[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W mojej głowie jest jakiś inny świat, a terazjeszcze przeniknął on do twoich myśli.Nie pojmujesz,jak strasznie się boję, Mattias? Czego ona ode mnieoczekuje? Nie chcę wykonywać bezwolnie tego, co nakazują mi głosy.Nie mógł zlekceważyć jej rozpaczy.Lęk Rozy zaskoczył go i nie potrafił jej przed nim uchronić.Mógł ją jedynie przytulić.Gdzieś w oddali rozległo się zawodzenie siewki.9- To, że oboje mamy takie same sny, coś znaczy -rzekł cicho Mattias.Jakiś diabeł, chichocząc, podszeptywał mu, żeby wymyślił cokolwiek, aby uspokoić Rozę, a sama padniemu w ramiona, jego zaś aż korciło, by to sprawdzić.Kiedy Mattias był głodny, nie potrafił jasno myśleć.Z trudem nadążał za tokiem myślenia Rozy.Wytężałumysł, a w skroniach czuł uporczywe stukanie.Opowiedział jej swój sen i poznał, choć tego nie potwierdziła, że jego treść zgadza się w najdrobniejszychszczegółach z tym, co ona zapamiętała.Mało kto znał Rozę tak dobrze jak Mattias.Wyczuwał jej niepokój nawet wówczas, gdy starannie go skrywała.Ten sen dręczył na równi ich oboje.Mattias zapragnął, by jego życie znów potoczyło się spokojnym,zwykłym torem.Odkąd Roza stała się jego częścią, nicjuż nie było zwyczajne.Zaczęło się to tamtej dramatycznej zimowej nocy,kiedy na świat przyszła Synneve.Mattias wciąż pamiętał zawiniątko z maleńkim noworodkiem, które Roza złożyła mu w ramionach, błagalnie szepcząc, by pokazał dziecko zorzy polarnej.Pomyślał wówczas, że zwariowała, ale ponieważ tyle sięnasłuchał o fanaberiach położnic, że uczynił to, o co goprosiła.Wziął na ręce maleństwo i prawie potykając sięo leżącego na podłodze bez przytomności ojca dziecka, podszedł do niewielkiego okienka w alkierzu i pokazał córeczkę Rozy żółtozielonej zorzy, która zafalowała niespokojnie, jakby ją błogosławiąc.Na niewiele się to błogosławieństwo zdało, jak siępózniej miało okazać.Tamtej nocy Mattias bardzo zbliżył się do Rozyi przestał uważać ją za zagrożenie dla swego kompanaJensa.- To przez nią! - odezwała się Roza, odrywając good wspomnień.Wyrwany z zamyślenia, pomrugał powiekami, nie pamiętając w pierwszej chwili, o czymrozmawiali.- To wszystko przez nią, Mattias! Nie ma w tym mojej winy! - zabrzmiał żałośnie jej głos.Przespana noc przyniosła ukojenie jej wyczerpanemuciału, dzięki czemu gotowa była podjąć trudy kolejnego dnia, ale wciąż odczuwała niepokój.Rozie wystarczyło parę godzin snu, by odzyskać siły.Zwykle nawetpo tak krótkim odpoczynku jak ten, który miała za sobą, potrafiła pracować pilnie przez cały dzień.Przestała się już wstydzić tego, że ograbia z sił Mat-tiasa.Już od dawna zdała sobie sprawę, że go wykorzystuje, mimo że uważała, iż jest na to zbyt dobry.Wydawał jej się zawsze taki zwyczajny.Dopiero terazzrozumiała, kim naprawdę dla niej jest, i porzuciławcześniejsze skrupuły.Zresztą teraz Roza już wiedziała, kto go tutaj przysłał.- Nie prosiłam cię, żebyś za mną szedł - rzuciła gwałtownie.Mattias pokręcił głową, ale nie wypuścił jej z objęć,mimo że usiłowała się wyswobodzić.Wciąż zdawałomu się, że powinien ją chronić, nawet jeśli żadne z nichnie dostrzegało zagrożenia.- Czy to ona kazała ci przyjść za mną? - zapytałaRoza, a na jej twarzy malowała się śmiertelna powaga.- Przyznaj się, ona ci kazała?Mattias wyobraził sobie, jakże zdumiony byłby ktoś,kto podsłuchałby przypadkiem ich rozmowę, i zorientował się, że Roza ma na myśli swoją praprababkę, któraurodziła się w 1752 roku, a więc przed osiemdziesięciuośmiu laty.A Roza mówiła tak, jakby Natalia wciąż żyła.A przecież to jakiś absurd.Zwłaszcza że niezwykłekobiety z tego rodu nie osiągały sędziwego wieku.Wspomniana praprababka przeżyła czterdzieści osiem lat, coi tak w porównaniu z innymi uznać można za rekord.- Przyznaj się, przysłała cię Natalia? - usiłowała dociec Roza.- Nie - odpowiedział, zastanawiając się, jak ma jąprzekonać o tym, że nie kłamie.- Nie wierzę ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]