[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ile jeszcze zdąży zobaczyć!UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ niemÄ…drze; jak dziecko, które siedzi pod choinkÄ… i odpako-wuje wyÅ›niony prezent.ZauważyÅ‚, że obok masywnych drzwi wejÅ›ciowych kÅ‚Ä™bi siÄ™ spory tÅ‚um.Ludzie wydawali wahać siÄ™ przed wyjÅ›ciem na zewnÄ…trz.Liam z zacieka-wieniem podążyÅ‚ w stronÄ™ zbiegowiska.Na postumencie leżaÅ‚a wielka, oprawiona w skórÄ™ ksiÄ™ga.Mosiężnalampka do czytania rzucaÅ‚a Å›wiatÅ‚o na otwarte stronice.Tuż obok staÅ‚ nabaczność stary ochroniarz o rumianej twarzy zwieÅ„czonej grubymi, krza-czastymi brwiami; zza jednej z nich wystawaÅ‚ dziwny pieprzyk w ksztaÅ‚cieserca.- KsiÄ™ga goÅ›ci! - warknÄ…Å‚ strażnik, widzÄ…c ciekawskie spojrzenie Liama.-Możesz zÅ‚ożyć wpis i umieÅ›cić komentarz - dodaÅ‚ niechÄ™tnie.- Tylko schlud-nie!Liam spojrzaÅ‚ na gryzmoÅ‚y i podpisy zostawione przez setki goÅ›ci różnychnarodowoÅ›ci.- Schludnie?Ochroniarz groznie zacharczaÅ‚.- Ja was wszystkich doskonale znam, nastoletnie nicponie.ChÅ‚opak poczuÅ‚ na ramieniu czyjÄ…Å› dÅ‚oÅ„.OdwróciÅ‚ siÄ™ i zobaczyÅ‚ Maddy.- KsiÄ™ga goÅ›ci - wyjaÅ›niÅ‚.- Tak.wiem.ByÅ‚am tu kiedyÅ› na wycieczce szkolnej i napisaÅ‚am sproÅ›nywierszyk - zachichotaÅ‚a.Strażnik spojrzaÅ‚ na niÄ… wilkiem, marszczÄ…c bujne, posiwiaÅ‚e brwi, jakbyrzeczywiÅ›cie wÅ‚aÅ›nie przypomniaÅ‚ sobie ten wierszyk.- W dalszym ciÄ…gu je archiwizujecie? - spytaÅ‚a Maddy.- Owszem - odpowiedziaÅ‚ chÅ‚odno.- Wszystkie ksiÄ™gi goÅ›ci przechowy-wane sÄ… w piwnicy.Robimy tak od poczÄ…tku poprzedniego stulecia.Wpisyz ostatnich stu lat - oznajmiÅ‚ z dumÄ….- Nie wszystkie to  sproÅ›ne wierszyki.- Przepraszam - ze skruchÄ… szepnęła Maddy.Ale ochroniarz byÅ‚ już zajÄ™ty wskazywaniem drogi do toalety innym go-Å›ciom.- Dawaj, Liamie, dlaczego siÄ™ nie wpiszesz?- Hmm.czy nie zmieniÄ™ w ten sposób historii? - spytaÅ‚ niepewnie.- NaprawdÄ™ nie sÄ…dzÄ™.ChÅ‚opak ostrożnie ujÄ…Å‚ w dÅ‚oÅ„ dÅ‚ugopis przyczepiony Å‚aÅ„cuchem do blatu.Liam O Connor, 10 wrzeÅ›nia 2001 roku - dinozaury sÄ… Å›wietne.- Tylko tyle? - zdziwiÅ‚a siÄ™ Maddy.- WolÄ™ nie kusić losu.- WzruszyÅ‚ ramionami.Dziewczyna pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… i lekko parsknęła.- ProszÄ™, proszÄ™.sÄ… i pozostali. Liam podążyÅ‚ za niÄ… przez hol, kÄ…tem oka po raz ostatni zerkajÄ…c na ksiÄ™gÄ™. A wiÄ™c zostawiÅ‚em swój Å›lad w historii - pomyÅ›laÅ‚.JeÅ›li z jakiejkolwiek przyczyny jutro pożegna siÄ™ z życiem, jako dowódjego istnienia zostanie przynajmniej ta jedna, nabazgrana linijka.sð- Zwietna robota! - powiedziaÅ‚ Foster, stukajÄ…c kuflem z piwem o kufelLiama i szklanki dziewczyn z Dr Pepperem.Bob obserwowaÅ‚ rytuaÅ‚ z zaciekawieniem na twarzy, po czym uniósÅ‚ pu-stÄ… szklankÄ™ i ostrożnie puknÄ…Å‚ niÄ… w szklankÄ™ obok.- Wszyscy spisaliÅ›cie siÄ™ znakomicie - dodaÅ‚ starzec i wziÄ…Å‚ spory Å‚yk spie-nionego, zimnego piwa.WytarÅ‚ usta, bacznie rozejrzaÅ‚ siÄ™ po zatÅ‚oczonej re-stauracji i zniżyÅ‚ gÅ‚os: - Wszyscy widzieliÅ›cie już, jak to dziaÅ‚a.Czy rozumie-cie, jaka jest wasza funkcja w drużynie?Maddy i Sal przytaknęły.- Ja tam zbyt wiele nie miaÅ‚em do roboty, panie Foster.- Liam wzruszyÅ‚ramionami.- Zgadza siÄ™, nie tym razem.Ale w przyszÅ‚oÅ›ci bÄ™dziesz miaÅ‚ wiÄ™cej obo-wiÄ…zków.Agencja traktuje zamach na prezydenta Kennedy ego jak standar-dowÄ… misjÄ™ szkoleniowÄ….To jedynie maÅ‚e zakrzywienie historii, które auto-matycznie siÄ™ prostuje.Sukces prawdziwej misji bÄ™dzie zależaÅ‚ od dziaÅ‚aÅ„twoich i jednostki pomocniczej.- Mężczyzna spojrzaÅ‚ na Boba, który pilniebadaÅ‚ naturÄ™ noża do steków.- Ale czy bÄ™dÄ™ wiedziaÅ‚, co należy zrobić?- Bez wÄ…tpienia.Bo jesteÅ› nie w ciemiÄ™ bitym mÅ‚odzieÅ„cem - powiedziaÅ‚Foster, ojcowskim gestem kÅ‚adÄ…c dÅ‚oÅ„ na ramieniu chÅ‚opca.- WykazujeszinicjatywÄ™, jesteÅ› sprytny, a tego nie można od tak wytrenować.- Hmm.dziÄ™kujÄ™ - skromnie odpowiedziaÅ‚ Liam.- A ty co o tym myÅ›lisz, Bob?Klon podniósÅ‚ wzrok sponad noża do steków.- Agent Liam O Connor jest.dobry.- Sam widzisz, chyba ciÄ™ lubi.- DziÄ™ki, Bob.- Liam siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.Foster odwróciÅ‚ siÄ™ do Maddy i Sal.- Natomiast wy dwie.poradziÅ‚yÅ›cie sobie bardzo dobrze.Zadowolone z siebie dziewczyny wyszczerzyÅ‚y zÄ™by.- Ale to ćwiczenie to dopiero poczÄ…tek.Do stolika podeszÅ‚a kelnerka z tacÄ… peÅ‚nÄ… talerzy, gotowa rozdać je spraw-nie jak taliÄ™ kart.- Dla kogo żeberka?- Jestem gÅ‚odny jak wilk - odpowiedziaÅ‚ Liam, unoszÄ…c dÅ‚oÅ„. - SaÅ‚atka?DÅ‚oÅ„ Sal wystrzeliÅ‚a w górÄ™.- Burgery?ZgÅ‚osili siÄ™ Foster i Maddy.- Przepraszam, a pan coÅ› zamawiaÅ‚? - zmieszana kelnerka spojrzaÅ‚a naBoba.Bob utkwiÅ‚ w niej swoje przeszywajÄ…ce stalowe oczy.- Nie jem ludzkiego pokarmu, jeÅ›li nie jest to niezbÄ™dne podczas misji -wyjaÅ›niÅ‚ oschle.- SÅ‚ucham? - spytaÅ‚a zdziwiona kelnerka.- Ależ proszÄ™ siÄ™ nim nie przejmować - sytuacjÄ™ ratowaÅ‚ Foster.- Kolegapo prostu nie może jeść na sÅ‚użbie.Kobieta nieÅ›miaÅ‚o uÅ›miechnęła siÄ™ do Boba, rzucajÄ…c okiem na rysujÄ…cesiÄ™ pod koszulkÄ… mięśnie.- Może w takim razie jesteÅ› gliniarzem w przebraniu? - spytaÅ‚a zalotnie.- Liamie O Connor, wyjaÅ›nij proszÄ™ znaczenie terminu  gliniarz.- Mnie pytasz? - skrzywiÅ‚ siÄ™ Liam.- Gliniarz to slangowy termin oznaczajÄ…cy funkcjonariusza policji - wyja-Å›niÅ‚ Foster.- Rozumiem.- Bob powoli skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i przymknÄ…Å‚ oczy.- ZapisujÄ™ tentermin na przyszÅ‚ość.Zdumiony wzrok kelnerki bÅ‚Ä…dziÅ‚ pomiÄ™dzy Bobem a Fosterem.- Wy chyba nie jesteÅ›cie stÄ…d chÅ‚opaki, co?Maddy wÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚a przeżuwać pierwszy kÄ™s burgera.- Niech pani nie zawraca sobie nimi gÅ‚owy.To Kanadyjczycy.d ROZDZIAA 30Berghof - zimowa kwatera Hitlera rok 1941Kramer schroniÅ‚ siÄ™ za maÅ‚ym, drewnianym biurkiem.W twarz żądliÅ‚y godrzazgi i odÅ‚amki, rozpryskiwane na lewo i prawo przez pociski lecÄ…ce zdrugiego koÅ„ca korytarza.StrumieÅ„ przekleÅ„stw utonÄ…Å‚ wÅ›ród ogÅ‚uszajÄ…-cego terkotu karabinów maszynowych wypeÅ‚niajÄ…cego korytarz.Na jegokoÅ„cu zabarykadowaÅ‚o siÄ™ kilku żoÅ‚nierzy z oddziaÅ‚u SS Leibstandarte, bro-niÄ…c dostÄ™pu do drzwi prowadzÄ…cych do die Grosse Halle, sali reprezenta-cyjnej w zimowej kwaterze Hitlera.Karl i najemnicy odpowiedzieli ogniem.StrzaÅ‚y zasypaÅ‚y przewrócony do góry nogami, marmurowy stół, za którymprzyczaili siÄ™ stawiajÄ…cy zaciekÅ‚y opór żoÅ‚nierze SS.Nad idealnie niegdyÅ›gÅ‚adkim blatem, w który teraz wrzynaÅ‚y siÄ™ kule, wzbijaÅ‚y siÄ™ kÅ‚Ä™by pyÅ‚u zroztrzaskanego marmuru.- Musimy ruszać, Karl! PosiÅ‚ki pojawiÄ… siÄ™ lada moment!Haas przytaknÄ…Å‚.Aż za dobrze rozumiaÅ‚ sytuacjÄ™.PoczÄ…tkowo akcja przebiegaÅ‚a dość gÅ‚adko.Karl wraz z podwÅ‚adnymibezszelestnie przemknÄ™li obok stanowisk karabinowych ustawionych poobu stronach zakrÄ™cajÄ…cej drogi i pokonali kawaÅ‚ek stromego zbocza, zbli-żajÄ…c siÄ™ do górskiej siedziby Hitlera.Ale caÅ‚y plan wziÄ…Å‚ w Å‚eb, gdy jeden zwartowników spostrzegÅ‚ napastników dobiegajÄ…cych do głównego wejÅ›ciabudynku.ZdoÅ‚aÅ‚ oddać jeden wystrzaÅ‚, zanim Dieter zatopiÅ‚ ostrze w jegogardle.GwardziÅ›ci, osobiÅ›cie wyselekcjonowani przez Hitlera, zareagowaliwyjÄ…tkowo szybko - pozwolili przywódcy ukryć siÄ™ za masywnymi, podwój-nymi drzwiami, a sami przyjÄ™li bezpieczne pozycje obronne w korytarzu.Strażnicy w budynku zostali szybko i bezlitoÅ›nie wystrzelani przez ludziKarla, jeden po drugim.Do pokonania zostaÅ‚a tylko garstka tych upartychszwabów na koÅ„cu korytarza.Misja utknęła w martwym punkcie, a czaszdecydowanie dziaÅ‚aÅ‚ na niekorzyść atakujÄ…cych.Na zewnÄ…trz rezydencji,w oddali, wyÅ‚ alarm - żoÅ‚nierze ze stacjonujÄ…cego w pobliżu garnizonu zpewnoÅ›ciÄ… poderwali siÄ™ już na nogi i biegli na odsiecz.Szanse piÄ™ciu ludziKarla, którzy strzegli głównego wejÅ›cia do rezydencji, wydawaÅ‚y siÄ™ porów-nywalne z prawdopodobieÅ„stwem utrzymania dolnego piÄ™tra w muzeum [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl