[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kit aż skrzywiła się, gdy solidna szczotka wylądowała naSR plecach fotografa.- Jak panu nie wstyd! - krzyczała starsza pani.- To pana nauczy,że nie należy podglądać!Jarrett przeszedł na drugą stronę i stanowczym ruchem wyjąłszczotkę z dłoni pani Holcomb.- Widzę, że złapała pani podglądacza - powiedział z uznaniem.-Doskonała robota, należy się pani pochwała.Proszę pozwolić, że terazja się nim zajmę.Dziękuję, że nie pozostała pani obojętna wobec takkarygodnego zachowania.Starsza pani przez moment wyglądała tak, jak gdyby miałazamiar zaprotestować, po czym, najwyrazniej przypomniawszy sobie,gdzie się znajduje, zabrała Jarrettowi szczotkę i pospieszyła do domu.Fotograf uniósł obydwie ręce do góry i cofnął się.- Stuknięta baba! Chciała mnie zabić! - poskarżył się.- A japrzecież wykonywałem tylko swoją pracę.- Wiem, wiem - mruknął Jarrett.- Ale lepiej, żeby na razietrzymał się pan z daleka od tego miejsca.Widzę, że ma pan pager.Jeślipoda mi pan swój numer, będę pana informował o naszych planach.- Aha, akurat! - prychnął z niedowierzaniem tamten, ale wręczyłJarrettowi swą wizytówkę i zebrawszy sprzęt, odszedł.Kit nie była w stanie wykrztusić ani słowa.Gdy otrzepując ręce,podszedł do niej z promiennym uśmiechem, dotarła do niej pewnaprawda.Prawda, którą przez tyle dni starannie wypierała ze swejświadomości.Nie było to tylko zauroczenie, czy też fizycznafascynacja.Było to coś znacznie bardziej poważnego.Miłość.SR - Co sądzisz o dwóch tygodniach na Lazurowym Wybrzeżu? -zapytał, ujmując ją pod ramię.Niestety, nie miała dość siły, aby udzielić mu jakiejkolwiekodpowiedzi, tak była wstrząśnięta swym odkryciem.ROZDZIAA DZIEWITYKit nie mogła uwierzyć, iż była na tyle naiwna, aby sądzić, że nieulegnie jego urokowi osobistemu.Od ich pierwszego spotkania w jejsercu zrodziła się iskierka, jakieś przeczucie, że oto na drodze stanąłwreszcie mężczyzna jej życia.Gdyby wcześniej poświęciła temuprzeczuciu choć trochę uwagi, gdyby nie przekonywała samej siebienieustannie, jak bardzo go nie cierpi, być może już dawno odkryłabyto, co z taką siłą dotarło do niej tego dnia.Ojej, teraz dopiero zaczną się prawdziwe kłopoty, pomyślała, niemając pojęcia, jak zdoła wybrnąć z tej sytuacji.- Hej, Kitten, czy rzeczywiście potrzebujesz tyle czasu, żebypodjąć decyzję, czy może mam dalej zgadywać, co uważasz za idealnemiejsce na podróż poślubną? - wyrwał ją z zamyślenia głos Jarretta.Gdziekolwiek, byle z tobą, miała ochotę odpowiedzieć, pozostałojej jednak jeszcze na tyle zdrowego rozsądku, by się powstrzymać.Gdyby to powiedziała, niewątpliwie domyśliłby się jej uczuć iwyśmiałby je.SR - Lazurowe Wybrzeże? - powtórzyła.- Kasyna, nocne życie,szykowne kreacje i koszmarny tłum w hotelach? Może innym kobietomto odpowiada, ale nie mnie.- Możemy zawsze mieszkać w pudle kartonowym na plaży iżywić się tym, co inni zechcą nam podarować - zażartował.- Zamierzasz wejść, czy nie? - zapytała, gdy zatrzymał się naschodkach, prowadzących do siedziby Tryad.- Nie, przejeżdżałem tędy i pomyślałem, że wpadnę zapytać, czypodoba ci się mój pomysł - poinformował.- W takim razie nie łam sobie głowy, bo i tak nic z tego niebędzie - odparła chłodno.- Nie? - Udawał zawiedzionego.- Chyba nie zrezygnowałaś? Atak w ogóle, to ile przeznaczasz na wykupienie mnie?- Policzę dziś po południu, ile mam pieniędzy w skarbonce i damci znać.To powiedziawszy, trzasnęła mu przed nosem drzwiami ipowędrowała do swego gabinetu.Susannah siedziała za swym biurkiem, pilnie pochylona nadjakimś projektem.Jej poza wyglądała wyjątkowo nienaturalnie, więcKit zatrzymała się przy drzwiach.- Cieszę się, że pracujesz zamiast stać przy oknie - powiedziała zprzekąsem.- Jakże mogłabym coś takiego zrobić? - Susannah byławcieleniem niewinności.- Oczywiście, że mogłabyś.SR - No dobrze, trochę wyglądałam - przyznała przyjaciółka.- Aletylko do chwili, gdy stanęliście na schodkach, bo daszek nad wejściemprzesłonił mi cały widok.Ktoś przecież musi czuwać nad twoimbezpieczeństwem - usprawiedliwiła się.- W pewnej chwili jużmyślałam, że ten twój rycerz w lśniącej zbroi przełoży cię przezkolano.- Rzeczywiście, niewiele brakowało - mruknęła ze złością Kit.-Muszę wracać do pracy, do aukcji zostały już tylko trzy dni - dodała,widząc w oczach przyjaciółki iskierki zainteresowania.- Zarezerwuj mi bilet! - zawołała za nią Susannah.- Za żadneskarby świata nie chciałabym opuścić takiego przedstawienia!Tego dnia Jarrett nie zjawił się ponownie w gabinecie Kit, za todzwonił co parę godzin z coraz to nowymi pomysłami, gdzie moglibyspędzić podróż poślubną.Niektóre były szalone, niektóre całkiemrozsądne, wszystkie jednak sprawiały, że jej serce ściskało się z bólu.Prawdę mówiąc, gdyby taka podróż miała się rzeczywiście odbyć,byłoby jej dokładnie wszystko jedno, dokąd mieliby się udać.Nieobchodziło jej, czy zatrzymaliby się w luksusowym hotelu, czy teżprzyszłoby im spać w kartonowym pudle albo w namiocie wojskowym.Wszystko jedno, byleby razem.Gdyby Jarrett odwzajemniał jej miłość,nie dbałaby o cel podróży.Jednak każdy jego telefon w sposób bolesny przypominał jej, żeze strony Jarretta to nic więcej jak kolejny żart, w dodatku będącyrezultatem jej próby upokorzenia go w studiu telewizyjnym.ZaSR wszelką cenę musiała o tym pamiętać, bo w przeciwnym razie gotowabyła narazić się na jeszcze większe kłopoty.Dlatego też nie poprosiłaRity, aby nie łączyła jego telefonów ani też nie odkładała słuchawki,słysząc jego głos.Wręcz przeciwnie, z podziwu godnymsamozaparciem wysłuchiwała mniej lub bardziej niezwykłychpomysłów, śmiała się, chwaliła go bądz zachęcała, aby trochę bardziejsię postarał.Zwiadoma była, iż nieuchronnie zbliżał się dzień aukcji, kiedy toktóraś z owych propozycji uszczęśliwi jedną z uczestniczek licytacji.Zwyciężczyni pojedzie na weekend na Hawaje albo spędzi kilka dni nagrze w golfa w Palm Springs, a może będzie miała przyjemnośćodwiedzić najlepsze teatry londyńskiego West Endu.Uda się nawyprawę, o której Kit może tylko marzyć.Miał rację, ostatnią rzeczą,jakiej pragnęła, było, aby wybrał się w tę podróż, mimo że niepoślubną, z inną kobietą.Niestety, nie mogła zrobić absolutnie nic, abytemu zapobiec.Wprawdzie w przypływie desperacji przeliczyła sweoszczędności i rozważała przez moment wydanie ich co do centapodczas aukcji, wiedziała jednak, że i tak na nic by się to nie zdało,ponieważ nie mogła się nawet równać z kobietami, które kupowałybilety na Aukcję Kawalerów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl