[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli straci panowanie nad sobą i okażezłość, wszystkie stacje telewizyjne będą to pokazywać naokrągło.Dlatego spojrzał spokojnie na mężczyznę, który byłmniej więcej w jego wieku, na jego twarz czerwoną zewzburzenia i rozpaczy.- Z całym szacunkiem, panie Frey, ale pana syn jest mordercąskazanym w Stanach Zjednoczonych za zabójstwo, uciekł zwięzienia.To nie my go zabijamy.To w pana kraju obowiązujekara śmierci.Frey odwrócił się w stronę Carlssona, jakby oczekiwałjakiegoś wsparcia w starciu z Wingem.Poczuł, jak strachustępuje miejsca złości, a bezradność zmusza go do zadania ciosu.- W Stanach zostanie stracony.Doskonale pan o tym wie!- Panie Frey, Rosja była krajem tranzytowym, z którego panasyn.- Pierdoleni mordercy!-.przyjechał do nas w sposób nielegalny.Został tamwydalony przez Urząd Imigracyjny.Nie przez szwedzki rząd.Frey nie mógł się już dłużej opanować.Chwycił się za serce, jakby zaczął odczuwać ból, a gdywychodził z sali, widać było, jak drga mu twarz.*Według informacji przekazanej Grensowi Rosjanie mieliwysłać oficera w randze pułkownika.Grens zerknął na pagony,wszystko się zgadza.Pułkownik czekał już na nich na pasie startowym, gdyschodzili po schodkach z samolotu.Grensa uderzył widokoficera, który stał metr przed nim.Rosjanin wyglądał jakkarykatura przeciętnego rosyjskiego wojskowego, którychwielu widział na filmach.Wysoki, wyprostowany, krótkoostrzyżony, miał twarz, której od dawna obcy był śmiech czychoćby uśmiech; do tego głębokie bruzdy na gładkowygolonych policzkach, mocne szczęki, a dolna niecowysunięta.Oficer stał tyłem do słońca i trudno było rozróżnićsześciu czy siedmiu uzbrojonych żołnierzy stojących obokniego.Wszyscy mieli na sobie mundury.W rękach prawdopodobnie trzymali kałasznikowy.Grens przemógł się na chwilę i próbował uśmiechnąć się dożołnierzy, którzy przypominali postacie z filmu, a na dodatekmieli tak charakterystyczną broń.Niestety, nie udało mu się.Być może okolica pokryta białym śniegiem i oświetlonazimowym słońcem wyglądała pięknie, nawet jeśli tak było,Grens tego nie zauważył.Znajdowali się na lotniskuSzeremietiewo, na którym nigdy wcześniej nie był.Pozdrowił Rosjanina, a ten uścisnął wyciągniętą w jegostronę ręką.Potem czekali w milczeniu, aż Grens - ku swojemu własnemu zdumieniu - wskazał najpierw na siebie, a potem naJohna i powiedział, że jako pełnomocnik Johna Meyera Freyadomaga się przyznania Freyowi azylu politycznego w Rosji.Przez chwilę wpatrywali się w siebie, a po chwili pułkownikoświadczył, że nie rozumie szkolnej angielszczyzny Grensa, naco Hermansson wyjaśniła mu w skrócie, o co chodzi.Rosjaninodparł, że to niemożliwe i szwedzki policjant musi zrozumieć,że nie przyznaje się azylu politycznego osobie, która nie żyje.Grens czuł silne podmuchy wiatru, który na otwartejprzestrzeni ograniczał im swobodę ruchów.Widział, jak śniegunosi się z betonowego podłoża i leci z wiatrem w tanecznymrytmie.Przez cały czas trzymał w ręce plastikową teczkę zdokumentami.Była lekka i mało nie porwał jej wiatr.Poszczególne dokumenty już prawie z niej wypadły, lecz Grenschwycił je w ostatniej chwili.Pułkownik zerknął naposzczególne dokumenty, wyjął pióro i podpisał każdy z nich.Nadal stał na otwartej przestrzeni w silnych podmuchachwiatru, a dokumenty podpisywał bez żadnej sztywnejpodkładki.Grens spojrzał na Hermansson, która stała po jego lewejstronie.Z jej twarzy nie potrafił nic wyczytać.Z tyłu stał Sven.Jego czoło pokrywały zmarszczki jak zwykle, gdy odczuwałstres.Zdawało się, że tryska spokojem i tylko ktoś, kto znał good wielu lat, wiedział, że wcale tak nie jest.Schwarz prawiewisiał na kajdankach, przykuty do przegubu Svena.I ciągle tendzwięk, jakaś monotonna pieśń, te same angielskie słowa,które Schwarz mruczał prawie bezgłośnie.Ruben Frey wybiegł z sali konferencyjnej, zbiegł po białychmarmurowych schodach i przez duże szklane drzwi wejściowewypadł na ulicę.Nie miał na sobie wierzchniego okrycia, niewiedział, dokąd idzie, chciał po prostu jak najszybciej wydostaćsię z sali, gdzie brakowało mu powietrza.W końcu rozpłakał się, a dwie kobiety, które mijały go nachodniku, przyglądały mu się z ciekawością.Obejrzały się zanim i widziały, jak idzie w stronę ulicy Vasagatan.Był otyły i szybko rozbolały go kolana i biodra, dlatego zatrzymał się i oparł o ścianę domu, ból uniemożliwił mudalszy bieg.Nie obchodzili go idący ulicą ludzie, choć zbyt długoprzyglądali się mężczyznie, który mimo mrozu tak bardzo sięspocił.Odczekał, aż serce znowu zaczęło bić równym rytmem,aż wydawało mu się, że może już normalnie mówić.Z kieszenimarynarki wyjął telefon i wybrał numer zakładu karnego wMarcusville.Potem zrobił to, co uzgodnili.Kiedy usłyszał głos Eriksena,poprosił go, aby zadzwonił do niego z innego telefonu.Eriksenpoinstruował go, aby poczekał piętnaście minut.Obaj wiedzieli,że w ciągu tego czasu Eriksen musi dotrzeć do restauracjiSofios, bo w środku, koło toalet, znajduje się aparat, którywykorzystywali do rozmów.*Kiedy Sven rozpiął kajdanki, a Schwarz został oficjalnieprzekazany pułkownikowi, który pokwitował także odbiórdokumentów, Schwarza otoczyła grupa uzbrojonych żołnierzy.Transfer odbył się w błyskawicznym tempie.Przodem, pobokach i z tyłu szło sześciu ludzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl