[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwyrazniej szykował się do jakiegoś religijnego obrzędu.W rękach niósł kilka małych naczyń z kowanej miedzi, ale widać było, że jest mu trochęniewygodnie. Jesteś gotowy, Pennatusie?  spytał. Wino i oliwę mogę ponieść sam, ale musisz mipomóc z prosem i solą.Niewolnik skinął głową i podszedł, by uwolnić go od paru naczyń. Co się dzieje?  spytała Pinaria.Dorso jeszcze dumniej podniósł głowę. Dziś jest dzień dorocznej ofiary Fabiuszów na Kwirynale.Ponieważ tylko ja z całegorodu zostałem w Rzymie, ten obowiązek spada na mnie. A gdzie chcesz ją złożyć? Jak to gdzie? Na starym ołtarzu Kwirynusa, oczywiście. Ale jak? Między Kapitolem a Kwirynałem musi być z tysiąc Galów! Tak, a drugi tysiąc wyroił się na samym wzgórzu jak szczury.Niemniej jestemzobowiązany dochować tradycji i zrobię to.  Ależ, Gajuszu, to niemożliwe! Rytuał był odprawiany tego dnia rok w rok przez wiele pokoleń, niezależnie odokoliczności.Dawno temu, podczas pierwszej wojny z Wejami, oddział złożony z samychFabiuszów.było ich trzystu siedmiu.wyruszył bić się za Rzym.Wpadł w straszliwązasadzkę, z której wyszedł żywy tylko jeden z nich.Aby podobna tragedia nigdy się już niepowtórzyła, corocznie składamy ofiarę praojcu Romulusowi w jego wcieleniu bogaKwirynusa.Dziś jest ten właśnie dzień. Zejść teraz z Kapitolu to szaleństwo. Możliwe.Większym jednak szaleństwem byłoby zaniedbanie ofiary.Jesteś westalką,powinnaś to rozumieć najlepiej.Pójdę przez Forum, prostą drogą do ołtarza.Odprawięobrzęd.Tą samą drogą wrócę.Jeżeli Galowie mnie zaczepią, powiem, że przeszkadzają wświętej procesji.To dziwni ludzie.Nie mają wielkiego pojęcia o bogach i religii, ale sąprzesądni i łatwo można ich nastraszyć. Przecież ty nie znasz ani słowa w ich języku! Zobaczą, że niosę święte naczynia.Po twarzy poznają, że spełniam religijną posługę.Kwirynus mnie ochroni.Pinaria kręciła głową nieprzekonana.Spojrzała na niewolnika i z trudem przełknęła ślinę. Czy musisz zabierać ze sobą Pennatusa? Zgodnie ze zwyczajem niewolnik zawsze towarzyszy Fabiuszowi w procesji. Ale on nie jest twoim niewonikiem. To prawda i nie przymuszam go, by szedł ze mną.Poprosiłem go o to, a on się zgodził. Pennatusie, czy to prawda?Młodzieniec wzruszył ramionami i błysnął zawadiackim uśmiechem. Wydawało mi się to całkiem rozsądne.Nudzę się tu, zamknięty na górze od tylu dni.Myślę, że to będzie niezła przygoda. Nie, tak nie można.Słuchaj. zwróciła się do Gajusza. On jest.on jest bezbożny.Nie może uczestniczyć w takim rytuale.Nie ma dla bogów większego szacunku niż Galowie. Tym lepiej!  odparł Dorso. Jeśli mi się nie uda wywrzeć na nich wrażenia, to może wnim dostrzegą bratnią duszę i zostawią nas w spokoju. Uśmiechnął się do niewolnika, któryodwzajemnił mu się tym samym.Przyjazń, jaka połączyła obu młodych ludzi, była dla Pinarii wielką zagadką.Trudno byłoo dwa bardziej odmienne charaktery.Gajusz Fabiusz Dorso był pobożnym, zrównoważonympatrycjuszem i żołnierzem; dał się lubić, choć nie brakowało mu pychy i próżności.Jak mógłnie tylko zaakceptować, ale polubić Pennatusa, niewolnika i bluzniercę nie mającegoszacunku dla niczego i nikogo? A jednak, rzuceni przez los na oblężony Kapitol, w sytuacji,gdy legł w gruzach normalny porządek, ci dwaj znajdowali we wzajemnym obcowaniuprzyjemność, która z każdym dniem rosła i się pogłębiała.Teraz, ku zdumieniu i przerażeniuPinarii, wybierali się na szaloną eskapadę, z której na pewno nie wyjdą cało. Podeszła do Gajusza i położyła mu dłoń na ramieniu. Proszę.zaklinam cię, nie rób tego! Zrezygnuj z ceremonii.Bogowie.jeżeli jeszczezostała im jakaś resztka miłości dla nas.zrozumieją i wybaczą.Pod jej dotknięciem Fabiusz spokorniał. Proszę cię, westalko.potrzeba mi twojego błogosławieństwa, a nie zniechęcania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl