[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chasezamknął oczy, czując jak prócz żądzy budzi się w nim głód, któregonie zaspokajał niemal równie długo, jak potrzeb seksualnych.Jegociało bezwzględnie zaczęło się domagać pokarmu i spełnienia.Kobiety przestały się całować i zajęły się nim, na zmianęprzysysając się do jego warg, niepomne na tańczący wokół tłum,niepomne na to, że wszystko rozgrywa się publicznie.Nie były w tymodosobnione.Chase zauważył inną parę zajętą sobą.Inne wampiryszukające Karmicielki w tym nieprzyzwoitym miejscu.Z głębokim pomrukiem włożył ręce pod spódnicę pierwszejkobiety.Niecierpliwie uniósł materiał, żeby napawać się jejwidokiem, a jej przyjaciółka lizała go gorącym językiem po szyi.Poczuł, jak kły wysuwają mu się z dziąseł.Wsunął kolano międzynogi kobiety i podciągnął wysoko.Była zupełnie mokra.Jejprzyjaciółka rozpięła mu rozporek i sięgnęła do wnętrza, by uwolnićjego członek.Czuł w sobie żądzę, przymus, by rżnąć i pożywiać sięrównocześnie.Brutalnie chwycił stojącą z tyłu kobietę za ramię izmusił, by przed nim klęknęła.Uwolniła wreszcie jego członek zespodni i zaczęła ssać.Pierwsza nieznajoma ocierała się o jego rękę bliska orgazmu.Chase przyciągnął do siebie tę trzecią.Kły pulsowały mu jeszczebardziej niż członek, wzrok wyostrzył się gwałtownie, gdy podwpływem głodu zrenice zwęziły się w pionowe szparki.Otworzył usta- 100 - Szkarłat północyi gwałtownie wgryzł się w tętnicę kobiety, wciągając do ust gęstąciepłą krew.Pożywiał się szybko i łapczywie, pełny obrzydzenia, że takzupełnie stracił nad sobą kontrolę.Ale nie mógł się powstrzymać.Piłgwałtownie, czując, że zbliża się orgazm.Zaczął poruszać biodrami,przytrzymując klęczącą kobietę za włosy.Już zaraz, czuł, jak spermawzbiera w nim i.Pchnął gwałtownie i wytrysnął, nie odrywając ust od szyiKarmicielki.Przesunął językiem po dwóch małych rankach,zamykając je.Dyszał ciężko po orgazmie.Wszystkie trzy kobietyłasiły się do niego, chciały jeszcze.Odepchnął od siebie ich ręce, nienawidząc się za to, co zrobił.Położył dłoń na czole Karmicielki i wymazał jej pamięć.Potempowtórzył operację z pozostałymi dwiema.Chciał jak najszybciej stądwyjść, trząsł się cały.Kiedy chował członek i zapinał spodnie, poczułna plecach czyjś wzrok.Ktoś przyglądał mu się uważnie.Przesunął wzrokiem po twarzachtancerzy.i nagle okazało się, że patrzy w oczy jednego zwojowników.Tegan.I to by było na tyle, jeśli chodzi o obnoszenie się ze swoimistandardami moralnymi wobec Zakonu.Ile z tej poniżającej sceny widział Tegan? Zapewne całość, choćwyraz jego twarzy nie zdradzał niczego.Wampir po prostu patrzył naniego zimnym spojrzeniem bez wyrazu.Po chwili odwrócił się i wyszedł.Z panelu komputera patrzyły na Dantego jasnożółte oczy zezwężonymi zrenicami.Pysk bestii był otwarty, wargi odsłaniałyimponujące kły.Nie było wątpliwości, że to furia wcielona, ale podpispod zdjęciem głosił, że to  słodka i miła kociczka, która marzy onowym domu".- Jezu - jęknął Dante z obrzydzeniem.Co noc widywał takiespojrzenie, kiedy polował na górze na Szkarłatnych.Czasami nawet widywał ten sam wyraz twarzy w lustrze, kiedyżądza krwi, pożądanie lub wściekłość obudziły jego prymitywnąnaturę.Często działo się tak również pod wpływem wizji: zrenice- 101 - Szkarłat północyzwężały mu się w czarne pionowe kreski, jasnobrązowe tęczówkinabierały bursztynowego koloru, kły zaś wysuwały się z dziąseł nacałą długość.Dziś znowu przeżył ten piekielny koszmar, obudził go zgłębokiego snu koło południa.Trząsł się potem i pocił przez kilkagodzin.Ostatnio zdarzało się to coraz częściej, coraz intensywniej.Astraszliwy ból głowy, jaki potem następował, był po prostu nie dozniesienia.Poruszył bezprzewodową myszą, przechodząc z zakładki  koty"do zakładki  psy".Kliknięciem wyświetlił listę dostępnych zwierząt,po czym przejrzał zdjęcia.Niektóre sprawiały wrażenie odpowiednichdla jego celów, szczególnie ogar o smutnym pysku i imieniu Barney,który potrzebował  szczególnej opieki i marzył o miłym miejscu, wktórym mógłby spędzić ostatnie lata życia".To powinno zadziałać.Zdecydowanie nie szukał zwierzaka nadługo.Otworzył klapkę komórki i wybrał numer schroniska dla zwierząt.Po piątym sygnale odebrała młoda kobieta, ewidentnie żująca gumę.Mówiła z ciężkim bostońskim akcentem.- Schronisko dla zwierząt w Eastside, słucham?- Potrzebne mi jedno z waszych zwierząt - oświadczył Dante.- Słucham?- Pies z waszej strony internetowej, ten stary.Chcę go wziąć.Na chwilę zapadła cisza, w której rozległ się trzask pękającegobalona z gumy.- Och! Ma pan na myśli Barneya?- Tak, właśnie.- Przykro mi, ale już został zaadoptowany.Nadal jest na naszejstronie? Musieli zapomnieć go usunąć.A jakiego psa pan szuka?Mamy kilka innych, które czekają na nowy dom.- Zwierzę potrzebne mi jest dzisiaj.- Zaśmiała się niepewnie.- Cóż, to niezupełnie tak działa.Musi pan przyjść, wypełnićwniosek, a potem spotkać się z naszym.- Mogę zapłacić.- To dobrze, ponieważ zawsze prosimy o drobny datek napokrycie kosztów opieki i.- Czy sto dolarów wystarczy?- 102 - Szkarłat północy- No.- Dwieście? - zaproponował.Nie obchodziły go koszty.- To dlamnie bardzo ważne.- Tak, zaczynam rozumieć jak bardzo.Dante zniżył głos i skupił się na uległym ludzkim umyśle podrugiej stronie linii.- Proszę mi pomóc.Naprawdę potrzebne mi zwierzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl