[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. stal się wrogiem numer jeden każdego mundurowego.Kilka chwil pózniej usunął cyfrowe ślady włamania, dokładnie tak, jak go tegonauczyła Christine, wyłączył terminal, wrócił na korytarz i skierował się do wyjścia.Szło mulepiej, niż przypuszczał.Musiał teraz dotrzeć do hangaru, w którym przechowywanoniewielkie myśliwce, i odlecieć, zanim ktokolwiek zorientuje się w całym tym zamieszaniu.Usłyszał krzyki dochodzące z budynku szpitala, zatem ktoś trafił już na ogłuszonegolekarza.Skierował się więc w przeciwną stronę, z trudem powstrzymując się od chęcipodbiegania i pamiętając, aby salutować każdemu napotkanemu oficerowi.Wiedział, że w takwielkiej bazie musi być kilka hangarów i w końcu za kolejnym zakrętem natknął się na jedenz nich.Nikt nie pilnował tego budynku, co wydało mu się zaskakujące i nieco niepokojące.Wrzaski za jego plecami stawały się jednak coraz głośniejsze.Zamieszanie dawno jużwykroczyło poza mury szpitala.Szukali go, a to znacznie ograniczało możliwości wyboru.Musiał skorzystać z tego właśnie hangaru i dokującej w nim jednostki.Podszedł do wejścia, obejrzał się tylko raz, aby sprawdzić, czy nikt go nie widzi, iwszedł do środka.Nagle usłyszał ryk syren alarmowych.Drzwi zamknęły się, zamki zaskoczyły, oknazostały przesłonięte tytanowymi płytami, a mechaniczny głos zaczął powtarzać:- Wykryto skażenie wirusem.To człowiek, mężczyzna, pięć stóp dziewięć caliwzrostu, sto sześćdziesiąt funtów wagi, nieuzbrojony.Potrzebna pomoc.- Szlag! - mruknął Cole.- Pięć lat temu nie mieliśmy takich systemów!Wiedział, że pozostała mu co najwyżej minuta.Rozejrzał się.Najbliżej niego stałczteroosobowy myśliwiec.Podbiegł do niego, wspiął się do kabiny, włączył zasilanie isprawdził uzbrojenie.Miał na pokładzie tylko działko laserowe pierwszej generacji, które niebyło mocniejsze niż zwykły pistolet laserowy, tyle że miało o wiele większy zasięg.Wiedział, że drzwi takich hangarów bywają wzmocnione, obrócił więc okręcik wokółosi i wymierzył w ścianę, modląc się, by nie zbudowano jej ze zbyt trwałych materiałów.Nacisnął spust i przyciągnął manetkę gazu w tym samym czasie, mając nadzieję, że ścianawyparuje tuż przed tym, jak jego myśliwiec doleci do miejsca, w którym się znajdowała.ROZDZIAA DWUDZIESTY DRUGICole spodziewał się podświadomie uderzenia w ścianę, ale ta zniknęła kilkamikrosekund wcześniej, nim do niej dotarł.Przeleciał jeszcze kilkaset metrów, trzymając siętuż nad powierzchnią ziemi, a potem wyprysnął prosto w stratosferę.Nie mógł wprostuwierzyć, że nie został jeszcze zestrzelony, ale najwyrazniej nikt się nie spodziewał, że dotrzedo tego hangaru i zdoła z niego wylecieć.Pierwsze promienie laserów minęły kadłub o włos,gdy wylatywał poza atmosferę planety, gdzie mógł przyspieszyć powyżej prędkości światła,nie narażając się na spalenie.Wiedział, że będą się spodziewali jego ucieczki w kierunku Wewnętrznej Granicy,miał też świadomość, że dysponuje zbyt wolnym przyspieszeniem, by ujść ewentualnejpogoni, i za słabymi osłonami, aby przetrzymać ostrzał, nie mówiąc już o sile broni.Skierował więc myśliwiec głębiej w terytorium Republiki i kazał komputerowinawigacyjnemu wyświetlić hologram otaczającego go sektora.Zaczął szukać miejsca, wktórym mógłby wylądować i zdobyć mniej rzucającą się w oczy jednostkę.Najbliższą zamieszkaną planetą była Serena II, ale znajdowało się na niej zaledwiekilka wielkich farm.Na powierzchniach dwóch następnych planet tlenowych mieściły sięjedynie kopalnie.Cole potrzebował czegoś większego, miejsca, w którym mógłby ukryć okręti zdobyć nowy środek transportu, i na którym sam mógłby się ukryć, gdyby zaszła takapotrzeba.Skierował się na Piccoli III, planetę posiadającą dziewięćdziesiąt osiem procentstandardowej grawitacji, normalną zawartość tlenu i wielki port handlowy, w którymmieszkało około trzystu tysięcy ludzi i przynajmniej kilka tysięcy kosmitów różnych ras.Flota ruszyła za nim w pościg, to było pewne, ale przy prędkości światła nie mógłwidzieć tych okrętów na ekranach ani potwierdzić ich obecności innymi urządzeniamipokładowymi.Znalazł odpowiedni tunel czasoprzestrzenny, wleciał w niego i kilka chwilpózniej wynurzył się opodal systemu Piccoli.Od razu skierował się na trzecią planetę iwszedł w jej atmosferę.- Komputer - odezwał się - gdzie znajdę mechanizm katapultujący?- Ten okręt nie został wyposażony w taki mechanizm.- Cudownie - wymamrotał Cole.- A mamy na pokładzie tego pieprzonego złomu choćjeden spadochron?- Nie.- Musisz mieć jakieś systemy bezpieczeństwa - powiedział Wilson.- Co ma robićzałoga, kiedy okręt zostanie uszkodzony podczas walki?- Posiadam na wyposażeniu cztery skafandry próżniowe na wypadek ewakuacji wprzestrzeni kosmicznej i cztery plecaki odrzutowe do użycia w obrębie atmosfery
[ Pobierz całość w formacie PDF ]