[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dalibóg, paniczu Tomku, no to suńmy czym prędzej do domu.To przecież chybawięcej niż po półtora dolara na głowę, czy nie tak? I owszem. Hm, jeśli to nie jest najtańszy w świecie sposób robienia pieniędzy, to niech mnielicho porwie! One zwyczajnie spadły nam wprost z nieba i nic nas nie kosztowały, aniodrobiny pracy.No to, paniczu Tomku, jedzmy jak najszybciej.Ale Tomek nad czymś rozmyślał; był tak podniecony i zajęty obliczaniem czegoś, żewcale go nie słuchał.Lecz zaraz potem zawołał: Pięć dolarów! No jasne! Widzicie, ten piasek jest wart.wart.ciężkie pieniądze. Jakże to, paniczu Tomku? No, powiedz, powiedzże wreszcie, złociutki! Hm, gdy tylko ludzie się zwiedzą, że jest najprawdziwszy piasek z prawdziwej Sahary,to każdy zaraz zapragnie mieć go choć trochę dla siebie i trzymać go we flakoniku naetażerce, z nalepką, że to taka próbka na pokaz.A my musimy go tylko poprzesypywać dotych flakoników i pózniej zasuwać po całych Stanach, żeby upłynniać to po dziesięć centówza sztukę.Mamy tu, w tej gondoli, piasek wartości dziesięciu tysięcy dolarów.Jim i ja z tej wielkiej radości od razu potraciliśmy głowy i zaczęliśmy wrzeszczeć:Juhuhu! i Hurra! a Tomek mówił dalej: I możemy stale tutaj wracać, ładować piach i tak parę razy pod rząd, dopóki nie przewieziemy całej tej pustyni i nie przehandlujemy jej kawałek po kawałku, a przy tym niebędziemy mieli żadnej konkurencji, bo cały ten interes opatentujemy. Mój Boże  powiedziałem  będziemy tak bogaci, jak ten tam król Kreozot.No nie,Tomku? Tak, ale chodzi ci zapewne o Krezusa.Ha, tamten derwisz poszukiwał skarbów wjakiejś niedużej górce, a nie wiedział, że przeszedł całe dziesięć mil depcząc przy tym poinnych najprawdziwszych skarbach.Był bardziej ślepy niż tamten poganiacz, kiedy sięrozstawali. Paniczu Tomku, a ile tak to wszystko do kupy może być warte? Tego jeszcze nie wiem.Trzeba by wszystko dobrze wykalkulować, a to nie takieproste, bo to ponad cztery miliony mil kwadratowych piachu, licząc po dziesięć centów zaflakonik.Jim strasznie się już zapalił, ale to go trochę przygasiło, toteż pokręcił głową ipowiedział: Paniczu Tomku, nie możemy sobie przecież pozwolić na tyle tych flakoników.Nawet sam król by się na coś takiego nie porwał.Lepiej nie zabierajmy aż całej pustyni, botakie flakoniki nas zrujnują, to pewne.Podniecenie Tomka także przygasło i myślałem, że też chodzi mu o te flakoniki, ale gdzietam.Siedział, rozmyślał nad czymś i coraz bardziej zwieszał nos na kwintę, aż w końcupowiedział: Chłopcy, ten numer nam nie przejdzie, dajmy sobie z tym spokój. A to niby dlaczego, Tomku? Bo trzeba by płacić cło.Nie mogliśmy się w tym z Jimem ani rusz połapać.Toteż zapytałem: No i co z tym cłem, Tomku? Bo jeżeli nie da się od tego wymigać, to niby czemu niemielibyśmy zapłacić i już? Chyba da się to zrobić?Lecz on na to powiada: Och, to nie takie proste.To poważny podatek.Ilekroć tylko przekraczacie granicępaństwową  no wiecie, jakby sam skraj państwa  trzeba przejść przez urząd celny;przychodzą różni urzędnicy państwowi, grzebią w waszych rzeczach i nakładają dużypodatek, który oni nazywają obowiązkiem celnym, że to niby ich obowiązek zrujnować wasdo cna, a jeżeli byście tego nie zapłacili, wtedy położą łapę na waszym piasku.Powiadają, żejest to konfiskata, ale nikomu nie zamydlą oczu, bo przecież chodzi o to, żeby po prostu cośświsnąć, i to chyba wszystko, co by się dało na ten temat powiedzieć.Gdybyśmy takspróbowali wiezć piasek tą drogą, którą teraz lecimy, musielibyśmy aż do znudzenia przełazićprzez różne płoty.Po prostu granica za granicą.Egipt, Arabia, Indie i tak dalej, i wszędzietam przygrzmociliby nam cło, a więc sami widzicie, że nie będziemy mogli lecieć dalej tymkursem. To nic, Tomku  powiadam. Możemy przecież po prostu przelecieć nad tymi ichzakichanymi granicami i co nam wtedy zrobią?Spojrzał na mnie ze smutkiem i rzekł bardzo poważnie: Hucku Finnie, czy sądzisz, że to byłoby uczciwe? Nienawidzę tego rodzaju gadania.Nie odezwałem sięwięc ani słowem, a on ciągnął swoje: Ale tę drugą drogę też mamy zamkniętą.Gdybyśmy zawrócili, jest jeszcze urząd celnyw Nowym Jorku, i to gorszy niż tamte razem wzięte.A biorąc pod uwagę ładunek, którywieziemy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl