[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oficer francuski, powiadasz - w zadumie powtórzył Ethan.- %7ładen nie mógłby cię zdradzić - powiedziała z wielkim przekonaniem.- Są prze-cież po tej samej stronie co ty.- Kwestia ceny.Prawda, Lottie?Zagryzła wargi.- Ja jestem Brytyjką.Większość ludzi uznałaby mnie za patriotkę.- Więc oceniliby cię za wysoko.- Roześmiał się.- Ty nie masz zasad.Co zaofero-wał ci brat? Pieniądze, jak sądzę.Odwieczny układ.- Theo zaoferował mi to, co utraciłam.- Lottie nie zamierzała zdradzać, na czympolegał układ, bo w ten sposób wyjawiłaby swoją słabość, swoje pragnienia, lecz Ethanją zranił.Tyle że on ma całkowitą rację, myślała z goryczą.Moje zasady są na sprzedaż.DlaLottie nie miało znaczenia dobro kraju i inne równie szczytne ideały, nie tego pragnęłanajbardziej na świecie.Pragnęła powrotu do przeszłości, kiedy była niewyobrażalnie bo-gata, choć nie potrafiła docenić, jak bardzo uśmiechnął się do niej los.Otrząsnęła się,spojrzała na Ethana.Na twarzy miał wypisane zrozumienie, może nawet współczucie.- Przykro mi - powiedział po chwili milczenia.- Przecież wiesz, że nie ma dla cie-bie powrotu do dawnego życia, Lottie.Oni cię zwodzą.- Mogę spróbować.- Skoro odzierał ją ze złudzeń, musiała zaprotestować.- Nie opieniądze mi chodzi! - wybuchła.- Kocham Thea, jest moim bratem.On jeden okazywałmi serce, gdy opuścił nas ojciec, a matka kompletnie się załamała.Czy to dziwne, żechcę mu pomóc, podobnie jak on mnie? - Nie mogła znieść litości bijącej z oczu Ethana.Wiedziała, co myślał.Theo ją wykorzystuje, a ona odpycha od siebie prawdę.Chciała,żeby Theo okazał się jej rycerzem na białym koniu.Owszem, za jego pomoc była cenaRLT do zapłacenia, ale tak już jest na tym świecie.Nie znaczyło to wcale, że Theo kochał jąmniej.- Co ja teraz powiem bratu? - szepnęła zrozpaczona.- To, co ci przekażę.W pierwszej chwili nie zrozumiała, a gdy wreszcie dotarło do niej, zawołała:- Mam go okłamywać?! Przekazywać fałszywe informacje?- Będziesz mi bardzo pomocna.Teraz jego twarz nie wyrażała już współczucia.Był twardy i nieprzejednany.Lottiepatrzyła zdumiona.Pani Ormond twierdziła, że Ethan jest bezwzględny.Lottie z łatwo-ścią mogła sobie wyobrazić, jak na polu bitwy sieka na kawałki wrogów Napoleona.Bezwzględność miała jednak różne oblicza.To było oblicze człowieka o zimnym sercu.- Theo domyśli się - powiedziała bezbarwnym głosem, nad którym, mimo ogrom-nych emocji, jakoś zapanowała.- Skoro ciebie nie wywiodłam w pole, jego też nie prze-konam.- Informacje, które ci dam, będą bardzo przekonujące.Zapadło milczenie, wreszcie Lottie spytała:- Mam inne wyjście? Twierdzisz, że zawsze jest jakiś wybór.- Wyznam, że według mnie wybór masz niewielki.- Uśmiechnął się słodko.- Albozaczniesz pracować dla mnie, aby odkupić swoje oszustwo, albo pójdziesz do brata iprzyznasz się, że go zawiodłaś.Przekonasz się, czy nadal będzie chciał ci pomóc, gdy sięokaże, że nie masz mu nic do zaoferowania.Chyba że pomoże ci powodowany miłościąbraterską.Lottie zrobiło się zimno, bo wcale nie była przekonana o bezinteresowności brata.Mimo to nie poddała się zwątpieniu.Theo przysięgał, że ją kocha.Nie wyrzeknie się sio-stry, nawet gdyby go zawiodła.Kochała brata i chciała mu wierzyć, ale on mówił wLondynie wprost, że za jego pomoc musi zapłacić.Teraz, kiedy tak kompromitująco za-wiodła w roli szpiega, czy odrzuci ją, umyje ręce, jak wielu mężczyzn przed nim? Lottienie chciała wystawiać brata na próbę.- Nie masz wyjścia, musisz związać swój los ze mną - stwierdził Ethan.- Chyba żewolisz skończyć na ulicy.W dusznej atmosferze niewielkiego pokoju znowu zapadła cisza.RLT Ethan nie spuszczał z Lottie oczu, a ona wiedziała, że czyta z jej twarzy jak zotwartej księgi.Rzeczywiście, nie miała wyboru.Mogła pracować dla niego i zdradzićswój kraj albo zdać się na łaskę Thea i ryzykować odrzucenie.Jeśli odmówi Ethanowilub jeśli Theo ją odrzuci, będzie zdana wyłącznie na siebie i doszczętnie zrujnowana.Cienie przeszłości otoczyły ją ciasnym kręgiem.Jaką decyzję powinna podjąć?- Nie będę szpiegować dla Francuzów - oświadczyła.- Nawet ja znam granice.Zadużo ode mnie wymagasz, milordzie.W jego oczach zabłysła wesołość, a także coś na kształt podziwu.Studiował zuwagą jej twarz, więc zacisnęła usta, żeby nie powiedzieć czegoś, co może jej zaszko-dzić.Było trudniej, niż przypuszczała.Problem wyboru, rozdroże.Instynkt podpowia-dał, by przyjąć propozycję Ethana.- Przecież już ustaliliśmy, że nie masz wyboru, prawda?- Ale to zdrada.Powieszą mnie, gdy się wyda.- Myślałem, że dręczy cię dylemat, komu jesteś winna lojalność, a ty po prostumartwisz się o własną skórę - zauważył cierpko.- Jeśli Brytyjczycy dowiedzą się, co ro-bisz, masz szansę się wykręcić, twierdząc, że działałaś pod przymusem.- Nie.- Hardo spojrzała mu w oczy.- Nie będę się wykręcać.Skończyłam z żebra-niną.Doskonale pamiętała, jak błagała Gregory'ego o dach nad głową i jak napraszałasię pani Tang, żeby udzieliła jej schronienia.I jak rozpaczliwie oczekiwała ratunku odTheo.Za każdym razem kończyło się upokorzeniem i utratą szacunku do samej siebie.- Nie będziesz pracowała dla mnie i nie pójdziesz po prośbie do brata?- Nie.- Przepełniała ją przedziwna mieszanina odwagi i niepewności.Co zrobi, je-śli Ethan odkryje blef i ją wyrzuci? Na pewno nie zacznie sprzedawać swoich wdziękówjak służące z gospody Pod Niedzwiedziem.Raczej umrze z głodu, niż tak nisko upadnie.Nie pójdzie też piechotą dwadzieścia mil dzielących ją od majątku rodzinnego Pallise-rów, by odwołać się do miłosierdzia krewnych, bo już dowiedli, że miłosierdzia nie zna-ją.- Nie - powtórzyła po raz trzeci, ale już bez tak wielkiego przekonania co poprzednio.- Zadziwiasz mnie - powiedział Ethan.- To interesujące.Nie przypuszczałem, żezdobędziesz się na odwagę, by mi odmówić.RLT - Jeśli chcesz, możesz wyrzucić mnie na ulicę - zapewniła, mając nadzieję, że Et-han nie posłucha - a ja nie zmienię zdania.- Po co ten melodramat? - Roześmiał się, po czym delikatnie dotknął jej policzka,jednak miła pieszczota kontrastowała z twardym wyrazem oczu.- Nie mam zamiaru roz-stawać się z tobą, w każdym razie jeszcze nie teraz, chociaż dopuszczając się zdrady, za-służyłaś na to, bym kazał ci się pakować.- Co teraz będzie? - zapytała, czując wielką ulgę.- To samo co do tej pory.Jesteś moją kochanką, a tę rolę odgrywasz znakomicie.- A moje zobowiązania wobec Thea?- Mów mu, co chcesz, jeśli od tego ma zależeć twoja przyszłość - odparł rozbawio-ny, zaraz jednak spoważniał.- Tylko uważaj, żeby nie mówić mu prawdy.Nie zdradzmnie, Lottie, po raz drugi.Proszę.- Słowa były łagodne, lecz ton ostry.- Nie wystawiajna próbę mojej cierpliwości.Mówię poważnie.Mierzyli się wzrokiem.Lottie pokręciła głową z niedowierzaniem.- Nie rozumiem cię, Ethanie.- Nie musisz.Lubię cię, Lottie, nawet bardzo.To wszystko.- Ale mi nie ufasz - wyszeptała mocno poruszona.Ethan pozwolił jej zostać, nie wyrzuca na ulicę.Jest bezpieczna, przynajmniej narazie, a Theo nie musi się dowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl