[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Będzie w centrum uwagi, kiedy powali ich na kolana swoim widowiskiem, to pewne.Kiwam głową, nie przerywając pracy.Pearl przystaje i patrzy na mnie.- Potrzebujesz czegoś, Pearl?- Panno Ave, naprawdę chce pani podarować mi aptekę?- Tak.Bez dwóch zdań.Będzie twoja, kiedy tylko przyjdą papiery.Czemu pytasz? Nagleopadły cię wątpliwości?- Nie wolałaby pani zostawić jej sobie? A jeśli kiedyś wyjdzie pani za mąż? Ten interes napewno jest coś wart.Uśmiecham się do niej.Czekam na formalne orzeczenie sądu, zanim przedstawię jej pełenzakres naszej transakcji.Będzie w szoku, gdy dowie się, że stanowimy część całej sieci aptek.Niestanie się jedynie właścicielką budynku wraz z wyposażeniem.Wejdzie w posiadanie cennejfranszyzy, którą może zatrzymać lub sprzedać, zależnie od potrzeb.Pearl nie zdaje sobie sprawy, żezyskała duże pieniądze.- Nigdy nie wyjdę za mąż, Pearl.- Przepraszam, proszę pani, ale skąd można to wiedzieć?- Ja wiem.- Nigdy nie trzeba tracić nadziei.Biedna Pearl.Romantyczka.Nie pojmuje, co naprawdę dzieje się między dorosłymi.W wiekupiętnastu lat nie jest w stanie zrozumieć głębi mojego związku z Theodore'em.Dzwony, wiwaty, złoteRLT obrączki i ślubna suknia nie są dla mnie symbolem  znaczącego" związku.Nie muszę wychodzić zamąż, żeby czuć się spełniona.- Naprawdę nigdy nie chciała pani wyjść za mąż?- Nie, moja droga.Nie chciałam.Na pewno słyszała o samochodzie Theodore'a, który w zeszły weekend przez całą noc parkowałprzed moim domem.Bierze mnie na spytki.Moje prywatne życie wykracza już poza poziom plotki.Mam wskoczyć oczko wyżej, temat: małżeństwo.W tym mieście dwoje dorosłych ludzi nie możeromansować bez papierka.- Sądziłam, że wszyscy chcą.- Pearl wzrusza ramionami.- Czemu sądzisz, że ja bym chciała?- Pozbyła się pani rupieci.- Co takiego?- Posprzątała pani zaplecze.Kiedy przyszłam do pracy, była tam graciarnia.Teraz jest pusto.Zaczęła pani porządkować sprawy.Otto i Worley naprawili dach.Teraz robią murarkę.Mniej panipracuje.Wynajęła mnie pani, chociaż Fleeta poradziłaby sobie sama.- Co chcesz przez to powiedzieć?- Przekazała mi pani interes.Przecież to jasne.Ludzie czyszczą swoje sprawy, gdy zamierzającoś zmienić.- Może po prostu miałam dość bałaganu.- Nie sądzę.Moim zdaniem robi pani w swoim życiu miejsce dla mężczyzny.Pearl patrzy na mnie.Nie odzywam się.Odczytuje to jako sygnał, żeby zamilknąć.Wciągaodkurzacz do schowka na zapleczu.- Będzie nam potrzebna nowa zamiataczka, od zaraz - rzuca na odchodnym.Czasem myślę, że dziwna z niej dziewczyna.Dwudziesty trzeci dzień pazdziernika nadchodzi w chwale, bez jednej chmurki.W górachkończy się ostatni etap jesieni - liście nabrały koloru matowego złota, tworząc idealne tło dla kobiety,która grała królową Egiptu.Jakże bym chciała, żeby matka doczekała wizyty prawdziwej gwiazdyfilmowej!Matka uwielbiała Elizabeth Taylor.Mogła mówić bez końca o jej doskonałych rysach: te oczy,ten prosty nos, pełne usta (nie zanadto, w sam raz), wyrazisty podbródek.Elizabeth Taylor jest jaknajdelikatniejsza drezdeńska porcelana; jej nieskazitelną biel uwydatniają kruczoczarne włosy.Wszyscy są przejęci, a u niektórych - u mężczyzn zwłaszcza - nerwowość objawia sięniecodziennym zachowaniem.Ballard Littrell, miejscowy pijak, nagle wytrzezwiał.Ma tylko jednoucho - nikt nie wie, w jaki sposób stracił drugie - więc nigdy nie strzyże włosów z lewej strony.Widziano go jednak u fryzjera, jak czesał się na wieczór, i wręcz zażądał wyrównania włosów.Otto iRLT Worley kupowali u Zackiego nowe koszule.Nigdy nie kupują nic nowego, najwyrazniej to dla nichważne wydarzenie.Kobiety w wieku Elizabeth - czterdzieści pięć lat i więcej - potraktowały jejhistoryczną wizytę jako pretekst, by o siebie zadbać.Pearl zauważyła, że wyprzedałyśmy cały zapasczarnej farby do włosów i błękitnych cieni.Dziś miałam zamiar w ogóle nie otwierać, ale zmieniłam zdanie.Muszę się czymś zająć.Takbardzo się denerwuję widowiskiem Theodore'a.Chciałabym, żeby wszystko poszło po jego myśli.Ciężko pracował.Mam nadzieję, że jego uczniowie nie załamią się pod presją.Nie wyobrażam sobienic gorszego, niż gdyby płonąca pałka poszybowała w niebo i wylądowała na ławce gości, zamiast wwyczekujących dłoniach Tayloe Slagle.Nie przypuszczam, żeby odjęło jej mowę, ale nigdy nic niewiadomo.Postanawiam zamknąć wcześniej.Pearl liczy na to: przyniosła dziś z sobą do pracy noweubranie i zamierza się przebrać w toalecie, po czym pospieszyć do parku, żeby pomóc Theodore'owi wustawianiu piramid.Zaangażowałam ją do jego brygady polowej.Pearl jak mało kto sprawdza się wdziałaniu pod presją.Sama jej obecność działa kojąco.Dzwonki na drzwiach brzęczą wesoło.Wyglądam przez okno.Dostrzegam kłębiący się tłumekmieszkańców, którzy zajmują na chodniku dogodne pozycje do oglądania parady.Przed kasą stojądwaj chłopcy.Kłócą się, co kupić za wspólne kieszonkowe.Jedno spojrzenie na ich blond główkimówi mi, że to dzieciaki Słodkiej Sue.- Bracia Tinsleyowie? - pytam.- Ja jestem Jared, a to Chris - odpowiada starszy.- Ile macie pieniędzy?- Dwie dziesięciocentówki, pięciocentówkę i centa.- To wasz szczęśliwy dzień! Dzisiaj możecie kupić dwie rzeczy w cenie jednej.Za dwadzieściasześć centów dwa pudełka cukierków!Chłopcy skaczą z radości.Znów brzęczą dzwonki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl