[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta rozmowa bardzo mnie wzburzyła.%7łałowałem, że nie zadałem pytań, które samesię nasuwały i które będę musiał zapisać, bo było ich tak wiele.Za szybą kawiarni zobaczyłem Waltera.Pomachał mi, otworzył drzwi i wszedł dośrodka.* Dlaczego masz taką minę? * spytał, siadając w fotelu, z którego przed chwilą wstałIvory.* Dużo myślałem tej nocy.Dobrze się składa, że cię tutaj znalazłem.Musimyporozmawiać.* Słucham.* Szukasz pretekstu, żeby zobaczyć znowu twoją przyjaciółkę? Tak, tak, niezaprzeczaj, szukasz jakiegoś pretekstu! Sądzę, że dobrze byłoby tam pojechać izapytać, dlaczego tak naprawdę zostawiła ten wisiorek na twoim nocnym stoliku.Może to przypadek, a może nie!Są dni, kiedy szereg różnych rozmów w końcu skłania nas do podjęcia pewnychdecyzji.* Oczywiście chciałbym ci towarzyszyć do Etiopii * podjął Walter.* Ale nie pojadę!* A czy ja powiedziałem, że się tam wybieram?* Nie, ale i tak tam pojedziesz.* Bez ciebie nie. * To niemożliwe, Hydra pochłonęła wszystkie moje oszczędności.* Jeśli o to chodzi, zapłacę za twój bilet.* Powiedziałem już, że nie ma o tym mowy.Cenię twoją hojność, ale nie stawiajmnie w tak niezręcznej sytuacji.* Tu nie chodzi o hojność.Czy mam ci przypominać, co by się stało ze mną wHeraklionie, gdyby nie ty?* Nie próbuj mi wmawiać, że chciałbyś mnie zatrudnić jako osobistego ochroniarza.Nie sprawiłoby mi to przyjemności.Nie jestem mięśniakiem, mam dyplom zksięgowości i zarządzania zasobami ludzkimi!* Walterze, nie każ się prosić, pojedz ze mną!* To bardzo zły pomysł.Z wielu powodów.* Podaj choć jeden, a zostawię cię w spokoju!* Dobrze, wyobraz więc sobie następującą scenę: dolina Omo, wczesny ranek lubsam środek dnia, jak wolisz.Sądząc z tego, co mi opowiadałeś, jest tam przepięknie.Sceneria: teren wykopalisk.Główne postacie: Adrian i odpowiedzialna za pracewykopaliskowe pani archeolog.Teraz słuchaj uważnie.Sam się przekonasz, że todelikatna sytuacja.Adrian przyjeżdża jeepem, jest nieco zakurzony, ale nadalpozostaje przystojnym facetem.Pani archeolog słyszy zbliżający się samochód, rzucałopatkę i młotek, zakłada okulary.* Ona nie nosi okularów!*.nie zakłada okularów, ale prostuje się i widzi, że nieoczekiwanym gościem jestnie kto inny, tylko mężczyzna, którego, nie bez pewnego żalu, zostawiła w Londynie.Na jej twarzy widać wzruszenie.* Widzę tę scenę, ale do czego zmierzasz?* Zamilcz i pozwól mi skończyć! Pani archeolog i jej gość idą ku sobie, żadne z nichnie wie, co powie.W ogóle nie zwracają uwagi na tego, który znalazł się na dalszymplanie.Tego, który w bawełnianych szortach i w czapce w kratkę praży się w słońcu,podczas gdy tych dwoje rzuca się sobie w objęcia.Kto mu w końcu powie, co zrobićz bagażami? Czy nie sądzisz, że to naprawdę zepsułoby tę całą scenę? Decydujesz sięwięc jechać sam czy mam to wszystko narysować? W końcu Walter przekonał mnie do tej podróży, chociaż mnie samemu wydawało się,że jeszcze nie jestem gotów do podjęcia takiej decyzji.Gdy załatwiłem wizę, wsiadłem na Heathrow do samolotu, aby po dziesięciugodzinach wylądować w Addis Abebie.Tego samego dnia Ivory, który był w pewnym stopniu sprawcą tej podróży, wrócił doParyża.Do członków komisji,człowiek, który nas interesuje, odleciał dziś do Addis Abeby.Nie ma potrzebywyjaśniać, co to oznacza.Bez pomocy naszych chińskich przyjaciół, którzy nadalmają jakieś sprawy w Etiopii, będzie nam trudno utrzymywać nad nim kontrolę.Proponuję, żebyśmy się spotkali jutro.Pozdrawiam.AmsterdamJan Vackeers odsunął klawiaturę komputera i pochylił się nad teczką, którą podał mujeden z jego współpracowników.Po raz kolejny przyjrzał się zdjęciu witrynylondyńskiej kawiarni.Widać na nim było Ivory'ego jedzącego śniadanie wtowarzystwie Adriana.Vackeers pstryknął zapalniczką, położył fotografię w popielniczce i podpalił ją.Gdyspłonęła do końca, zamknął teczkę i powiedział ze złością:* Nie wiem, jak długo będę w stanie ukrywać przed naszymi kolegami to, co panrobi.Niech Bóg ma pana w opiece!Ivory czekał cierpliwie na lotnisku Orly w kolejce do taksówek.Kiedy nadeszła jego kolej, usiadł z tyłu i podał kierowcy małą kartkę.Widniał na niejadres drukarni znajdującej się niedaleko bulwaru Sebastopol.Ruch był umiarkowany,dojedzie więc na miejsce za pół godziny.Kiedy Lorenzo, w swoim biurze w Rzymie, przeczytał wiadomość od Veckeersa,wezwał sekretarkę.* Czy mamy jeszcze jakieś aktywne kontakty w Etiopii?* Tak, proszę pana, są tam dwie osoby.Właśnie zaktualizowałam teczkę dotyczącąAfryki na pańskie spotkanie w gabinecie ministra spraw zagranicznych w przyszłym tygodniu.Lorenzo podał sekretarce fotografię oraz zapisany w pośpiechu rozkład lotów.* Proszę się z nimi skontaktować.Niech mnie informują o podróżach, spotkaniach irozmowach człowieka, który przyleci do Addis Abeby samolotem z Londynu jutrorano.To obywatelbrytyjski, konieczna więc jest dyskrecja.Proszę powiedzieć naszym ludziom, żebyraczej zrezygnowali ze śledzenia go, niż pozwolili się zdemaskować.Niech nigdzienie zostaną zamieszczone informacje o tej sprawie, chciałbym, aby na razie pozostałapoufna.Sekretarka zabrała dokumenty, które dał jej Lorenzo, i wyszła z gabinetu.EtiopiaPo wylądowaniu w Addis Abebie spędziłem na lotnisku godzinę.Tyle czasu zajęłopodstemplowanie mojego paszportu i odnalezienie bagażu.Potem wsiadłem napokład samolotu lecącego w kierunku Jinki.Skrzydła tej małej maszyny były tak zardzewiałe, że zastanawiałem się, jak w ogólemoże latać.Osłona kokpitu pomazana była olejem.Wyglądało na to, że pozakompasem z drgającą konwulsyjnie igłą pozostałe urządzenia na tablicy rozdzielczejnie działają.Pilot w ogóle się tym nie przejmował.Kiedy silnik kasłał, na wyczucieotwierał albo przymykał przepustnicę.Prowadził samolot, posługując się zarównowzrokiem, jak i słuchem.Pod skrzydłami w ogłuszającym huku silnika przesuwały się przepiękne pejzażeAfryki.Wreszcie koła podskoczyły na ziemnym pasie, po czym maszyna zatrzymała się wgęstym tumanie pyłu.Podbiegli do nas jacyś chłopcy.Zląkłem się, że śmigło możezranić któregoś z nich.Pilot nachylił się do mnie, żeby otworzyć drzwiczki, wyrzuciłmoją torbę i zrozumiałem, że nasze drogi tu się rozchodzą.Gdy tylko postawiłem stopę na ziemi, samolot zakręcił i ruszył.Zdążyłem zobaczyć,jak wzbija się ponad koronami eukaliptusów.Znalazłem się w zupełnie obcym miejscu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl