło jej dość kiepsko - pociski osiągały co prawda odpowiednią prędkość, znaczniegorzej było z celnością.Jednak z czasem dawna wprawa zaczęła powracać.Coraz częściejkamienie trafiały w cel.Jeszcze lepszy rezultat uzyskiwała, włożywszy do miseczki dwa kamienie i podwajając tymsamym prawdopodobieństwo trafienia.W końcu uznała, że jest już gotowa; ruszyła nadstrumyk, gdzie widywała króliki przychodzące do wodopoju i wygrzewające się na ciepłychkamieniach.Szczęście jej sprzyjało.Duży, puszysty królik siedział z zamkniętymi ślepiami, poruszającnozdrzami i uszami, rozkoszując się ciepłem rozgrzanego w słońcu kamienia.Poczuła dreszcz satysfakcji, gdy włożyła do miseczki procy dwa spore kamienie i zakręciła nią.Wibrujący dzwięk narastał w miarę, jak obracała nią coraz szybciej; oczy królika otworzyły się.Odgłos jednak nie skojarzył mu się z niebezpieczeństwem, więc nie uciekł.Evanlyn zobaczyła,jak otwiera ślepia, ale powstrzymała pokusę, by wystrzelić od razu.Zakręciła procą jeszcze dwuczy trzykrotnie i dopiero wówczas wypuściła jeden jej koniec, a pociski poszybowały wkierunku celu. Być może miała szczęście początkującego, ale oba kamienie trafiły nieszczęsnego królika z całąsiłą impetu nadanego im przez wirującą procę.Większy z nich złamał zwierzakowi tylną łapkę,toteż gdy próbował uciec, miotał się tylko bezsilnie w śniegu.Triumfująca Evanlyn przebiegłaprzez polankę, pochwyciła stworzenie i ukręciła mu łepek, aby skrócić jego cierpienia.Zwieże mięso będzie mile widzianym dodatkiem do ich jednostajnej diety.Upojonapowodzeniem, postanowiła spróbować szczęścia gdzie indziej.Bez wątpienia co dwa króliki, tonie jeden.Poruszała się ostrożnie, powoli, a miękki śnieg pod nogami tłumił odgłos jej kroków.Gdyzbliżyła się do kolejnej polany, jeszcze zwolniła kroku.Uważała, by odgarniane przez niągałęzie wracały na swe miejsce, nie wydając żadnego dzwięku.Najprawdopodobniej właśnie ta ostrożność ocaliła jej życie.Miała właśnie wyjść spośród drzew, gdy nagle jakimś szóstym zmysłem zorientowała się, że cośjest nie tak.Usłyszała coś - a może instynktownie wyczuła - coś, co nie było tu na swoimmiejscu.Cofnęła się w cień, czekając, czy ów odgłos się nie powtórzy.Rzeczywiście, usłyszałago znów i tym razem rozpoznała.Stąpanie końskich kopyt w miękkim śniegu, wciąż jeszczezaścielającym ziemię.Poczuła suchość w ustach, serce biło jej jak oszalałe.Evanlyn zamarła w bezruchu, pamiętającnauki Willa na Skorghijl.Na szczęście gęsto rosnące sosny zapewniały niezłą osłonę, prócz tego mocne poranne słońcerzucało głębokie cienie pomiędzy pniami.Poczuła zimny dreszcz na plecach.Poruszała tylkooczyma, spoglądając na prawo i lewo, próbując coś dostrzec.Po chwili usłyszała wyrazniejparskający oddech konia.Teraz była już pewna, że to nie złudzenie.Nad polaną uniosły siękłęby pary, a po chwili ukazał się koń i dosiadający go jezdziec.Przez krótką chwilę ogarnęła ją bezrozumna radość, bowiem wydało jej się, że ten koń tonależący do Willa Wyrwij.Mały, krępy i kudłaty, niewiele większy od kucyka.Na jego widokchciała natychmiast wyjść na słońce, lecz powstrzymała się w porę, gdy spojrzała na jezdzca.Ubrany był w futro, na głowie miał płaską futrzaną czapkę, łuk przerzucony przez ramię.Widziała wyraznie twarz przybysza: ogorzałą skórę i wysokie, wystające kości policzkowe,przez co jego oczy wyglądały jak ukośne szparki.Był niewysoki i krępy, całkiem jak jegowierzchowiec, a coś w postawie tego człowieka zwiastowało niebezpieczeństwo.Odwróciłgłowę, spoglądając w prawo, a Evanlyn skorzystała z tego, by cofnąć się dalej w cień.Jezdziecujechał jeszcze kilka kroków, po czym zatrzymał się na środku polany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl