[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zoddali dobiegaÅ‚ smutny Å›piew kulika.LÄ™gÅ‚y siÄ™ w okolicy już drugi sezon.Gabriella uwielbiaÅ‚agÅ‚os tego ptaka.ByÅ‚ jej pieÅ›niÄ…, tÄ™sknÄ… i melancholijnÄ….PoszÅ‚a powoli w stronÄ™ domu.Nie spieszyÅ‚a siÄ™, przystanęła, wdychajÄ…c ciężki zapachjaÅ›minowca.UsÅ‚yszaÅ‚a sÅ‚aby warkot, jakby samochodu lub traktora, który po chwili umilkÅ‚. Sama  powiedziaÅ‚a cicho.Nie wiedziaÅ‚a, czy bÄ™dzie jeszcze siać nasiona.To może być jej ostatnie lato w tym domu.MogÅ‚a go sprzedać.Ceny nieruchomoÅ›ci wzrosÅ‚y i sporo by na tym zarobiÅ‚a.Czemu ma tujeszcze mieszkać, skoro Sven-Erik już nigdy nie przyjdzie?MiaÅ‚a nadziejÄ™, że on zamieszka tu na staÅ‚e, że siÄ™ rozwiedzie, tak jak ostatnio mówiÅ‚.WiedziaÅ‚a, że poważnie o tym myÅ›li.To nie jest w porzÄ…dku, pomyÅ›laÅ‚a, siadajÄ…c na ganku.Czy policja tu wróci? ZadawaÅ‚a sobie to pytanie przez caÅ‚e popoÅ‚udnie.ByÅ‚oby dziwne,gdyby tego nie zrobili.CzuÅ‚a, że rozpoznali jÄ… jako przyjaciółkÄ™ Svena-Erika.Co o niej myÅ›leli?Już siÄ™ tym nie przejmowaÅ‚a.Koniecznie musi jeszcze raz zadzwonić do Ann Lindell.Podczas ostatniej rozmowynawiÄ…zaÅ‚y jakiÅ› kontakt.Gabriella sÄ…dziÅ‚a, że może zaufać Ann.ByÅ‚a kobietÄ… i coÅ› w jej gÅ‚osiezdradzaÅ‚o, że zrozumie.MiÅ‚ość nie wybiera, pomyÅ›laÅ‚a.MiÅ‚ość do Svena-Erika, mężczyznyżonatego i tak różnego od niej, nie byÅ‚a rozsÄ…dna.A może wÅ‚aÅ›nie to byÅ‚o dla niej takieemocjonujÄ…ce i zbawienne.PatrzyÅ‚ na jej życie innymi, nowymi oczami.CzÄ™sto powtarzaÅ‚, żetÄ™skni za spokojniejszym życiem i postrzegaÅ‚ jej dom jako azyl.ZmieniaÅ‚ siÄ™ stopniowo.Przykażdym kolejnym spotkaniu widziaÅ‚a, jak przesuwa granice.Na pewno zabiÅ‚a go praca.Ta sama praca zabiÅ‚a jego żonÄ™ i dziecko.Nie miaÅ‚a co do tegowÄ…tpliwoÅ›ci, ale jak przekonać Ann Lindell? Oni chcieli zrobić z tego dramat namiÄ™tnoÅ›ci czÅ‚owiek, który nie wytrzymaÅ‚ podwójnego życia.Sven-Erik nie byÅ‚ jednak taki.W miarÄ™upÅ‚ywu czasu stawaÅ‚ siÄ™ coraz weselszy i bardziej otwarty.Praca go wyniszczaÅ‚a, lecz u jej boku siÄ™ regenerowaÅ‚.Czemu wiÄ™c miaÅ‚by jÄ… opuÅ›cić? Amoże byÅ‚y to tylko jej fantazje, zbudowane na marzeniach o życiu z mężczyznÄ…?Nie potrafiÅ‚a żyć sama.WiedziaÅ‚a o tym.Uprawa warzyw byÅ‚a tylko zabijaniem czasu,formÄ… terapii, oczekiwaniem na prawdziwe życie.Z poczÄ…tku gardziÅ‚a sobÄ… za te myÅ›li, za to, żejest zależna od mężczyzny, ale rozumiaÅ‚a, że miÅ‚ość jest siÅ‚Ä…, która mogÅ‚aby jÄ… uzdrowić.PotrzebowaÅ‚a ciepÅ‚a drugiego czÅ‚owieka.Sobril, którym siÄ™ faszerowaÅ‚a od kilku dni, spowalniaÅ‚ jej ruchy.MyÅ›li powracaÅ‚y jakmelodia z pozytywki.W jej gÅ‚owie wciąż graÅ‚a przygnÄ™biajÄ…ca muzyka.Mimo zamroczeniarozumiaÅ‚a, że musi z tym skoÅ„czyć, tylko nie wiedziaÅ‚a jak.Nie widziaÅ‚a dla siebie żadnegowyzwolenia.Z lasu po drugiej stronie drogi usÅ‚yszaÅ‚a lekki szelest.PomyÅ›laÅ‚a, że to pewnie Å‚osza ze swym kulawym cielakiem przyszÅ‚a siÄ™ najeść Å›wieżych roÅ›lin na skraju niewielkiego mokradÅ‚a.WpatrywaÅ‚a siÄ™ w zieleÅ„, próbujÄ…c dostrzec zwierzÄ™ta, ale prawdopodobnie byÅ‚y jeszcze ukryte wlesie.Cielak dÅ‚ugo nie pożyje, pomyÅ›laÅ‚a Gabriella.Nie można przemieszczać siÄ™ daleko zrannym mÅ‚odym, które pewnie padnie przed zimÄ….ZostawiÅ‚a inspekty i wyszÅ‚a na drogÄ™.WiÄ…zówka na poboczu wydzielaÅ‚a sÅ‚odki zapach.UrwaÅ‚a kilka szypuÅ‚ek.W lesie panowaÅ‚a cisza.Zmrok zapadaÅ‚ miÄ™dzy olchami i starÄ… jabÅ‚oniÄ…,której niedojrzaÅ‚e owoce nabraÅ‚y ksztaÅ‚tu i zaczęły rosnąć.W oddali usÅ‚yszaÅ‚a turkawki.CoÅ›zachrzęściÅ‚o u jej stóp.Po żwirze peÅ‚zÅ‚ pokryty Å›luzem Å›limak.Jedna z czuÅ‚ek odstawaÅ‚a w bok wjego zdeformowanej gÅ‚owie.PoczuÅ‚a obrzydzenie i szybko zawróciÅ‚a do domu.Podmuch wiatru pchnÄ…Å‚ jÄ… lekko wplecy, przyspieszajÄ…c jej krok.Sama.Osiemset metrów do najbliższego sÄ…siada.Wokół gÄ™sty las.Jedyne żywe istoty toÅ‚osza i jej mÅ‚ode.OdwróciÅ‚a siÄ™ szybko i spojrzaÅ‚a w stronÄ™ lasu.Znów usÅ‚yszaÅ‚a szelest.StaÅ‚a nieruchomo,próbujÄ…c ustalić jego zródÅ‚o.Może wydawaÅ‚y go sowy, które wÅ‚aÅ›nie miaÅ‚y w lesie lÄ™gi.ZadrżaÅ‚a i zamknęła za sobÄ… drzwi.W tej samej chwili zegar na Å›cianie w kuchni wybiłósmÄ….RozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™. 20SygnaÅ‚y mieszaÅ‚y siÄ™ z obrazami ze snu.BiegÅ‚a dÅ‚ugimi, lekkimi susami jak antylopa,kiedy mieszkanie przeciÄ…Å‚ ostry dzwiÄ™k telefonu.OdwróciÅ‚a siÄ™, lecz jej przeÅ›ladowcy bylidaleko.UdaÅ‚o jej siÄ™ ich pozbyć.Czy teraz ma to zmarnować, bo musi odebrać telefon?Przystanęła zdyszana.Mogli dzwonić z apteki.WracaÅ‚a powoli do rzeczywistoÅ›ci i zaczęła szukać po omacku sÅ‚uchawki, patrzÄ…cjednoczeÅ›nie na zegar.Edvard.OprzytomniaÅ‚a bÅ‚yskawicznie. Nie, nie obudziÅ‚eÅ› mnie  powiedziaÅ‚a i usiadÅ‚a na łóżku. ChciaÅ‚em tylko podziÄ™kować za ostatnie spotkanie. Ja też dziÄ™kujÄ™.Wpół do ósmej.Powinna już być w pracy. Co u ciebie?Nie dzwoÅ„ do mnie! Daj mi spokój! Urwanie gÅ‚owy  powiedziaÅ‚a i wstaÅ‚a z łóżka. BÄ™dÄ™ w mieÅ›cie po poÅ‚udniu.PomyÅ›laÅ‚em, że moglibyÅ›my siÄ™ zobaczyć wieczorem.Ann szÅ‚a półprzytomna do toalety. Nie wiem  powiedziaÅ‚a sÅ‚abym gÅ‚osem. MoglibyÅ›my coÅ› zjeść.Ma być Å‚adna pogoda. Nie wiem  powtórzyÅ‚a. CoÅ› siÄ™ staÅ‚o? Nie, tylko mam mnóstwo pracy.Chyba bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a pracować.SÅ‚yszaÅ‚a w jego gÅ‚osie rozczarowanie.RozumiaÅ‚a, jak trudno byÅ‚o mu siÄ™ przemóc izadzwonić.Nie byÅ‚ czÅ‚owiekiem, który chÄ™tnie przejmowaÅ‚ inicjatywÄ™. Może  powiedziaÅ‚a.W lustrze zobaczyÅ‚a chorobliwie bladÄ… twarz.Sen pozostawiÅ‚ na niej Å›lady. WyÅ›lij mi sygnaÅ‚ na komórkÄ™  powiedziaÅ‚.PodniosÅ‚a klapÄ™ od sedesu. ChciaÅ‚bym siÄ™ z tobÄ… spotkać  dodaÅ‚.Ann wmuszaÅ‚a w siebie Å›niadanie.PÅ‚atki z maÅ›lankÄ… rosÅ‚y jej w ustach.O kawie nawetnie byÅ‚o co marzyć.PrzeglÄ…daÅ‚a  Uppsala Nya , czytajÄ…c wÅ‚aÅ›ciwie tylko nagłówki.Minęło piÄ™tnaÅ›cie dni od Å›mierci Josefin i Emily.Nie mieli przeÅ‚omu w Å›ledztwie.JeÅ›liSven-Erik Cederén naprawdÄ™ byÅ‚ niewinny, malaÅ‚y szanse znalezienia sprawcy.Z każdymupÅ‚ywajÄ…cym dniem zbliżaÅ‚a siÄ™ też do decyzji, czy urodzić, czy wybrać aborcjÄ™.Wybór aborcji wydawaÅ‚ jej siÄ™ w jakimÅ› sensie niemoralny.Emily umarÅ‚a i Ann miaÅ‚apoczucie, że jej dziecko bÄ™dzie swego rodzaju rekompensatÄ… za tamto utracone życie, że jest jakiÅ›sens w tym, że teraz zaszÅ‚a w ciążę.Zmieszne, pomyÅ›laÅ‚a i zÅ‚ożyÅ‚a gazetÄ™.ByÅ‚a spózniona, ale nie mogÅ‚a siÄ™ zmusić dopoÅ›piechu.ChciaÅ‚ siÄ™ z niÄ… spotkać.Czy powinna mu powiedzieć? To bÄ™dzie oznaczaÅ‚o koniecich zwiÄ…zku.On by tego nie przyjÄ…Å‚.Nigdy.O godzinie dziewiÄ…tej Ann Lindell weszÅ‚a do swojego pokoju.W korytarzu spotkaÅ‚aSammy ego Nilssona, który powiedziaÅ‚ jej  cześć i spojrzaÅ‚ na niÄ… pytajÄ…cym wzrokiem.Takbardzo to widać?  pomyÅ›laÅ‚a, rzucajÄ…c notes na biurko.ZadzwoniÅ‚ telefon.To byÅ‚ Haver.  Jedziesz teraz do Gabrielli Mark? Za jakÄ…Å› godzinÄ™. OpiszÄ™ ci drogÄ™.Ustalili, że Ann pojedzie sama do kochanki Cederéna.Ann wyobrażaÅ‚a jÄ… sobie, jak czeka.Na pewno w ogrodzie, sÄ…dzÄ…c z malowniczego opisupracy Gabrielli Mark, jaki przedstawili Haver i Nilsson.Poranne znużenie i zniechÄ™cenie zaczęło ustÄ™pować miejsca ciekawoÅ›ci, jaka ona siÄ™okaże, jakie informacje poda.SkÄ…d wiedziaÅ‚a, że Cederén piÅ‚ gin?Ann miaÅ‚a przeczucie, że ta informacja jest ważna.JeÅ›li naprawdÄ™ nie pijaÅ‚ ginu, znaczyÅ‚oto, że braÅ‚ w tym udziaÅ‚ ktoÅ› inny.ZostaÅ‚ zmuszony do wypicia znienawidzonego alkoholu.Ann dopiero teraz zrozumiaÅ‚a w peÅ‚ni, co to oznacza.KtoÅ› inny zabiÅ‚ Josefin i Emily.GdzieÅ› kryÅ‚ siÄ™ nieznany, bezwzglÄ™dny morderca [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl