[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okrutny i bezwzględny człowiek, który dopuścił się potwornej zbrodni nabezbronnym starcu, nie powinien uniknąć kary.Policja prosi o kontakt wszystkie osobymające jakiekolwiek informacje o samej zbrodni albo o miejscu pobytu pana Pointera wlatach po zaginięciu.Próbowałam jeszcze raz przeczytać notkę, ale nie mogłam; ręce za bardzo mi siętrzęsły.- Zabiłam go - wyszeptałam.- To ja go zabiłam.Gazeta spadła na podłogę, gdy uniosłam ręce i ukryłam twarz w dłoniach.Potężna falastrachu niemal mnie pochłonęła.Zaczynałam wpadać w panikę.Serce waliło mi jak oszalałe,czułam zawroty w głowie i nie mogłam oddychać.- Muszę stąd wyjść, natychmiast! - starałam się mówić spokojnie, lecz mi się nieudało.Kilka głów odwróciło się w moją stronę, kiedy wstawałam.Chwiejnie ruszyłam wkierunku schodów i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że ktoś coś do mnie mówi.- Uspokój się, Alex.Musisz wziąć się w garść.Zatrzymałam się, zaskoczona nieznajomym głosem.- Ma.Matthew?- Tak.Wróć i podnieś gazetę.Jest sprzed ładnych kilku dni, więc nie będzie ci łatwoznalezć drugi egzemplarz, a potrzebujesz informacji.No, dalej, wez ją, zanim ktoś inny tozrohi!Zatrzymałam się i chwyciłam żeliwnej balustrady, próbując zrozumieć, o co muchodzi.- Co mam zrobić? - wymamrotałam i potrząsnęłam głową.- Nie rozumiem, czego odemnie chcesz.Chciałam tylko wydostać się stąd; wyjść i uciec jak najdalej.- Podnieś gazetę! - powtórzył Matthew.- Musisz dowiedzieć się więcej, na przykładkiedy to wszystko się zdarzyło.Zrób, co ci mówię!- No dobrze, dobrze, już idę - mruknęłam.Aatwiej było po prostu podnieść gazetę niż stać przy balustradzie i analizować jegosłowa.Wróciłam do ławki, mijając turystów, którzy sprawdzali, jak działa słynna akustykaGalerii Szeptów.Kilku usiadło na ławie, na której przed chwilą ja siedziałam, i jakiśmężczyzna w średnim wieku właśnie sięgał po gazetę.- Przepraszam, ale jest moja.Zapomniałam ją zabrać - powiedziałam, wyrywając mugazetę z ręki.Zanim zdążył zareagować, już mnie nie było; szłam szybkim krokiem do głównychschodów.%7łałobnicy usuwali mi się z drogi, jakby odgadli, że w przeciwnym razie przejdęprzez nich.Nie miałam czasu się tym przejmować.Większy problem stanowili turyści, którzyprzesuwali się wolno wąskim korytarzem.Wreszcie dotarłam do podestu, na którym mogłamich wyprzedzić, i ruszyłam po schodach w dół najszybciej, jak byłam w stanie.Aby nie ulecogarniającej mnie panice, skupiałam się wyłącznie na każdym kolejnym zadaniu.Zejdz poschodach.Omiń turystów.Nie biegnij.Idz do drzwi.Idz do drzwi.Idz do drzwi!Ręce miałam lepkie od potu, kiedy przechodziłam przez bramkę przy wyjściu.Przezobrotowe drzwi wypadłam z chłodnego, mrocznego wnętrza katedry na zalane słońcemschody; zamrugałam oślepiona blaskiem.Nie byłam tu bezpieczna.Musiałam odejść dalej,gdzieś się ukryć i wszystko w miarę spokojnie przemyśleć.Ruszyłam szybkim krokiem, alestarałam się nie biec - za bardzo zwracałabym na siebie uwagę.Zatrzymałam się dopiero nad rzeką.Był odpływ, więc widziałam połacie mułu ikamieni na przeciwległym południowym brzegu.Pod Blackfriars Bridge woda spokojnieuderzała o nabrzeże.Było bardzo cicho i prawie pusto, tylko od czasu do czasu trafiał sięjakiś przechodzień.Znalazłam ławkę i usiadłam, podciągając kolana pod brodę, żebywydawać się jak najmniejsza.Nie dość, że zabiłam Lucasa, to jeszcze niewiele brakowało, auśmierciłabym również Calluma.Niby zdawałam sobie sprawę, że obaj już nie żyli, lecz sercemówiło mi coś zupełnie innego.Czułam się, jakbym miała w ustach papier ścierny, i caładrżałam.Moje myśli krążyły wokół tych strasznych chwil, kiedy walczyłam o Roba.Chciałam powstrzymać Lucasa, ale czy chciałam go torturować? Czy gdybym miała wybór,gdybym wiedziała, że zadaję mu ból - postąpiłabym tak samo?Przycisnęłam dłonie do skroni, próbując zatrzymać obrazy, które kłębiły mi się wgłowie, i wtedy uzmysłowiłam sobie jeszcze jeden straszny fakt: nie tylko torturowałam izamordowałam Lucasa, ale w dodatku uczyniłam go starym.Starym! Czy zrobiłabym to samoCallumowi?Wciąż zmagałam się z tym pytaniem, gdy poczułam znajome mrowienie wnadgarstku, a potem w mojej głowie rozległ się przerażony głos Calluma.- Uspokój się, Alex.Proszę, uspokój się.Jego głos to cichł, to narastał, co nie zdarzało się nigdy wcześniej.Dopiero po chwiliuświadomiłam sobie, dlaczego tak się dzieje: kołysałam się gwałtownie w przód i w tył.Próbowałam się zatrzymać, ale bez skutku.W końcu przysiadłam na dłoniach, nadal jednaknie mogłam zapanować nad głową i ramionami.Próbowałam coś powiedzieć, lecz z mojego gardła nie wydobył się żaden dzwięk.Kilka razy przełknęłam ślinę i spróbowałam jeszcze raz.- Nie możemy tego zrobić - zdołałam wychrypieć.- Przeze mnie Lucas najpierw siępostarzał, a potem umarł.Zabiłam go.Co by było, gdyby nasza próba w katedrze siępowiodła? Wyłowilibyśmy z rzeki twoje poranione ciało.- Zadrżałam jeszcze mocniej nasamą myśl o tym i powtórzyłam stanowczo: - Nie możemy tego zrobić!- Tak, wiem - powiedział Callum miękko, gładząc moje włosy.- Nie możemy i niezrobiliśmy.Zatrzymaliśmy się i wciąż jestem tutaj.Gdy uświadomiłam sobie sens jego słów, zalała mnie fala rozpaczy.- No właśnie! - wykrzyknęłam.- Wciąż tutaj jesteś, a ja nie mogę.my nie możemyjuż więcej próbować.Nigdy cię nie uratuję - zaniosłam się szlochem, zrozpaczona, że naszeplany legły w gruzach.- Wiem - odparł ponuro.- I szczerze mówiąc, żałuję, że to nie zadziałało.Przynajmniej odszedłbym na zawsze ze świadomością, że będzie dobrze, i byłoby już powszystkim.- %7łałujesz? - zapytałam przerażona tym wyznaniem.- Przecież tak naprawdę niechcesz umrzeć.Odpowiedziała mi cisza.- Nie musimy nic robić, jeszcze nie teraz - odezwał się w końcu.- Ale pamiętaj, żeżaden z nas nie został %7łałobnikiem z własnej woli.Każdy skorzystałby z szansy zapomnienia,nawet gdyby ceną za to była bolesna śmierć.- Zawiesił głos i po chwili dodał ciszej: -Pamiętaj, że już raz umarliśmy.A jeśli nie mogę mieć ciebie.Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.Callum, który przed niespełna godzinąsnuł radosne plany na dalsze wspólne życie, teraz prosił mnie, żebym go zabiła.- To nie może dziać się naprawdę, po prostu nie może! - wychrypiałam przez łzy.Objęłam się ramionami i znowu zaczęłam rytmicznie kołysać, jakbym chciała w ten sposóbuciec od przytłaczających mnie czarnych myśli.Moje usilne próby przerwał głos Calluma.- Alex! - szepnął.- To ta pastor.Patrz, biegnie tutaj! Odwróciłam się i zobaczyłamwielebną Waters, która zbliżała się do nas.Widząc, że podrywam się z ławki, próbowałaprzyspieszyć, lecz najwyrazniej była zbyt wyczerpana.- Alex, nie odchodz - wydyszała.- Musimy porozmawiać o.Ostatnie, czego terazpotrzebowałam, to wymyślanie kłamstw i wykrętów.Chwyciłam więc wymiętą gazetę irzuciłam się do ucieczki.Zatrzymałam się dopiero na stacji Waterloo, a i tam tylko na chwilę, żebyporozmawiać z Callumem.Bieg pomógł mi oczyścić umysł; byłam wyczerpana, ale myślałamjasno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]