[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Częściowo był to rezultat błędnych założeń lub rozwiązań, częściowo wszakże rezultat zmian w charakterze społeczności szlacheckiej, o których już była mowa.Przed Rzeczą-pospolitą stał więc dylemat - albo dalsze pogłębienie rozstroju państwowego, którego skutki musiały być katastrofalne, albo reforma.Fatalnym zbiegiem okoliczności na dylemat ten musiało odpowiedzieć pokolenie niezłych żołnierzy, ale równocześnie miernot politycznych, nie dorównujących już nie tylko egzekucjonistom, ale i ludziom pokroju Jakuba Sobieskiego.Zresztą decyzja zapaść miała już tylko w walce między dworem królewskim a fakcjami magnackimi.Szlachcie średniej przypadła rola statystów.Nie można Janowi Kazimierzowi i Ludwice Marii odmówić troski o losy Rzeczypospolitej.Niestety, reprezentowane przez nich stanowisko, podobnie jak poprzednich Wazów, cechowało nadmierne kierowanie się względami dynastycznymi.Jeżeli przy tym Jan Kazimierz i królowa nauczyli się patrzeć z pogardą na ustrój Rzeczypospolitej, to w ich otoczeniu brakowało ludzi, którzy mogliby tę niechęć do demokracji szlacheckiej przekształcić w bardziej racjonalne dążenia do naprawy państwa.Wkrótce po koronacji głównym problemem stało się zapewnienie tronu wybranemu przez siebie kandydatowi, który właściwie miał się charakteryzować jedną tylko cechą o zasadniczym znaczeniu dla obojga królestwa - zgadzać się na zaślubienie siostrzenicy Marii Ludwiki, palatynówny Renu Anny Marii.Kwestia ta była wysuwana tak obsesyjnie, że nawet niektórzy historycy gotowi byli uwierzyć, że od tego zależało ocalenie Polski.Zapewne, ujęcie twardą ręką wzrastającego sobiepaństwa było koniecznością chwili.Jak słusznie pisał Władysław Konopczyński, „czasy Jana Kazimierza ujrzały po raz pierwszy Rzeczpospolitą podzieloną na kompleksy terytorialne, zostające pod bezspornym protektoratem wybujałych oligarchów albo będące przedmiotem ich rywalizacji”.Na Litwie rządził się wrogi dworowi królewskiemu i gotów do zerwania unii z Polską Janusz Radziwiłł wraz z kuzynem Bogusławem, po nich trzęśli nią Krzysztof i Michał Pacowie.W Wielkopolsce najwięcej liczono się z powiązanymi przez długi czas z dworem Leszczyńskimi - prymasem Andrzejem, podskarbim Bogusławem i stale frondującym wojewodą poznańskim, z czasem podkanclerzym Janem.Koneksje brandenburskie zaprowadzą w końcu Leszczyńskich do obozu zdecydowanej opozycji, której poprzednio nadawali ton Opalińscy.Małopolską kierował Jerzy Lubomirski, marszałek w.kor., pan krociowej fortuny i wielkich ambicji.Nie byli to ludzie pozbawieni talentów, ale stawiający interes swój czy swego rodu przed racją stanu Rzeczypospolitej.A obok nich kilkudziesięciu innych, mniejszych, ale równie przekonanych o swej wartości.Wiemy już, jaką rolę odegrali w stosunkach zewnętrznych Rzeczypospolitej.Główną domeną ich działania były jednak sprawy „domowe”.Januszowi Radziwiłłowi ma Rzeczpospolita do zawdzięczenia pierwsze liberum veto.Jego klient, Siciński, starosta upicki, sam sprzeciwił się prolongacie obrad sejmowych na sejmie wiosennym w 1652 r.W ten sposób obok jednomyślnego przyjmowania Uchwał sejmowych wytworzyła się druga zasada: grupa posłów lub nawet jeden poseł może zerwać sejm w dowolnym momencie jego obrad i w ten sposób przekreślić wszystkie uzgodnione nawet poprzednio jego uchwały.W 1652 r.protest Sicińskiego został potępiony, ale i uznany za zgodny z prawem.Otworzyło to drogę do sparaliżowania działalności ustawodawczej w Rzeczypospolitej i niesłychanie osłabiło najważniejszy obok króla organ w państwie.W 1654 r.grupa rozwydrzonych magnatów w podobny sposoby zerwała sejm w obliczu inwazji nieprzyjaciela na Rzeczpospolitą, co miało się powtórzyć i w 1672, i w 1702 r.W 1669 r.zerwano sejm przed upływem jego terminu, a w 1688 r.przed obiorem marszałka, a więc przed ukonstytuowaniem się.W ciągu 100 lat stosowania liberum veto (tj.do 1764 r.) zerwano aż 42 sejmy na ogólną liczbę odbytych 71 (prócz elekcyjnych), tj.blisko 60%, przy czym liczba ta z każdym panowaniem wzrastała.Analiza poszczególnych wypadków wskazuje, że na ogół rwanie sejmów odbywało się za poduszczeniem różnych fakcji magnackich, działających często ręka w rękę z przedstawicielami obcych dworów, które widziały w tym najlepszy sposób paraliżowania poczynań reformatorskich Rzeczypospolitej.W podobny sposób jak sejmy i z podobnymi skutkami prawnymi zrywane bywały także sejmiki.Jan Kazimierz nie potrafił dostatecznie szybko zareagować na wprowadzenie zgubnej dla Rzeczypospolitej zasady liberum veto.Zresztą stosunki jego ze społeczeństwem, zwłaszcza z magnatami, układały się coraz gorzej.Rezultatem tego narastającego rozdźwięku stało się powszechne odstępstwo z 1655 r.Dopiero po nim nastąpiło otrzeźwienie.Padło wtedy wiele istotnych projektów reform - król złożył obietnicę poprawy doli chłopów, sejm zgodził się na zmianę dwuczłonowego składu państwa na trójczłonowy z „księstwem ruskim”, wreszcie mając poparcie patriotycznej części szlachty na zjeździe w 1658 r.Jan Kazimierz przedstawił program usprawnienia urzędów centralnych.Pod hasłem powrotu do starych zwyczajów postulował więc, by głównym zadaniem sejmu stało się ustosunkowanie do propozycji królewskich, ażeby wprowadzić podejmowanie decyzji większością głosów, stworzyć Radę Nieustającą przy królu złożoną z senatorów i szlachty, ustanowić akcyzę, czopowe i cło generalne (a więc obejmujące wszystkich) jako stałe podatki.Senat poparł ten projekt, po czym sejm wyznaczył w 1659 r.specjalną komisję do ustalenia nowego sposobu podejmowania postanowień.Skończyło się jednak na pięknych projektach.W sprawie chłopskiej, gdy tylko ustało zagrożenie szwedzkiej nie podjęto nic.Ugoda hadziacka okazała się dziełem spóźnionym.Reforma parlamentaryzmu utknęła na rafie elekcji vivente rege.Dwór królewski powiązał ją bowiem ze sprawą dla siebie najważniejszą - wyboru następcy.Kwestia ta wypłynęła oficjalnie w czasie najazdu szwedzkiego, kiedy za pozyskanie pomocy rosyjskiej czy austriackiej Rzeczpospolita gotowa była zapłacić nadziejami na koronę polską.Poważnie branym kandydatem był nie tyle car Aleksy (chociaż sejm 1658 r.wyraził zgodę na oddanie mu tronu polskiego pod nierealnym warunkiem przyjęcia katolicyzmu) co arcyksiążę Karol Habsburg, brat cesarza.Początkowo też poseł austriacki Franciszek Lisola popierał z tego względu projekty wzmocnienia organów centralnych w Rzeczypospolitej.Po pewnym czasie jednak Ludwika Maria zorientowała się, że kandydat austriacki nie jest skłonny zaślubić Anny Marii, wobec czego wszczęła starania o francuskiego księcia krwi.Nad sprawą dyskutowano na razie otwarcie i na radach senatu zastanawiano się nad walorami przyszłego władcy.Jednak gdy Mazzarini zaproponował w końcu księcia d'Enghien, syna Kondeusza, kandydatura ta wywołała tyle zastrzeżeń, że Ludwika Maria przeszła do akcji konspiracyjnej, zyskując sobie przy pomocy francuskiego złota i awansów popleczników, którzy byliby gotowi do swego rodzaju zamachu stanu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]