[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety, silnikcharczaÅ‚, ale zapalić nie miaÅ‚ zamiaru.I nagle coÅ› w niej pÄ™kÅ‚o.PoÅ‚ożyÅ‚a gÅ‚owÄ™ na kierownicy i rozszlochaÅ‚a siÄ™ na dobre.ousladansc ROZDZIAA SIÓDMY- Jemima.UniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ i zobaczyÅ‚a Owena.PatrzyÅ‚ na niÄ…, wyrazniezaniepokojony.- Nic ci nie jest?- Nic, absolutnie.- PociÄ…gnęła nosem i otarÅ‚a rÄ™kawem zalanÄ…Å‚zami twarz.- Ten cholerny grat nie da siÄ™ uruchomić, a muszÄ™pojechać do sklepu po zakupy.Nie mam nic do jedzenia, żarcie dlapsów też mi siÄ™ koÅ„czy.WÅ‚Ä…czyli prÄ…d.- On wyjechaÅ‚, tak? - PoÅ‚ożyÅ‚ swojÄ… dużą, szorstkÄ… dÅ‚oÅ„ na jejkolanie.Przez moment myÅ›laÅ‚a, że udusi siÄ™ Å‚zami.- Nic mi nie jest - powtórzyÅ‚a twardo.- A pewnie, pewnie.Podwiezć ciÄ™ do sklepu? I tak muszÄ™ jechaćdo wsi zaÅ‚atwić sprawunki matce.Z tym przeklÄ™tym gipsem do niczegoinnego siÄ™ nie nadajÄ™.WydawaÅ‚ siÄ™ przygnÄ™biony i pomyÅ›laÅ‚a, że bÄ™dÄ… teraz dla siebiebardzo odpowiednim towarzystwem.PodziÄ™kowaÅ‚a mu i poprosiÅ‚a,żeby poczekaÅ‚, aż zamknie psy i wezmie pieniÄ…dze.Na tylnym siedzeniu pikapu czekaÅ‚ cierpliwie pies.SzczeknÄ…Å‚ napowitanie, podrapaÅ‚a go wiÄ™c za uszami i usiadÅ‚a obok Owena.PoweselaÅ‚a, patrzÄ…c jak niezgrabnie manewruje swoim gipsem i klnieze zÅ‚oÅ›ciÄ… pod nosem.- Jak z rÄ™kÄ…?ousladansc- Da siÄ™ wytrzymać.W nocy trochÄ™ boli, ale to drobnaniedogodność.Tylko że rozwaliÅ‚em ciÄ…gnik.Nie mogÄ™ zrozumieć, jakto siÄ™ staÅ‚o, przecież mam doÅ›wiadczenie.- Wszystkim zdarzajÄ… siÄ™ wpadki.Wjechali w uliczkÄ™ i zatrzymali siÄ™ przed sklepem.Pies OwenazaczÄ…Å‚ szczekać na pudelka prowadzonego na przepiÄ™knejczerwoniutkiej smyczy.- Zamknij mordÄ™, Oskar - skarciÅ‚ go Owen i pies ucichÅ‚.Wwiejskim sklepiku byÅ‚ tÅ‚ok.Mary zauważyÅ‚a ich, przywitaÅ‚a siÄ™ zOwenem i odciÄ…gnęła JemimÄ™ na bok.- No, jak tam? - spytaÅ‚a cicho.- PrzeżyjÄ™, chociaż już mi go brak.Zmieszne, nie? MaryuÅ›miechnęła siÄ™ tajemniczo.- On wróci.Daj mu tylko czas.Jest teraz bardzo zapracowany, alejuż wkrótce bÄ™dziesz miaÅ‚a okazjÄ™ widywać go częściej.- Czyżby? Jego miejsce, Mary, jest tam, w Londynie, nie tu.ChciaÅ‚by, żebym do niego przyjechaÅ‚a, ale to niemożliwe.Mary spojrzaÅ‚a na Owena.- Stockdale na pewno mógÅ‚by zająć siÄ™ przez weekend krowami,a my wziÄ™libyÅ›my psy do siebie.Zastanów siÄ™.Bardzo by ci siÄ™ tamspodobaÅ‚o.- Nie mogÄ™.- Szkoda, ale my mamy zdjÄ™cia projektu Sama.Chcesz, to cipokażę.Wpadnij któregoÅ› dnia.- PrzyjdÄ™ na pewno.DziÄ™kujÄ™.MuszÄ™ już iść, Owen czeka.Mójousladanscsamochód wciąż jest zepsuty.- PowinnaÅ› coÅ› z nim zrobić, bo któregoÅ› dnia bÄ™dzie klops.NieżartujÄ™.- Już jest klops.- ZrobiÅ‚a kwaÅ›nÄ… minÄ™.- No, to oddaj go do warsztatu.- Nie mam forsy.- To może sprzedaj kilka krów.- Nie.- CiÄ…gle jej to.proponujÄ™ - wtrÄ…ciÅ‚ Owen.- A ta gÅ‚upia kobita niechce siÄ™ z nimi rozstać.- Ta gÅ‚upia kobita je lubi.Owen prychnÄ…Å‚, a Jemima mrugnęła do Mary.- Do rychÅ‚ego zobaczenia.DziÄ™kujÄ™, że pożyczyÅ‚aÅ› mi Sama.Owen zawiózÅ‚ jÄ… do domu i wypadaÅ‚o zaprosić go na herbatÄ™.Odrazu tego pożaÅ‚owaÅ‚a, gdyż umyÅ‚ kubek Sama i skorzystaÅ‚ z niego, a zjakiegoÅ› gÅ‚upiego powodu nie życzyÅ‚a sobie, żeby dotykaÅ‚czegokolwiek, co miaÅ‚ w rÄ™ku Sam - nawet jeÅ›li byÅ‚ to tylko kubek.- Kochasz go, co?Zaskoczona, uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ i napotkaÅ‚a jego nieugiÄ™te spojrzenie.- Czy to aż takie oczywiste? - spytaÅ‚a zmieszana.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™lekko.- Może tylko dla mnie.Już za nim tÄ™sknisz, prawda?- To gÅ‚upie.WiedziaÅ‚am, że mieszka w Londynie.WiedziaÅ‚am,że tam wróci.Wszystko przez to, że.Wczoraj wieczorem wpadÅ‚am dopotoku.WyciÄ…gnÄ…Å‚ mnie.Utonęłabym, gdyby nie on.Nie daÅ‚abym radyousladanscwyjść sama na brzeg.- UrwaÅ‚a i nagle poczuÅ‚a na plecach twardÄ… mÄ™skÄ… pierÅ›, naramieniu gips i drugÄ…, poklepujÄ…cÄ… jÄ… serdecznie rÄ™kÄ™.- MogÅ‚aÅ› umrzeć.DziÄ™ki Bogu, że on tu byÅ‚.ZdenerwowaÅ‚ siÄ™wyraznie i mówiÅ‚ tak, jakby czuÅ‚ siÄ™ winny.Wymknęła mu siÄ™ z objęć.- Owen, ja i Sam.JesteÅ›my ze sobÄ… - rzuciÅ‚a twardo, chcÄ…c, żebypoznaÅ‚ prawdÄ™, ale tylko uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ Å‚agodnie i kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Wiem.- SkÄ…d?!DotknÄ…Å‚ palcem jej górnej wargi.- Czysty ogieÅ„.Każdy, kto ma trochÄ™ rozumu, od razu siÄ™domyÅ›li.- WzruszyÅ‚ ramionami.- W porzÄ…dku, twoja sprawa.AlepamiÄ™taj, jak ci bÄ™dzie trzeba wsparcia, to ja jestem na miejscu.- Owen, zrozum.JesteÅ› moim przyjacielem, ale nikim innym dlamnie nie bÄ™dziesz.- Wiem.W porzÄ…dku, nie przejmuj siÄ™.A zresztÄ…, chodzi miwyÅ‚Ä…cznie o twoje krówki.- UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko i teraz miaÅ‚a jużpewność, że celowo jÄ… okÅ‚amaÅ‚.- Prawdziwy z ciebie skarb.Wiesz o tym? PoczerwieniaÅ‚ natwarzy i wziÄ…Å‚ kurtkÄ™.- MuszÄ™ iść.PrzypomniaÅ‚o mi siÄ™, że mam wpaść do weterynarzapo antybiotyk.OdwiedzÄ™ ciÄ™ wkrótce, a w ogóle to dzwoÅ„, gdybyÅ›czegoÅ› potrzebowaÅ‚a, i nie chodz nad ten przeklÄ™ty potok.- Tak, Owen.DziÄ™kujÄ™.OdprowadziÅ‚a go do wyjÅ›cia, a potem pobiegÅ‚a na górÄ™ i rzuciÅ‚aousladanscsiÄ™ na łóżko, wtulajÄ…c twarz w poduszkÄ™, jeszcze pachnÄ…cÄ… Samem.- Kocham ciÄ™ - wyszeptaÅ‚a.- Wracaj prÄ™dko.Owen zatelefonowaÅ‚ we czwartek i zapytaÅ‚, czy wieczorem niewybraÅ‚aby siÄ™ z nim do pubu.- MyÅ›laÅ‚am, że zrozumiaÅ‚eÅ›.- Tak, dokÅ‚adnie, ale hm.chcÄ™, żebyÅ› mi w czymÅ› pomogÅ‚a -powiedziaÅ‚ wyraznie zakÅ‚opotany.- W czym? - rzuciÅ‚a podejrzliwie.- W tym pubie, no wiesz, pracuje pewna mÅ‚oda dama.Jenny mana imiÄ™.PomyÅ›laÅ‚em sobie, że.- %7Å‚e gdybym z tobÄ… poszÅ‚a, to byÅ‚aby zazdrosna.- JemimadomyÅ›liÅ‚a siÄ™ od razu.- Och, Owen, czemu jej zwyczajnie nie powiesz,że ci siÄ™ podoba?- PróbowaÅ‚em rok temu.- Rok temu?! O matko! RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ speszony.- No to jak? Pojedziesz?- Dobrze, ale na szybkiego drinka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]