[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic o tobie nie wiem, ani skąd pochodzisz, ani kim są twoi krewni.Pojawiłeś się w moim życiujako człowiek dorosły, nauczyciel.Gdzie byłeś przedtem?Samo pochodzenie Johna nie miało dla mnie większego znaczenia.Wielu znanych ludzi pochodziłoznikąd.Pojawiali się na zgliszczach pozostałych po walkach, które unicestwiły połowę arystokracji,doprowadziły do upadku wielkich fortun i wywołały chaos w całym kraju.Kardynał Wolsey był synemrzeznika, jego sekretarz Thomas Cranmer - synem szynkarza.Dziadek ojca był piekarzem.John zawsze należałRLT do naszego grona i to wystarczało; ale jeśli mieliśmy się stać jednym w oczach Boga, to chciałam cokolwiekwiedzieć o rodzicach, siostrach, braciach i miejscu, z którego pochodził.Rozejrzał się dokoła, a wiatr rozwiewał poły jego koszuli.Czułam na sobie jego zapach budzący wspo-mnienie naszej bliskości.Podszedł do mnie i pomógł zawiązywać tasiemki.- Mamy całe życie na takie opowieści, więc nie musimy się śpieszyć.- Zauważyłam, że staranniedobiera słowa.- Rodzinę straciłem jeszcze za młodu.Mój ojciec zmarł.Miałem dobrego ojczyma, ale jego teżstraciłem.Pózniej mieszkałem u mojej ciotki w Burgundii.aż do jej śmierci.- Patrzył w dal nieobecnymwzrokiem.- Studiowałem na uniwersytecie w Lowanium i podróżowałem.W czasach młodości jezdziłemwszędzie, usiłując.- urwał na chwilę -.odnalezć kogokolwiek z rodziny.Szukałem ludzi pamiętających mniez okresu tuż po wojnie.Nie tylko w Niderlandach.Zjezdziłem wzdłuż i wszerz całe królestwo, byłem wIrlandii, byłem w Szkocji.Bez rezultatu.Z krewnych pozostał mi tylko brat, z którym nigdy nie byliśmy wdobrych stosunkach.- Zamyślił się.- Dziwne.teraz jest w Londynie.Po powrocie bardzo chciałem się doniego zbliżyć.Ale między nami panuje chłód.Powstała zbyt wielka przepaść, chyba nie do pokonania.Trochę go rozumiałam.Patrząc na jego zafrasowaną twarz, pomyślałam o Elizabeth i obiecałam sobie,że przy następnym spotkaniu spróbuję zrobić coś, żeby poprawić nasze wzajemne stosunki.- No i tak to było - westchnął John, już w pończochach, sięgając po spodnie.- Erazm powtarzał mi.twój ojciec też to mówił.że znajdę nową rodzinę wśród ludzi nauki.- Wstał, strzepnął ubranie i podał mispódnicę równie zręcznie jak panna służąca.- Rzeczywiście, poczułem się wśród was jak we własnym domu izacząłem nowe życie.Ale najważniejsze, że.mam ciebie.- Uśmiechnął się, mówiąc te słowa.A ja byłamniewiele mądrzejsza niż przedtem; może on już na zawsze pozostanie zagadką? - Teraz my będziemy dla siebierodziną.- Pocałował mnie w czoło.- Zupełnie mi to wystarczy.Obrócił mnie plecami do siebie i fachowo zajął się sznurowaniem tasiemek gorsetu.- Wciągnij powietrze! - polecił, chowając wystający kawałek koszuli pod stanikiem sukni.Zadziwił mnie zręcznością i praktyczną wiedzą na temat kobiecego ubioru.- Moglibyście być panną służącą, mistrzu Johnie - stwierdziłam dość kwaśno.Zmiejąc się, wiązał tasiemki, jakbym była lalką.Nie wstydził się swojej umiejętności sznurowania sukniani mocowania kołnierzyka, o czym przekonałam się chwilę pózniej.Był z siebie bardzo zadowolony.Podjął zziemi mój czepek, nałożył i poprawił, chowając pod nim włosy.Przyszło mi wtedy do głowy, że chce mi przezto coś powiedzieć.- Ha, no cóż - odparł z uśmiechem na moje pytające spojrzenie.Był w doskonałym nastroju.- Dla dobraprawdy muszę ci wyznać, Meg, że nie zawsze byłem wierny wspomnieniom o tobie.Niechętnie tego słuchałam.Wolałabym nie wiedzieć, ale też nie chciałam uchodzić za naiwną gęś.Całemoje dotychczasowe szczęście gdzieś się podziało.- Włochy.- bąknęłam nieśmiało, starając się, by nie zabrzmiało to jak wyrzut.Szybko wyjaśnił, najwyrazniej nie rozumiejąc moich intencji.- Nie.we Włoszech akurat żyłem jak mnich.Tutaj, na dworze króla Henryka.W tym gniezdzierozpusty, znanym w całej Europie z tego, że przyciąga ludzi świeżo wzbogaconych, pragnących się pokazać wwielkopańskim blasku, złaknionych kariery, chwytających każdą nadarzającą się okazję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl