[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym momencie Mistrz zręcznym ruchem wziął hełm z jego rąk.On także popatrzył na niego przez chwilę jakby zbity z tropu, po czymszybko włożył go na głowę, układając równo stalową siatkę wokółszyi.Kółka zadzwięczały nieco ciszej, wydawało się, że nic się niezmienia  ale wtedy Mistrz zapiął osłonę z delikatnych kółeczek.Misiurka nadal błyszczała jasnym światłem, lecz drobniutkieprześwity między oczkami zarysowały się wyrazniej, ciemniej,głębiej, jakby sączyła się z nich noc, czarna i gęsta jak sadza.Wciążbłyskał wykonany z finezją wzór, ale wydawało się, jakby człowiek iprzyłbica w formie maski usuwali się coraz dalej w cień, zamazującsię, szarzejąc, zlewając się z otoczeniem.Wyglądało to, jakbyspuszczana ze stawu woda pozostawiała tylko lśniące w ciemnościkałuże.Alv i Roc wiedzieli, gdzie stoi Mistrz, toteż wytężając wzrokwidzieli jego niewyrazną sylwetke; komuś innemu wydawałaby sięona wyłącznie jednym z niematerialnych cieni tworzących ciemność.W lesie, w ukryciu, mógł poruszać się bezszelestnie, nie zauważony,prawie niewidzialny.Otworzyły się drzwi biblioteki.Ingar wszedł do kuzni i stanął nawidok Alva i Roca. Widzieliście gdzieś Mistrza? Na co się tak gapicie?Nagle brzęknął metal i Mistrz pojawił się przed nimi z odkrytągłową i hełmem w ręku.Tym razem to Ingar otworzył szeroko oczy, achłopcy wybuchnęli śmiechem.Alv przestał się jednak śmiać, gdydostrzegł cień głębokiego niepokoju na poważnej twarzy czeladnika.  Całkiem niezle jak na dzieło uczniowskie, nie sądzisz, Ingarze? zapytał Mistrz z nutą zadowolenia w głosie. Piękne dzido  przytaknął Ingar. Czy mogę rzucić okiem? Mistrz spojrzał na niego, zanim wręczył mu szyszak.Ingar obrócił gow swych grubych palcach, podniósł drobno plecioną misiurkę doświatła i przeciągle gwizdnął. Jest w tym więcej niż jedno zaklęcie,niezliczone moce.Wystarczy go dokończyć, a wtedy. To właśnie zamierzam zrobić  powiedział spokojnie Mistrz,odbierając od niego hełm.Wymienili między sobą spojrzenie, którenie uszło uwagi Alva, ale którego nie zrozumiał. O to jednak Alv niemusi się na razie troszczyć.Twoje drugie dzieło zostało przyjęte zwrócił się do chłopca. Teraz kolej na trzecie.Odpocznij teraz, a coto będzie, dowiesz się rano.Wszyscy się połóżcie, jest już bardzopózno.Zpijcie dobrze.Lecz Alv znów nie mógł zasnąć.Przywykł już do pędzących muprzez głowę myśli, które, gdy jego wysiłek i uwaga nie były zwróconeku pracy, powstrzymywały go od snu przez długie nocne godziny,pełne dręczących go rozmaitych, dużych i małych trosk.Co będziemusiał wykonać? Dlaczego Ingar tak dziwnie zareagował? Czyżby zzazdrości? Jakie jeszcze Moce drzemią w hełmie? I jak co noc myślało Karze.Gdzie jest teraz? Zaśmiał się gorzko do siebie.Jak szerokijest świat? Stracił ją zapewne na zawsze.Rozległ się grzmot.Alv zadrżał i usiadł na łożu.Burza? Przecieżnie widział w oknie błysku.Zagrzmiało jeszcze raz i tym razemwiedział już na pewno.Odgłosy dochodziły z dołu.Pracowały wielkiemłoty.Siedział i słuchał jeszcze przez chwilę.Narzucił tunikę ipodszedł do drzwi.Dlaczego nikogo nie obudził ten hałas? Międzyuderzeniami słyszał wyraznie chrapanie Ingara.A więc musiał to byćMistrz zajęty jakąś tajemną pracą.Zamknął drzwi i stał niezdecydowany, rozdarty międzypragnieniem zobaczenia co się dzieje a obawą, że Mistrz odkryje jegoodporność na czar.Trudno powiedzieć co mógłby wówczas z nimzrobić.Po cóż ryzykować, teraz, tak blisko celu? Ale obudziła się wnim potrzeba, mająca rządzić całym jego życiem  potrzeba wiedzy  i zmusiła go by krok po kroku, powoli, zszedł po zimnych schodach,przeszedł przez sień i skierował się w dół do rozbrzmiewającejhałasem kuzni.Drzwi były zamknięte i nie odważył się ich uchylić, by niezdradzić swojej obecności.Zajrzał przez dziurkę od klucza.Byłaszeroka i widział przez nią spory fragment kuzni.Młoty, rzucająceruchome cienie, umilkły nagle i Alv odskoczył do tyłu w obawie, żeMistrz wyczuł jakoś jego obecność.Ale wtedy usłyszał potężny sykrozgrzanego metalu zanurzanego w rynnie z wodą, a chwilę pózniejrzężenie ciężkiego pilnika.Odważył się spojrzeć raz jeszcze i ujrzałMistrza siedzącego na ławie i pracującego zawzięcie nad czymś,ściśniętym w wielkim imadle.Po pewnym czasie wyjął to, wziął jakiśinny przedmiot, przyłożył oba do siebie i kiwnął z zadowoleniemgłową.Potem wziął młot i coś, co wyglądało jak sztanca, po czymzaczął przybijać nity.Wówczas coś zaczęło dzwonić i brzęczeć.Alvpoczuł na plecach jakby Lód  to był hełm.Mistrz właśnie nad nimpracował! I rzeczywiście, gdy skończył, podniósł go tak jak wcześniejAlv, obracając w palcach i szukając choćby najdrobniejszej skazy.Alvotworzył szeroko oczy.Hełm został wyposażony w przyłbicę  maskę,wyglądającą jakby została wykonana ze srebrzystej stali, zbłyszczącymi jastrzębimi oczami, obwiedzionymi grubą wiązkąposkręcanych drutów przybitych płasko do metalu.Młotynajwyrazniej posłużyły do wykonania tej części i przybicia jej doprzyłbicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl