[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aes Sedai robiły to, co miały zrobić.Tood ich decyzji zależało, czy będzie chroniona przed Elaidą i również one mogłypostanowić, że się ją odda Elaidzie, związaną postronkami jak prosię. Szczupak nie prosi żaby o pozwolenie na spożycie wieczerzy , przypomniałasobie jedno z porzekadeł Lini.Stan raportu wskazywał niezbicie, jak zareagowała Elaida na amnestię zarzą-dzoną przez Randa.Elayne niemalże widziała ją, jak najpierw zgniata arkuszpapieru w garści, potem zaczyna go drzeć na strzępy, aż wreszcie, na chłodno,wygładza go i chowa do szkatułki.Atakom wściekłości Elaidy niemal zawsze to-warzyszył chłód.Nie napisała niczego na tym dokumencie, ale za to nagryzmoliłauszczypliwe słowa na innym, zawierającym wykaz wszystkich Aes Sedai przeby-wających w Wieży; wynikało z nich niezbicie, że jest niemalże gotowa oświad-czyć publicznie, iż każda, która nie usłucha jej rozkazu powrotu, to zdrajczyni.Sheriam i pozostałe dwie omówiły taką ewentualność z całkowitym spokojem.Niezależnie od tego, ile sióstr zamierzało rozkazu usłuchać, niektóre czekałabydługa podróż, a do innych wezwanie mogło jeszcze nie dotrzeć.W każdym ra-zie taki dekret stanowiłby dla całego świata potwierdzenie, iż wszelkie pogłoskio rozłamie w Wieży są prawdziwe.Elaida musiała być bliska paniki albo wręczrozjuszona ponad miarę, że w ogóle wzięła coś takiego pod uwagę.Elayne miała wrażenie, że po jej kręgosłupie sunie grudka lodu i nie miało tonic wspólnego z kwestią, czy Elaida była przestraszona czy też rozwścieczona.Dwieście dziewięćdziesiąt cztery Aes Sedai w Wieży, wszystkie wspierały Ela-idę.Blisko jedna trzecia wszystkich Aes Sedai, niemal tyle samo, ile zebrało sięw Salidarze.Być może w najlepszym przypadku można się było spodziewać, żereszta też się podzieli mniej więcej równo.W rzeczy samej, byłaby to najlepszarzecz, jakiej się można było spodziewać.Po wielkiej gorączce na samym począt-ku rzesze napływających do Salidaru zmalały do lichego strumyczka.Może ichnapływ do Wieży też się zmniejszył.Można było mieć taką nadzieję.Przez jakiś czas kontynuowały swoje poszukiwania w milczeniu, po czym na-gle Beonin zakrzyknęła: Elaida wysłała emisariuszki do Randa al Thora!Elayne poderwała się na równe nogi i ledwie zdążyła pohamować język, kiedySiuan dała jej znak, że ma milczeć; mało zresztą brakowało, a gest ten byłbyzupełnie nieczytelny, zapomniała bowiem wyplątać dłonie z kociej kołyski.Sheriam wyciągnęła rękę w stronę pojedynczego arkusza papieru, ale ten roz-troił się, nim zdążyła go dotknąć. Dokąd ona je wysyła? spytała w tym samym momencie, w którym My-relle zapytała: Kiedy wyjeżdżają z Tar Valon?209W tym momencie cały spokój zawisł na włosku. Do Cairhien odparła Beonin. Ale nie zauważyłam kiedy, o ile tow ogóle zostało wspomniane.Ale z pewnością potem wybiorą się do Caemlyn,kiedy już się dowiedzą, gdzie on jest.Tak czy inaczej, była to dobra wiadomość; podróż z Cairhien do Caemlyn mo-gła potrwać miesiąc.Misja poselska z Salidaru dotrze do niego pierwsza, z całąpewnością.Elayne miała w Salidarze schowaną pod materacem sfatygowaną ma-pę i codziennie na niej zaznaczała, ile drogi do Caemlyn jej zdaniem mogli jużpokonać.Szara siostra nie skończyła mówić. Jak się zdaje Elaida zamierza ofiarować mu swe poparcie.A także eskortędo Wieży.Sheriam podniosła brwi. To niedorzeczność. Oliwkowe policzki Myrelle pocięmniały. Elaidanależała do Czerwonych. Amyrlin należała do wszystkich Ajah i jednocześniedo żadnej, ale nie mogła tak zwyczajnie wyprzeć się tej, z której się wywodziła. Ta kobieta jest gotowa na wszystko odparła Sheriam. A on być możeuzna poparcie ze strony Białej Wieży za kuszące. Może mogłybyśmy przekazać wiadomość Egwene za pośrednictwem ko-biet Aielów? zasugerowała Myrelle bez przekonania.Siuan kaszlnęła, bardzo głośno i bardzo sztucznie, a Elayne ze swej strony po-czuła, że osiągnęła już kres wytrzymałości.Koniecznie należało ostrzec Egwene,to oczywiste ludzie Elaidy z pewnością zawlekliby ją z powrotem do Wieży,gdyby ją znalezli w Cairhien, a tam nie spotkałaby się z miłym przyjęciem alereszta.! Na jakiej podstawie uważacie, że Rand posłuchałby czegokolwiek, co po-wie Elaida? Czy waszym zdaniem on nie ma pojęcia, że należała kiedyś do Czer-wonych Ajah, oraz co ten fakt oznacza? One nie zamierzają zaofiarować mu po-parcia i wy o tym dobrze wiecie.Musimy go ostrzec! Elayne zdawała sobiesprawę, że uwikłała się w sprzeczności, zdenerwowanie zaćmiło jasność myśli.Jeśli Randowi coś się stanie, to ona umrze. A czy podpowiesz nam, w jaki sposób mamy to zrobić, Przyjęta? spytałachłodnym tonem Sheriam.Elayne pomyślała, że musi pewnie przypominać rybę, bo tak szeroko mia-ła otwarte usta.Nie miała pojęcia, jakiej odpowiedzi udzielić.Nagle z opresjiuratował ją jakiś daleki wrzask, po którym rozległy się niezrozumiałe okrzykiz przedsionka.Stała wprawdzie najbliżej drzwi, ale przebiegła przez nie pospołuz innymi, depczącymi jej po piętach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]