[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PatrzyÅ‚am na tÄ™obÅ‚Ä…kanÄ… ucztÄ™ w niemym osÅ‚upieniu.Już kilkagodzin minęło od czasu, gdy wypaliÅ‚am ostatniego papierosa i zaczynaÅ‚amcoraz wyrazniej odczuwać brak nikotyny.UÅ›wiadomiÅ‚am sobie, żenadal przecieżmam w torbie tÄ™ paczkÄ™papierosówprzeoczonÄ… przez strażniczki.Niektóre wiÄ™zniarkiwidocznie już wczeÅ›niej zatÄ™skniÅ‚y za nikotynÄ…, bopaliÅ‚yzawziÄ™ciew "toaletach".Podobniejak ja musiaÅ‚y same przemycić papierosy do celi.Niewiele myÅ›lÄ…c, siÄ™gnęłam po swojÄ… szczęśliwie ocalonÄ… paczkÄ™ i - po razpierwszy od kiedy znalazÅ‚am siÄ™ w celi - dziewczÄ™ta w brunatnych chaÅ‚atachzlustrowaÅ‚y mniez prawdziwym zainteresowaniem.WyciÄ…gnęłam otwartÄ…paczkÄ™ku jednejz wiÄ™zniarekw nadziei, że poczÄ™stujesiÄ™papierosemi porozmawia ze mnÄ….Nic podobnego!Skwapliwie porwaÅ‚a caÅ‚Ä… paczkÄ™ i potajlandzku skrzyknęłaresztÄ™ towarzyszek z celi.Zgodnie ruszyÅ‚y w stronÄ™"toalety".UpÅ‚ynęło jeszczekilka sekund, zanim zebraÅ‚am siÄ™ na odwagÄ™ i podążyÅ‚am za nimi.ZapytaÅ‚am, czy mogÄ™ przyÅ‚Ä…czyć siÄ™ do towarzystwa ipoprosiÅ‚am o jednego z- bÄ…dzco bÄ…dz - moich wÅ‚asnychpapierosów, po czym idÄ…c za ich przykÅ‚adem,kucnęłam wkÄ…cie zaniedbanej kabinki.Nie wyobrażacie sobie, jak nieziemskosmakowaÅ‚ tenpapieros!ZgarbiÅ‚yÅ›my siÄ™jeszcze, nim wypeÅ‚zÅ‚yÅ›my z toalety.DaÅ‚am dziewczÄ™tom moje zapasy- pomaraÅ„cze, pudeÅ‚ko herbatników - i wciÄ…gukilkuminutwszystko zniknęło co do ostatniej czÄ…stki i okruszka.SiedziaÅ‚yÅ›my tak naprzeciw siebie, uÅ›miechajÄ…c siÄ™z satysfakcjÄ….W ten sposób po raz pierwszy zÅ‚amaÅ‚am wiÄ™zienneprzepisy.Owpółdo szóstejpo poÅ‚udniu wszystkie wiÄ™zniarkiwÅ‚ożyÅ‚y buty i ustawiÅ‚y siÄ™w kolejce do wyjÅ›cia.Zabierano nas dozÅ‚owieszczego "Hiltona w Bangkoku".ROZDZIAA SIÓDMYNumer 228/36List do domu, czerwiec 1993Najdrożsi Mamo i Tato!(.) mrok zapada, a ja już odpoÅ‚udnia walczÄ™ z rozpaczÄ… i jak co dzieÅ„, odtygodni,ledwie mogÄ™ powstrzymać siÄ™ od pÅ‚aczu.(.) Jestem skoÅ„czona, przeklÄ™ta.Tutejsze sÄ…dy zamiast dożywocia skazujÄ… na 100latwiÄ™zienia i wyglÄ…da nato,żeorzekajÄ… najczęściej takÄ…karÄ™.Dla próśb o uÅ‚askawienie nikt tu nie mazrozumienia (.) a kara Å›mierci istotnieoznacza w Tajlandii egzekucjÄ™.(.) Wczoraj odwiedziÅ‚ mnie w wiÄ™zieniu kolega-nauczyciel z uniwersytetu, przyniósÅ‚ ze sobÄ… szamponi mydÅ‚o i caÅ‚a sytuacja wydaÅ‚amisiÄ™ okropnie niezrÄ™czna.RadzÄ™ sobie jeszcze jako tako w tymdziwnym Å›wiatku zawiÄ™ziennymi murami, alekiedyÅ›witami przez kraty skrawekprawdziwego Å›wiata, zaÅ‚amujÄ™ siÄ™ zupeÅ‚nieiniemam siÅ‚yciÄ…gnąć tegodalej (.).Kochamwas obojeSandraPerÅ‚owo przejrzysty,a przecieżposÄ™pny cieÅ„ zmierzchuzstÄ™powaÅ‚ na miasto,gdy wieziono nas ulicamiw wiÄ™ziennej ciężarówce,dzwigajÄ…cej na grzbieciewielkÄ…klatkÄ™.Przechodnie zerkali na nas ciekawie,oglÄ…dali siÄ™153. za samochodem i pokazywali go swoim dzieciom.StanowiliÅ›myteraz wÅ‚asność publicznÄ…, spoÅ‚eczny obiekt pogardy, z którego możnaszydzić do woli i pokazywać potomstwu ku przestrodze - popatrzcie, cóż tozazwyrodnialcy i co za zera moralne!Dwóch mÅ‚odych i przystojnych strażników, uzbrojonychw karabiny chwiaÅ‚osiÄ™na tylnej Å‚awce wrytm podskokówfurgonetki, pokonujÄ…cej w dobrym tempiekoleiny idziuryw bruku.W pewnej chwili pomyÅ›laÅ‚am,czy nie warto byÅ‚oby rzucić siÄ™ nadrzwi klatki,zeskoczyć na jezdniÄ™ i próbować ucieczki.Strażnicy zarazzacznÄ… do mnie strzelaći poÅ‚ożą mnie trupem.Nic z tego, uspokoiÅ‚ ojcowskim tonem jeden z czÅ‚onków eskorty, kiedy w drodze ktoÅ›usiÅ‚ujedać nogÄ™, rutynowo celujÄ… w kolana, chcÄ…c go tylko unieruchomić.To żadna sztuka dać siÄ™ zabić - wyjaÅ›niÅ‚ uzbrojony opiekun -moralnasprawiedliwośćwymaga, abywiÄ™zniowie odbyli caÅ‚Ä…zasÄ…dzonÄ… im karÄ™.Po godzinnej, a możenieco dÅ‚uższej jezdzie furgonetkaniechÄ™tnie, jakbypodzielaÅ‚a uczucia "pasażerek", zahamowaÅ‚a przed wejÅ›ciemdo wiÄ™zienia.WokratowanejbudzieÅ›cisk byÅ‚ tak wielki, że tylko z najwyższymtrudem,ponadgÅ‚owami i ramionami innych kobiet, zdoÅ‚aÅ‚am uchwycićprzebÅ‚yskwielkiej i solidnej bramy, pomalowanej na zielono.Po chwili wrota stanęłyotworem i furgonetka obciążona klatkÄ… wjechaÅ‚a nadziedziniec zakÅ‚adu karnego.A wiÄ™c wreszcie tu jestem, pomyÅ›laÅ‚am z drżeniem, tojest prawdziwewiÄ™zienie!Kolejne, znanejużmury z cegieÅ‚,kolejnekraty i neonowe żarówki (wiÄ™cej, niż wedlemoichwyobrażeÅ„ ma prawo znalezć siÄ™ w jednym miejscu) i zaraz potem ówniepowtarzalny odgÅ‚os - brzÄ™k metalowychkluczy podzwaniajÄ…cych o siebie w pÄ™ku -towarzyszÄ…cymi przez nastÄ™pne lata.Wysypanonas obcesowo z tyÅ‚u fur/54gonetki; zostaÅ‚yÅ›my przeliczone przez strażników, popchniÄ™te dalej i stÅ‚oczonejak sardynki w ciemnej i wilgotnejkomórce o Å›cianach z betonu - ni to korytarzyku,ni tojakiejÅ›celi.MaleÅ„kie żabki, może centymetrowej dÅ‚ugoÅ›ci,skakaÅ‚y razno po naszych stopach.Poza żabkami wszystko staÅ‚o w bezruchu.Dziwna rzecz,ale od pierwszegokroku to ponure wiÄ™zienie wydawaÅ‚o mi siÄ™bliskie i znajome, tak jakbymprzebywaÅ‚a w nim już wczeÅ›niej- albo jakbym odebraÅ‚aponadzmysÅ‚owy przekaz od kobiet, których pamięć i emocje nadal trwaÅ‚yskÅ‚Ä™bione wsurowych pomieszczeniach.OtaczajÄ…ce mniewiÄ™zniarki, stare imÅ‚ode, zaczęły na wyÅ›cigi zdzierać zsiebieubraniei wypychać nawzajem ku przodowi kolejki, która jużpowoli formowaÅ‚a siÄ™ u wyjÅ›cia.Ja jedna pozostaÅ‚am ubranai trzymaÅ‚am siÄ™ przezornie z tyÅ‚ukorytarzyka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl