[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Polly westchnęła.- Wiem - powiedziaÅ‚a po chwili.- Musisz wrócićpo AmandÄ™.- Czy chciaÅ‚abyÅ›, żebym postÄ…piÅ‚ inaczej?- Nie, ja też jÄ… kocham.Czy naprawdÄ™ myÅ›lisz, żeuda ci siÄ™ jÄ… wydostać?- Nie wiem, ale na pewno bÄ™dÄ™ próbowaÅ‚.Polly,wiem, gdzie jest zÅ‚oto. - Wiesz? - pytaÅ‚a zaskoczona.- WidziaÅ‚eÅ› je?- Nie, ale zamierzam mu siÄ™ przyjrzeć w poÅ‚udnie.- ZsunÄ…Å‚ z ramienia juki.- Tutaj jest sakiewka, a w niejpoÅ‚owa zÅ‚ota, które znalazÅ‚em.ChcÄ™, żebyÅ› zatrzymaÅ‚asiÄ™ w hotelu w Murphys przez dwa tygodnie.JeÅ›li niezjawimy siÄ™ do tej pory, to wszystko należy do ciebie.W tamtejszej stajni stoi mój koÅ„.ZapÅ‚ać za jego pobyt.JeÅ›li siÄ™ nie zjawimy, koÅ„ jest twój.Nie próbuj na nimjezdzić, ale kowal chce go kupić.- Chance - zaczęła zatroskana Polly - mówisztak, jakbyÅ›my mieli wiÄ™cej siÄ™ nie spotkać.Nie uciek­nÄ™ przecież ze wszystkim.Chance rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Dobrze wiesz, Polly, że to mi w ogóle nie przyszÅ‚odo gÅ‚owy.Jestem przekonany, że bÄ™dziesz czekać.Do­bra z ciebie dziewczyna.Nie jestem pewien, czy udanam siÄ™ dotrzeć do zÅ‚ota.Przecież nie wiem nawet, czyktoÅ› już siÄ™ do niego nie dobraÅ‚.Ale w tych jukach jestdosyć, żebyÅ›my wszyscy troje mogli zacząć od nowa.- Może otworzymy saloon?Chance przeniósÅ‚ ciężar ciaÅ‚a na drugÄ… nogÄ™.- Polly, jeÅ›li jesteÅ› sprytna, nie wrócisz już do sa­loonu.Nie spiesz siÄ™ i znajdz sobie odpowiedniegomężczyznÄ™.Wydaje mi siÄ™, że tego naprawdÄ™ chcesz.A teraz muszÄ™ już iść.- BÄ…dz ostrożny.- Wierz mi, że nie mam ochoty umierać, ale prÄ™­dzej mnie diabli porwÄ…, niż pozwolÄ™ jakiemuÅ› ducho­wi zabrać kobietÄ™, którÄ… kocham.- PochyliÅ‚ siÄ™ i po­caÅ‚owaÅ‚ jÄ… w policzek.- Zobaczymy siÄ™ za kilka dni. Polly wzięła od niego juki i obserwowaÅ‚a, jak zni­ka w ciemnoÅ›ci.- ZnalazÅ‚am odpowiedniego mężczyznÄ™ - wyszep­taÅ‚a.- Tyle że nie jest do wziÄ™cia,Amanda obudziÅ‚a siÄ™ i stwierdziÅ‚a, że Polly nie ma.W pierwszym odruchu przeraziÅ‚a siÄ™ i wyskoczyÅ‚az łóżka, ale natychmiast usiadÅ‚a z powrotem, ponie­waż kostka nadal bolaÅ‚a.UÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że niema powodów do niepokoju.Polly i Chance na pewnojuż wyruszyli na poszukiwania.PozostawaÅ‚o jej jedy­nie czekać na ich powrót.PokuÅ›tykaÅ‚a do otwartego okna i wysunęła gÅ‚owÄ™na zewnÄ…trz.ZbliżaÅ‚o siÄ™ poÅ‚udnie.Przynajmniej niebÄ™dzie musiaÅ‚a czekać caÅ‚y dzieÅ„.Szyb wydawaÅ‚ siÄ™ poczÄ…tkiem kopalni.CaÅ‚yosprzÄ™t i drewno byÅ‚y na miejscu, zabrano jedyniekubeÅ‚ do opuszczania Å‚udzi.Ile metrów liczy głównytunel? Sto pięćdziesiÄ…t, trzysta, siedemset? WciÄ…gnÄ…Å‚głęboko powietrze.Jama prawdopodobnie nie miaÅ‚awiÄ™cej niż siedem, może dziesięć metrów głębokoÅ›ci,ale to też nie wydawaÅ‚o siÄ™ zbyt zachÄ™cajÄ…ce.WyjÄ…Å‚ z plecaka lusterko i popatrzyÅ‚ na sÅ‚oÅ„ce.Możeteraz przekona siÄ™ wreszcie, czy zÅ‚oto jeszcze tu jest.Może uda siÄ™ wyciÄ…gnąć je za pomocÄ… haka, bez opusz­czania siÄ™ na dno szybu.ZÅ‚oto nie może przecież leżećluzem.Musi być w workach albo w pojemnikach.Chance podszedÅ‚ do szerokiego otworu szybu,ustawiÅ‚ lusterko w ten sposób, by sÅ‚oÅ„ce odbijaÅ‚o siÄ™ w czarnej dziurze.PochyliÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ w dół.WÅ‚aÅ›­nie dostrzegÅ‚ coÅ›, co przypominaÅ‚o worki z juty, gdypoczuÅ‚, że grunt usuwa mu siÄ™ pod nogami.UsiÅ‚owaÅ‚rzucić siÄ™ do tyÅ‚u, ale wszystko, co udaÅ‚o mu siÄ™uchwycić, osuwaÅ‚o siÄ™ wraz z nim.UderzyÅ‚ gÅ‚ucho o ziemiÄ™, ale byÅ‚ tylko lekko oszo­Å‚omiony.PokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….W nastÄ™pnej chwili ogarnÄ™­Å‚o go przerażenie.Nie mniej niż dziesięć metrów nadgÅ‚owÄ… widziaÅ‚ szeroki otwór.ZadrżaÅ‚, nozdrza wypeÅ‚­niÅ‚ mu stÄ™chÅ‚y zapach wilgotnej ziemi.MacaÅ‚ wokół,szukajÄ…c czegoÅ›, co pomogÅ‚oby mu siÄ™ wydostać.Sta­lowy szpikulec ugodziÅ‚ go w rÄ™kÄ™.ZaczÄ…Å‚ go obma­cywać.%7Å‚elazny hak! TrzymajÄ…c w jednym rÄ™ku linÄ™,poderwaÅ‚ siÄ™ na nogi.Wiele razy próbowaÅ‚ wyrzucićhak na górÄ™, ale za każdym razem opadaÅ‚ w dół, mi­jajÄ…c go o wÅ‚os.Chance oddychaÅ‚ z coraz wiÄ™kszymtrudem.WidziaÅ‚ niewyraznie, aż wreszcie ogarnęłygo kompletne ciemnoÅ›ci.Kiedy oprzytomniaÅ‚, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że musiaÅ‚oto być omdlenie.ZmuszaÅ‚ siÄ™ do zachowania spokoju,ale nie byÅ‚o to Å‚atwe.CzuÅ‚, że znowu ogarnia go pa­nika.PomyÅ›l, do diabÅ‚a, pomyÅ›l! MyÅ›l o Amandzie!Czy pozwolisz, żeby Jack Quigley zwyciężyÅ‚?Chance dzwignÄ…Å‚ siÄ™ do pozycji siedzÄ…cej.Nicdziwnego, że w stanie skrajnego zdenerwowania nieudaÅ‚o mu siÄ™ zaczepić haka.OtarÅ‚ pot z twarzy, za­mierzaÅ‚ wziąć siÄ™ w garść.Jak dÅ‚ugo bÄ™dzie myÅ›laÅ‚,tak dÅ‚ugo uda mu siÄ™ utrzymać na wodzy strach.Po­szukaÅ‚ liny.Nagle namacaÅ‚ rÄ™kÄ… coÅ› znajomego.Ple­cak! MusiaÅ‚ pociÄ…gnąć go za sobÄ…, spadajÄ…c do szybu. OtworzyÅ‚ plecak drżącymi rÄ™kami.Po omacku odna­lazÅ‚ Å›wiecÄ™.Potem wymacaÅ‚ zapaÅ‚ki, zapaliÅ‚ jednÄ…i bÅ‚ogosÅ‚awiÅ‚ cudowny blask pÅ‚omienia.ZapaliÅ‚ Å›wie­cÄ™ i wstaÅ‚.MiaÅ‚ wokół siebie sporo miejsca.RozglÄ…­daÅ‚ siÄ™ wokół, aż zlokalizowaÅ‚ to, czego szukaÅ‚.W odlegÅ‚oÅ›ci nie wiÄ™kszej niż siedem metrów zo­baczyÅ‚ worki z juty.ZbliżyÅ‚ siÄ™ szybko i zaczÄ…Å‚ jeotwierać.Po chwili cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok, nie wierzÄ…cwÅ‚asnym oczom.Nigdy nie widziaÅ‚ takiej iloÅ›ci zÅ‚ota!PodniósÅ‚ wyżej Å›wiecÄ™.WielkÄ… komorÄ™ w trzechczwartych wypeÅ‚niaÅ‚o zÅ‚oto! UsiadÅ‚ na ziemi i wpa­trywaÅ‚ siÄ™ w skarb.On, Polly i Amanda stali siÄ™ bo­gaczami! W podziemnych tunelach niosÅ‚o siÄ™ echo je­go histerycznego Å›miechu.Dopiero gdy siÄ™ uspokoiÅ‚, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie niedo­godność caÅ‚ej sytuacji.W jaki sposób wydobÄ™dzie tozÅ‚oto na powierzchniÄ™? SpojrzaÅ‚ znowu w otwór szy­bu i nagle przyszÅ‚a mu do gÅ‚owy myÅ›l, czy to nie JackQuigley zepchnÄ…Å‚ go w dół.DoskonaÅ‚y sposób, żebysiÄ™ go pozbyć.Ale Jack Quigley jeszcze nie odniósÅ‚nad nim zwyciÄ™stwa! WstaÅ‚ i zaczÄ…Å‚ krążyć po ob­szernej komorze, oglÄ…dajÄ…c jÄ… badawczo.We wszy­stkie strony rozchodziÅ‚y siÄ™ stÄ…d tunele, wiÄ™kszośćz nich schodziÅ‚a w dół.SpostrzegÅ‚ skrzynki z dyna­mitem, a także lonty.Latarnie, kilofy.UÅ›miechnÄ…Å‚siÄ™ na widok palta wiszÄ…cego na szpikulcu wbitymw Å›cianÄ™.MiaÅ‚ dwie możliwoÅ›ci.MógÅ‚ próbowaćznalezć wyjÅ›cie albo raz jeszcze posÅ‚użyć siÄ™ hakiem.SÅ‚oÅ„ce dawno już nie Å›wieciÅ‚o wprost nad otworemi po tym Chance zorientowaÅ‚ siÄ™, że to pózne popo- Å‚udnie.ZdecydowaÅ‚ siÄ™ na próbÄ™ z hakiem.Po wie­lu usiÅ‚owaniach wiedziaÅ‚ już, że nie ma wyboru.Tyl­ko dwukrotnie udaÅ‚o mu siÄ™ zaczepić hak na skra­ju otworu i za każdym razem grunt siÄ™ obsuwaÅ‚, aw dół leciaÅ‚y grudy ziemi i kÄ™pki trawy.Chance'a niecieszyÅ‚o, że musi szukać wyjÅ›cia pod ziemiÄ…, alestrach go już opuÅ›ciÅ‚.Teraz byÅ‚ peÅ‚en determinacji.ZdjÄ…Å‚ ze szpikulca weÅ‚niane palto i ubraÅ‚ siÄ™.RÄ™ka­wy byÅ‚y o wiele za krótkie, palto nie dopinaÅ‚o siÄ™z przodu, ale dawaÅ‚o ciepÅ‚o.Nie miaÅ‚ pojÄ™cia, w któ­rÄ… stronÄ™ iść, lecz i tak los mu sprzyjaÅ‚.MiaÅ‚ Å›wiat­Å‚o i caÅ‚y zwój sznurka w plecaku.WiedziaÅ‚ też dośćdużo o kopalniach.ZÅ‚ożyÅ‚ wszystko, co mogÅ‚o siÄ™przydać, na stare taczki.WiedziaÅ‚, że dynamit potrze­buje wyższej temperatury, wetknÄ…Å‚ wiÄ™c kilka lasekza cholewÄ™.Amanda chodziÅ‚a po saloniku w domu Chance'a,nieprzytomna z niepokoju.DokuÅ›tykaÅ‚a tutaj w po­szukiwaniu Chance'a i Polly.Potem obeszÅ‚a, kulejÄ…c,caÅ‚y dom.ZapadÅ‚y ciemnoÅ›ci, powinni wrócić przedkilkoma godzinami.MusiaÅ‚o im siÄ™ coÅ› przytrafić [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl